Pamiętacie moją recenzję "Szóstki Wron"? Byłam zachwycona światem wykreowanym przez Leigh Bardugo, opisanymi przez nią miejscami i magią griszów. Obiecałam sobie, że przeczytam kiedyś następną część (czyli "Królestwo kanciarzy" - czego jeszcze nie zrobiłam) oraz trylogię "Grisza", od której wszystko się zaczęło.
Taki oto był powód wypożyczenia przeze mnie z biblioteki "Cienia i kości", czyli pierwszego tomu trylogii. I wiecie co? Książka okazała się tak REWELACYJNA, że zanim doczytałam ją do końca, kupiłam sobie całą trylogię w nowym wydaniu!!! I ach! Jaka to była dobra decyzja!
Główną bohaterką jest Alina Starkov, kartografka, która razem ze swoją armią musi przedrzeć się na drugą stronę Fałdy Cienia - pasma najgłębszego mroku, w którym czają się potwory wyczulone na ludzki zapach. Wydawać by się mogło, że Alina jest zwykłą dziewczyną, jednak kiedy jej pułk atakują straszne volcry, wyzwala w sobie moc, o której istnieniu nawet nie miała pojęcia.