Cześć! Dzisiaj post trochę inny niż zazwyczaj - jako że za oknem zaczyna robić się coraz bardziej zielono, a i temperatury może niebawem nieco wzrosną (choć podobno na majówkę ma padać), zatęskniłam za wędrówkami po lasach, górach, bagnach i wydmach. Mimowolnie zaczęłam przypominać sobie moją wędrówkę po Wielkopolskim Parku Narodowym parę miesięcy przed pandemią (pod koniec września) i postanowiłam ją opisać. Kto wie, może ten podróżniczy wpis przyda się komuś z Was?
Mam ambitny plan zwiedzenia każdego parku narodowego w Polsce, więc będąc przez kilka dni w Poznaniu z koleżankami, nie mogłam sobie odpuścić wyprawy do tego parku (koleżanki zaś uległy sile mojej perswazji). A skoro już mowa o Poznaniu, to przypominam ten wpis, w którym pokazywałam Wam Poznań śladami "Jeżycjady" Małgorzaty Musierowicz :)