UWAGA: spoilery do poprzednich tomów.
Być może pamiętacie, że po lekturze poprzedniego tomu serii - "Warleggana" - byłam zniesmaczona i rozczarowana rozwojem akcji. Nadal była to dobra powieść, ale... zbyt dużo było tych "ale". Zbyt jednak pokochałam tę serię, żebym miała się tak łatwo poddać. Dlatego trochę z obawą, a trochę i z tęsknotą sięgnęłam po kolejny tom. I pokochałam tę serię jeszcze bardziej.
Narodziny małego Valentine'a Warleggana pogłębiają konflikt między rodziną bankierów a Poldarkami. Dwór w Trenwith zostaje całkowicie podporządkowany planom George'a, który mianuje się panem tego domu. Jedyną przyjazną Rossowi duszą w Trenwith zostaje - niczym relikt przeszłości - stara Agatha Poldark. Tymczasem w sekrecie zarówno przed mieszkańcami Trenwith, jak i Nampary, najmłodszy brat Demelzy, Drake Carne, nawiązuje znajomość z guwernantką Goeffreya Charlesa, a kuzynką Elizabeth, panną Morwenną Chynoweth...