Czy jest tu ktoś, kto nie zna Ebenezera Scrooge'a? Zapewne nie... w końcu "Opowieść wigilijna" przynajmniej za moich czasów należała do lektur szkolnych, a historia stała się inspiracją dla wielu innych twórców, ot, chociażby nawet dla filmu z Barbie w roli głównej. Zastanawiałam się nawet, czy jest w ogóle sens pisać na blogu o tej książce. Ale może zachęcę do lektury kogoś, komu jakimś cudem ta opowieść umknęła, a tych, którzy ją już znają, do lektury ponownej.
Londyn, XIX wiek. Ebenezer Scrooge to sknera, jakich mało. W dodatku nienawidzi Świąt. Aż pewnego grudniowego wieczora pojawia się przed nim duch jego zmarłego wspólnika, Marleya - który za życia mógł poszczycić się tak samo lodowatym sercem jak Scrooge - duch dźwigający ciężkie kajdany i cierpiący w życiu pośmiertnym. Zapowiada Scrooge'owi wizytę jeszcze trzech duchów...