wtorek, 1 stycznia 2019

Rudyard Kipling "Kot, który zawsze chadzał własnymi drogami"

Witajcie w Nowym Roku! Dzisiaj mam dla Was recenzję pewnej starej bajki, przeczytanej w 2018. A tak nawiasem mówiąc, kolejne trzy recenzje też będą jeszcze zeszłoroczne - a potem zrobimy sobie jakieś podsumowanie. Do rzeczy.

Zapewne nigdy nie przeczytałabym tej książki - będącej wszak po prostu bajką dla dzieci - gdybym nie znalazła odwołania do niej w "Pat ze Srebrnego Gaju" oraz w "Ani na uniwersytecie". Postanowiłam sprawdzić, o co chodzi, i z uśmiechem zabrałam się w króciutką podróż do kociego świata.

Fabuła bajki jest bardzo prosta. Akcja dzieje się w czasach, w których człowiek i zwierzęta nie żyły jeszcze w żadnej przyjaźni, a wszyscy mieszkali w Wilgotnych, Dzikich Lasach. Wszystko zmieniła Kobieta, która stwierdziła, że nie chce już więcej prowadzić dzikiego życia i znalazła "ładną, suchą Jaskinię", w której roznieciła ogień.

Tak według bajki Kiplinga miały się początki naszej cywilizacji. Potem nadszedł oczywiście czas na oswojenie co poniektórych zwierząt - najpierw psa, potem konia i krowy. Z każdym z nich człowiek zawierał umowę - sam dawał coś od siebie (np. kości do ogryzania czy też siano), a w zamian zwierzęta miały mu pomagać.

Najdłużej oswojeniu opierał się Kot. Mówił o sobie cały czas: "Jestem Kotem, który zawsze sam chadza własnymi drogami, i wszystko mi jedno kędy", ciągnęło go jednak coraz bardziej do ludzi. A ci - cóż za niespodzianka! - wcale nie kwapili się z oswajaniem niezależnego Kota.

Nie wiem, czy ta książka ma jakiekolwiek wznowienia, ale wcale bym się nie zdziwiła, gdyby jednak nie miała. To naprawdę miła opowieść, niemal do samego końca, wtedy bowiem ukazują się różnice między postrzeganiem zwierząt na przełomie XIX i XX wieku a wiekiem XXI. Myślę, że w żadnej współczesnej bajce nie znalazłyby się słowa "(...) zawsze będę rzucał za tobą butami i toporkiem, a tak samo będzie postępował każdy prawdziwy Mężczyzna, jaki kiedykolwiek będzie żył na świecie". Mimo to jednak bajkę tę czyta się z uśmiechem na twarzy, momentami parskając śmiechem.

Tytuł oryginału: The Cat that Walked by Himself
Tłumaczenie: Maria Kreczowska
Krajowa Agencja Wydawnicza, 1986

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klimat gęsty jak żywica, czyli "Kwestia wiary" Łukasza Kucharskiego

Powieści oparte na motywach wierzeń i demonologii słowiańskiej pojawiają się na rynku jak grzyby po deszczu. Nie powiem, bardzo mnie to cies...