czwartek, 13 lutego 2020

Leigh Bardugo "Królestwo kanciarzy"

Jak pewnie pamiętacie, uwielbiam twórczość Leigh Bardugo. Kocham to, w jaki sposób historie przez nią stworzone potrafią mnie zaskoczyć, poruszyć, ale też rozśmieszyć. Uwielbiam uniwersum Griszów, które stworzyła, a także to, w jaki sposób na pozór odrębne serie splatają się ze sobą, tworząc jeden wielki świat, układając przedstawiane historie w konkretnej chronologii.

"Królestwo kanciarzy" to zakończenie dylogii Wron, ja jednak polecam czytać tę serię dopiero po Trylogii Grisza, jako że dopiero wtedy możemy w pełni zrozumieć wszystkie wątki, zauważyć wszystkie te momenty, w których autorka puszcza do nas oko.

Po powrocie do Kerchu i tym, co zrobił Jan Van Eck, ekipa Kaza musi jakoś się pozbierać i odzyskać to, co im się należy. Nadszedł czas odwetu na Van Ecku - a nie zapominajmy również o planie zemsty dotyczącym Pekki Rollinsa - cegła po cegle.

"Królestwo kanciarzy" jest niesamowite. Sama Bardugo jest niesamowita. Weźmy chociażby pod uwagę wątek Wylana i Jespera. Przyznam, że ja do takich wątków jestem nastawiona baaardzo sceptycznie, ale kurczę, Bardugo przedstawiła to w taki sposób, że nie mogłam przestać się uśmiechać :D Jeśli istnieje na świecie jedna osoba, która mogłaby przekonać mnie do takich zwrotów akcji, to jest to właśnie Bardugo. Nie wiem, jak ona to robi, ale to naprawdę działa. Tak oto wątek, o którym doszły mnie już wcześniej słuchy, i którego się tak bardzo obawiałam, okazał się moim ulubionym.

Zatrzymam się jeszcze na moment przy postaciach Wylana i Jespera. W "Szóstce Wron" byli najbardziej pominiętymi bohaterami (Wylan jako jedyny z ekipy nie miał własnego rozdziału!), ale teraz Bardugo nadrabia zaległości. W końcu zaczęłam rozumieć sposób myślenia Jespera. Jeśli zaś chodzi o Wylana, to w poprzedniej części mocno średnio za nim przepadałam - może właśnie dlatego, że nie poświęcono mu zbyt dużo miejsca i nie mieliśmy szansy oglądać świata z jego perspektywy. Teraz zaś dostał bardzo dużo miejsca na scenie i okazał się moją ulubioną postacią :) Kurczę, aż ciężko mi w to uwierzyć, ale uwielbiam Wylana. Jego sposób myślenia jest mi najbliższy, jeśli chodzi o ekipę Kaza, Wylan jest po prostu dobrym, miłym człowiekiem, który nie lubi brutalności, a który musi zmierzyć się z własnymi słabościami, z tym, jak traktował go ojciec, kiedy okazało się, że nie potrafi nauczyć się tego, na czym wszystkim zależało. Czy mówiłam już, że uwielbiam Wylana?

Powieść jest naprawdę świetna. A co najlepsze, oprócz ekipy Kaza dostajemy tu także postaci znane nam z Trylogii Grisza <3 Jest Genya, Zoya, Sturmhond, Tamar, mamy całą masę wzmianek o Alinie i nawet jedną o Zmroczu!!! Jeśli zaś chodzi o wątki, które bym rozwinęła (tak, książka ma prawie 600 stron, a mi nadal mało...), to chciałabym przeczytać więcej na temat Dunyashy i kherguudów. Może będzie coś więcej o tym w "Królu z bliznami", zobaczymy.

Już "Szóstka Wron" mi się bardzo, bardzo podobała, ale "Królestwo kanciarzy" jest jeszcze lepsze! I ten klimat Ketterdamu, zarysowany jeszcze lepiej niż w poprzedniej części! Dlatego jeszcze raz zachęcam do zapoznania się z tą serią i z całym uniwersum. Warto!!!


Tom II Dylogii Wron
Tytuł oryginału: Crooked Kingdom
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Wydawnictwo MAG, 2017
Moja ocena: 9/10


Szóstka Wron / Królestwo kanciarzy

8 komentarzy:

  1. Pamiętam, pamiętam, że lubisz tę autorkę ;). Ja z kolei, jak pewnie już tu pisałam w komentarzach, niekoniecznie się lubię z fantastyką młodzieżową ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałaś, pamiętam :) Mam jednak nadzieję, że jak przyjdzie Ci kiedyś może niespodziewana ochota na takie klimaty (a nigdy nic nie wiadomo!), to przypomnisz sobie o tym uniwersum ;)

      Usuń
    2. W sumie wszystko się może zdarzyć - ostatnio wkręciłam się w "Wiedźmina", choć przecież fantastyka to nie moja bajka ;)

      Usuń
    3. O widzisz! :D A ja "Wiedźmina" jeszcze nie znam, chociaż bardzo mnie ciekawi ze względu na wątki słowiańskie :)

      Usuń
  2. Opinie o tej książce słyszałam podzielone.. to styl i gatunek który trzeba lubić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, opinie są podzielone - pierwszy raz o tej książce usłyszałam właśnie w opinii negatywnej ;) Z tego, co patrzyłam, to niezadowolenie innych osób bierze się głównie z tego, że dla nich za mało jest tu Kaza i Inej, a za dużo Wylana i Jespera. Mi jednak właśnie to tak bardzo przypadło do gustu :D

      Usuń
    2. Nic mi te imiona nie mówią xD Ale czy w powieściach nie chodzi o tereść, fabułę, akcję o to aby wciągała a nie tylko i wyłącznie bohaterów. Oni są ważni ale powieść ma wciągnąć ;)

      Usuń
    3. No tak, ale Dylogia Wron jest serią, w której to właśnie bohaterowie grają pierwsze skrzypce, ja bym ich postawiła nawet przed akcją. Każdy rozdział książki nosi imię któregoś z bohaterów - w pierwszej części głównie Kaza, Inej, Niny i Matthiasa, w drugiej nacisk położony jest bardziej na Jespera i Wylana.

      Usuń

Klimat gęsty jak żywica, czyli "Kwestia wiary" Łukasza Kucharskiego

Powieści oparte na motywach wierzeń i demonologii słowiańskiej pojawiają się na rynku jak grzyby po deszczu. Nie powiem, bardzo mnie to cies...