piątek, 17 kwietnia 2020

Antonio Salas "Handlowałem kobietami"

Obiecuję, że to już ostatnia książka o tej tematyce. Całe szczęście! Czytanie o takich sprawach nie jest rzeczą przyjemną... Pochylmy się więc ostatni raz nad problemem handlu kobietami.

Autor książki, Antonio Salas (to jego pseudonim), jest hiszpańskim dziennikarzem śledczym, który wcielił się w rolę handlarza kobietami, aby rozbić pewien gang. Jestem pełna podziwu dla jego samozaparcia, ponieważ przeżył naprawdę wiele i zdecydowanie nie jest to coś, czego można by mu pozazdrościć.

Salas wprowadza nas w ten piekielny świat, przedstawia życie kobiet, które parają się prostytucją - niektóre zostały do tego zmuszone, inne zajęły się tym zwyczajnie dla pieniędzy... Widzimy sytuację biednej Nigeryjki Susy, porównujemy ją z życiem celebrytek prowadzących podwójne życie. Nie chcę opisywać tego specjalnie dokładnie, nawet nie wiecie, jak ciężko pisze się recenzję tej książki. Dlatego też moja opinia jest taka bez ładu i składu, ale nie umiem inaczej.

To, co zaskoczyło mnie najbardziej, to sprawa gangu nigeryjskiego. Wyobraźcie sobie biedną Nigeryjkę żyjącą w skrajnej biedzie, bez żadnych perspektyw na przyszłość, bez nadziei na lepsze życie. Nagle pojawia się ktoś, kto oferuje jej coś więcej - zabierze ją do Europy, gdzie będzie mogła wyrwać się z biedy i zacząć żyć w dostatku, po jednym warunkiem - dług zaciągnięty na podróż spłaci jako prostytutka. Często takie dziewczyny się zgadzają - mówi się im, że w Europie zarabia się tyle, że dług w postaci kilkudziesięciu tysięcy dolarów spłaci w parę miesięcy, a potem będzie mogła żyć normalnie, bez obaw o ponowne życie w nędzy. Oczywiście okazuje się, że dług rośnie i rośnie, a jego spłacaniu nie ma końca... Na domiar złego jeszcze w Afryce zabiera się taką dziewczynę do szamana, który odprawia nad nią rytuał voodoo. Od tej pory kobieta wierzy, że jej dusza została uwięziona w laleczce, zaś ona sama jest jedynie ciałem pozbawionym duszy, zaś aby tę duszę odzyskać, musi najpierw spłacić ten dług. Rytuały voodoo są raz na jakiś czas powtarzane także po przybyciu do Europy, aby umacniać strach Nigeryjek.

Antonio Salas to człowiek, którego odwagę bardzo podziwiam, w dodatku przez cały czas jest po prostu człowiekiem, nie mianuje się superbohaterem, po prostu opowiada, co robił i co czuł. Oczywiście nie wszystko, co napisał, chciałabym wiedzieć... Szanuję go jednak za to, że nie wstydził się napisać, jaki wpływ miało śledztwo na jego psychikę, co przeżywał. Chyba właśnie tego zabrakło mi u Lydii Cacho - elementu człowieczeństwa w jej osobie.

Tytuł oryginału: El año que trafiqué con mujeres
Tłumaczenie: Teresa Tomczyńska
Literatura Faktu PWN, 2012
Moja ocena: 5/10

6 komentarzy:

  1. Nie jest to książka, która wzbudziłą moje zainteresowanie ale nie ujmuje na jej treści czy wartości. Po prostu nie leży w kręgach tego co mnie interesuje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale rozumiem, sama bym pewnie po nią nie sięgnęła, ale była mi potrzebna na studia :)

      Usuń
  2. Hmm, tematyka tej książki nie jest prosta, ale zapewne w pewien sposób subiektywizuje odbiór jej treści. Wszelkiego rodzaju globalne problemy tego rodzaju bardzo mną wstrząsają, jednak mam poczucie, że czytać się o nich powinno, a nawet należy. Postaram się zapamiętać ten tytuł i może kiedyś uda mi się sięgnąć :)
    Pozdrawiam! włóczykijka z Imponderabiliów literackich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, to historie wstrząsające, ciężko się to czyta... Jednak czasem trzeba zająć się cięższą tematyką, nie warto zamykać się cały czas w swojej różowej bańce, o ile rozumiesz, o co mi chodzi ;)

      Usuń
  3. Chciałabym ją przeczytać choć na pewno nie byłaby to łatwa lektura. Podziwiam, że są ludzie, którzy zanurzają się w najgorszych odmętach człowieczeństwa, aby pokazać światu jakie zło jest czasami tak blisko nas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja też podziwiam takich ludzi. Można myśleć, że to ludzie o bardzo twardej psychice, i po części tak jest - ale jednak to nadal ludzie, o czym możemy przekonać się właśnie, czytając relację Salasa i widząc, jak ta misja na niego mocno wpłynęła psychicznie.

      Usuń

Euromajdan, arabska wiosna, specyfika państw postradzieckich. Grzegorz Szymanik "Motory rewolucji"

Postanowiłam czytać więcej reportaży, nie tylko takich, które czytałam do tej pory (poruszających tematy społeczne czy z nutą prawa), lecz t...