Pewnie doskonale zdajecie sobie sprawę z tego, jak bardzo lubię wyszukiwać wszelkie rzeczy związane z Lucy Maud Montgomery. Kiedyś, przeglądając głębiny Internetu, natrafiłam na tę właśnie książkę. Informacja o jej istnieniu zakodowana została gdzieś na dnie mojego umysłu, a potem zaczęłam czytać co innego ;) Przypomniała mi o niej mniej więcej rok temu Ervisha (za co bardzo dziękuję) i już wiedziałam, co chcę przeczytać w tym roku na Święta.
Ciekawa sprawa, ta książka. Bardzo mało znana, niezbyt często się o niej mówi - takie odnoszę wrażenie. Dlaczego? Myślę, że sam pomysł był bardzo ciekawy - autorki, miłośniczki twórczości Montgomery, a zwłaszcza serii o Ani, postanowiły wydać książkę z instrukcjami, co możemy zrobić, aby nasze Święta przypominały te na Zielonym Wzgórzu. Mamy kilka naprawdę ciekawych rzeczy - np. jak zrobić sos chlebowy (ten przepis i kilka innych sobie zapisałam, ale jeszcze nie próbowałam) czy też bardziej ambitnie, nadziewaną pieczoną gęś. Są też instrukcje, jak wykonać świąteczny wieniec do powieszenia w oknie czy też mufkę, a nawet Zielone Wzgórze z piernika. Instrukcji z wykorzystaniem materiałów jest więcej niż przepisów - od razu zaznaczam.
Co więc poszło nie tak? Niestety, momentami miałam wrażenie, że jest to delikatny przerost formy nad treścią. Autorki postawiły przede wszystkim na Święta w motywie róży, bo przecież Ania tak bardzo kochała róże. I nie widzę nic złego w wykonywaniu bibułkowych róż na choinkę, jednak już propozycja ozdobienia czubka choinki stroikiem z róż (gdy autorki same przyznały, że w "Ani ze Złotego Brzegu" Ania i Gilbert umieszczali tam srebrną gwiazdę) wydała mi się trochę dziwna. To ja już bym wolała instruktaż, jak zrobić własnoręcznie taką srebrną gwiazdę... Dziwna też była dla mnie propozycja zrobienia "koronkowej spódniczki dla choinki", czyli w skrócie - owinięcia stojaka koronkową firanką.
Dodatkowo nie zgadzam się z następującą myślą autorek: "Po przyjeździe Ani na Zielone Wzgórze, do starego domu wkradły się różne zmiany, między innymi zaczęto znowu obchodzić Boże Narodzenie. O pierwszych świętach Ani na Zielonym Wzgórzu nie ma w pierwszym tomie cyklu nawet wzmianki, musimy zatem przyjąć, że dni świąteczne nie różniły się od powszednich". Moim zdaniem Święta na Zielonym Wzgórzu obchodzono - bo czemu nie? - po prostu kolejne opisano ze względu na to, że spełniło się marzenie Ani związane z suknią z bufiastymi rękawami...
Myślę, że autorki bawiły się świetnie, wymyślając to wszystko, sięgały po wszelkie możliwe skojarzenia, proponując np. wykonanie jako ozdób na choinkę wachlarzy czy też rękawiczek z koronkowym brzegiem. Mnie to nie do końca przekonało, być może zabrakło mi jakichś cytatów na potwierdzenie tego, że rzeczywiście tak to mogło na Zielonym Wzgórzu wyglądać (są tylko ogólne wzmianki, że tak było w książce, musimy wierzyć na słowo, jeśli nie pamiętamy takich szczegółów). Niektóre pomysły są jednak naprawdę ciekawe, mnie ujęły świąteczne wieńce. A Wy co myślicie na temat takich tematycznych pozycji?
Tytuł oryginału: The Anne of Green Gables Christmas Treasury
Data pierwszego wydania: 1997
Tłumaczenie: Jolanta Mach
Wydawnictwo Galaktyka, Łódź, 1998
Liczba stron: 103
Moja ocena: 5/10
Nie znam tej książki. Pomysł na nią wydaje się ciekawy, ale jak widzę nie wszystko się udało autorkom. Może kiedyś po nią sięgnę, jako po ciekawostkę (czy źródło przepisów ;)), bo bardzo lubię Anię Shirley :)
OdpowiedzUsuńTak, to właśnie taka ciekawostka :)
UsuńNie znam ale bardzo chętnie bym poznała ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie jak już ją poznasz to koniecznie daj znać, jak wrażenia :)
UsuńUrocza! :)
OdpowiedzUsuńPrawda? :) Zielone Wzgórze w zimowej scenerii wygląda bardzo ładnie!
Usuń