wtorek, 7 września 2021

Nie tylko o dzikich plemionach. Wojciech Cejrowski "Gringo wśród dzikich plemion"

Wojciech Cejrowski - tej postaci raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. Myślę, że każdy chociaż raz w życiu widział w telewizji jakiś odcinek "Boso przez świat" - no ale właśnie! - w telewizji, a ja byłam ciekawa strony literackiej.

"Gringo wśród dzikich plemion" to książka podróżnicza, w której autor przenosi nas do Ameryki Środkowej i Amazonii. I naprawdę chciałabym opowiedzieć dokładniej o tematyce powieści, ale nie potrafię - to straszny misz-masz! Sugerując się tytułem, nastawiłam się na powieść o indiańskich plemionach, o najgłębszych zakamarkach puszczy amazońskiej, polowaniach, komarach, upale i wilgoci. Początkowo nawet tak było - widziałam Indian, patrzyłam, jak zetknięcie się ze światem zewnętrznym wpływa na ich kulturę. Potem jednak autor postanowił poopowiadać o czymś innym...

A raczej o kimś. Czyli o sobie. Dowiedziałam się stosunkowo mało o opisywanych miejscach - były one raczej fascynującym tłem dla przygód Cejrowskiego. Tak samo Indianie - zlana masa bez imion i cech indywidualnych, służących białemu człowiekowi jako przewoźnik, ciekawy element krajobrazu. Nie zrozumcie mnie źle - autor zwraca uwagę na to, że biali często traktują Indian jak przedmioty, podludzi; ponadto szanuje ich i ich kulturę - jednakże nadal mam wrażenie, że są oni jedynie tłem w tej opowieści, wbrew jakimkolwiek deklaracjom.

Można się za to dużo dowiedzieć o samym Cejrowskim i jego przygodach. Dowiadujemy się więc np. o tym, jak nielegalnie przekraczał granice, w tym raz na książeczkę zdrowia, jak obłaskawił guerrillę dzięki kubańskim pieczątkom, jak okazało się, że w stopie zagnieździł mu się robaczek, jaką szaleńczą i niebezpieczną wyprawę podjął razem z Beatą Pawlikowską. Trzeba przyznać, że są to opowieści ciekawe, ale było ich po prostu za dużo. Dlatego bardziej niż podróżniczą literaturę faktu przypomina to opowieść o samym autorze, który momentami ma więcej szczęścia i sprytu niż Indiana Jones.

Męczyły mnie bardzo szybkie przeskoki zarówno czasowe, jak i geograficzne. Nie zostawaliśmy nigdy zbyt długo w jednym miejscu - był to raczej zbiór anegdot niż ciągła opowieść. Język jest chwilami zabawny, chwilami ironiczny, jednak mimo wszystko dość toporny - a może ja nie potrafiłam się w niego wczuć. Poskutkowało to tym, że czytałam tę książkę znacznie dłużej, niż zakładałam, patrząc na jej objętość.

Na koniec pokuszę się o małe porównanie prozy Cejrowskiego z prozą Pawlikowskiej. Sądzę, że obydwoje mają mocno specyficzny styl, więc jeśli zastanawiacie się, czyją powieść wybrać na spotkanie z literaturą podróżniczą, to odpowiem, że Cejrowski wplata dużo anegdot rodem z Indiany Jonesa, pokazuje więcej sfery urzędowej - przekraczanie granic państwowych, kłopoty z transportem. Z kolei Pawlikowska jest bardziej poetycka - nawet o komarach potrafi pisać w taki poetycki sposób ;) Lektura jej powieści niesamowicie wciąga i o ile przez Cejrowskiego płynęłam, ale pod prąd, to już z Pawlikowską płynęłam zgodnie z nurtem rzeki. Jakiej? Amazonki, oczywiście!


Data pierwszego wydania: 2003
Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2011
Liczba stron: 302
Moja ocena: 6/10

4 komentarze:

  1. Przyznam Ci szczerze, że książek pani Pawlikowskiej jakoś nie trawię. Z kolei "Gringo..." czytałam kiedyś tam i pamiętam, że wtedy mi się podobało, ale ja nie mam nic przeciwko wstawkom rodem z przygód Indiany Jonesa ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, proza Pawlikowskiej też jest dosyć specyficzna, chociaż mi akurat pasuje.
      Co do Indiany Jonesa, to ja tę postać uwielbiam, ale tam przygody mają jakiś cel, jest związek przyczynowo-skutkowy między nimi, a tu za bardzo tego celu nie widziałam - chyba że byłoby nim pokazanie, jaki autor jest elokwentny itp. itd.

      Usuń
    2. Wiem, wiem o co Ci chodzi. Mnie nie przeszkadzało to, że autor się tak popisywał, ale rozumiem, że Tobie to mogło nie do końca odpowiadać ;).
      PS Ciekawa zmiana wyglądu - weszłam na Twojego bloga i miałam chwilową zawiechę, że coś mi się nie zgadza ;)

      Usuń
    3. Dziękuję :D Tak postanowiłam pójść bardziej w zielenie niż w beż :)

      Usuń

Zapowiedzi książkowe na kwiecień

Lecimy z kolejnymi zapowiedziami ciekawych premier - na końcu znajdziecie też bonus muzyczny, na który bardzo mocno czekam! (kursywą moje pr...