Akcja powieści dzieje się w Polsce XXI-wiecznej, lecz alternatywnej - jest to państwo, w którym Mieszko I nie przyjął chrztu; państwo, w którym nadal królują słowiańscy bogowie. Gosława Brzózka marzy o pracy lekarki, jednak aby ją zdobyć, musi najpierw zaliczyć obowiązkowy roczny staż u szeptuchy, wiejskiej zielarki, będącej osobą pierwszego kontaktu dla chorych. Jako że Gosia jest typowym, stereotypowym mieszczuchem niecierpiącym natury (bo kleszcze czają się wszędzie), roczny pobyt w małych Bielinach siłą rzeczy obfitować będzie musiał w niecodzienne przygody dziewczyny.
Jednak nie jest to książka jedynie o pokonywaniu wstrętu do przyrody ;) Jest to przede wszystkim pozycja bardzo interesująca ze względu na mitologię słowiańską, która przewija się tu co i rusz. Świętowit, Swarożyc, Weles, wąpierze, rusałki, płanetnicy, ubożęta, topielcy i leszy - o nich wszystkich znajdziecie w powieści Miszczuk naprawdę ciekawe historie. Będziecie także przygotowywać się do Nocy Kupały!
Czytając recenzje tej powieści, możecie zauważyć, że Gosia, główna bohaterka, wzbudza tyle samo emocji pozytywnych co negatywnych. Ja jednak ją polubiłam, w końcu sama kleszczy się boję, gdyby nie one, chodziłabym do lasu zdecydowanie częściej (bo kocham jego zapach). Gosia wzbudziła moją sympatię ironicznym humorem (który jest cechą charakterystyczną powieści) i choć nie wszystkie jej decyzje pochwalałam, to jednak jestem niezmiernie ciekawa, co z tego wszystkiego dalej wyniknie!
Mam zaś mieszane uczucia co do powszechnie uwielbianej przez czytelników Jagi (zarzuty sformułowane przeciw niej przez jednego z bohaterów są dokładnym odwzorowaniem moich myśli). Pozostaje także sprawa Mieszka - rozumiem fascynację Gosi tym mężczyzną (choć jest on totalnie nie w moim typie, więc nie podzielam jej zachwytów), ale autorka totalnie mnie zaskoczyła pewnym wątkiem z nim związanym. Jest to dla mnie dosyć niestandardowe zagranie, dlatego tym bardziej ciekawa jestem drugiego tomu serii.
Nie ukrywam, że jestem bardzo zadowolona z lektury "Szeptuchy". Na pewno za jakiś czas dostanę w swoje łapki tom następny, bo powieść Miszczuk czytało się niesamowicie przyjemnie (i bardzo, bardzo szybko)! Jest humor, szczypta strachu, ciekawy świat - słowem, jest to lekka lektura idealna na jakiś cięższy czas :)
Słyszałam o tej serii, ale nie mam chęci jej poznawać. Słowiańskie klimaty to nie są moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, Ty wolisz klimaty a la Jane Austen :)
UsuńZdecydowanie tak :)
Usuń