czwartek, 7 października 2021

"Rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach" czyli "Bestiariusz słowiański" Pawła Zycha i Witolda Vargasa

Wśród fanów motywów słowiańskich w literaturze zapoznanie się z "Bestiariuszami" od wydawnictwa BOSZ uchodzi niemalże za obowiązek. Sama dość długo się przed tym wzbraniałam, bojąc się bolesnego rozczarowania, ponieważ zazwyczaj niestety książki wzbudzające powszechną sensację w blogosferze niekoniecznie sprawdzają się u mnie. Czy tym razem było tak samo?

"Bestiariusz słowiański" ma za zadanie przybliżyć czytelnikowi rozmaite stwory i upiory z ludowej demonologii. (Jeśli chcecie zapoznać się z tym tematem od strony bardziej naukowej, zajrzyjcie do recenzji "Polskiej demonologii ludowej" Pełki.) Co ważne, słowo pisane ma tu takie samo znaczenie jak obraz - ilustracje nie są jedynie dodatkiem, lecz nieodłączną częścią całości. Nic dziwnego, że ilustrator występuje jako jeden z autorów.

No właśnie - autorzy. Jest dwóch. Jeden odpowiedzialny za tekst (Paweł Zych), a drugi za ilustracje (Witold Vargas). Na każdej stronie bestiariusza (czasem zaś na dwóch) znajdziemy jakieś stworzenie, każde z nich jest opisane i zilustrowane. Opisane krótko i treściwie (czasem nawet zbyt krótko), za to, co bardzo na plus, z humorem - czyta się więc bardzo przyjemnie.

Ilustracje są zaś nieco, hmm... schizowe ;) Pan Vargas posiada bardzo charakterystyczną kreskę, która świetnie się sprawdza przy malowaniu fantastycznych stworzeń. I wiem, że to będzie mało popularna opinia, ale mi się ta kreska mimo wszystko średnio podoba ;) Już mówię, w czym rzecz - owszem, ilustracje są bardzo charakterystyczne i łatwo się je zapamiętuje, jednak dla mnie osobiście są trochę zbyt straszne :D Dlatego mimo wartościowej treści i przyjemnej formy nie będę tego bestiariusza kupować na własność. Zwyczajnie nie chcę wracać do niektórych ilustracji (pokazane niżej licho jest jedną z najlżejszych ilustracji, miejcie to na uwadze). Jestem pewna, że jako dziecko miałabym po takiej lekturze koszmary, więc jeśli zastanawiacie się, czy jest to lektura odpowiednia dla dziecka, to koniecznie oceńcie na żywo, czy takie obrazki nie będą dla niego zbyt straszne. Ja myślę, że ten bestiariusz to jednak lektura dla młodzieży i dorosłych, dla małych pociech już nie.

Dodatkowo, momentami miałam wrażenie, że ilustrator w niektórych miejscach już zbyt mocno "odjechał", przez co obraz zaczynał nieco przeczyć temu, co w tekście. Przykłady: gnieciuch (w tekście mały stwór podobny do kota, na obrazku duży stwór będący mieszanką kota i szczura), gumiennik (w tekście autor zaznacza, że zazwyczaj nie można go było odróżnić od zwykłego kota, a na ilustracji - zobaczcie sami, jest na okładce). Można powiedzieć, że się czepiam, ale jednak mając przed sobą zarówno tekst, jak i obrazek, trzeba przyznać, że rozjazd między nimi jest dość uderzający.

Z tyłu znajdziecie bibliografię, więc jeśli kogoś bestiariusz zaciekawi, to może sięgnąć także do bardziej naukowych źródeł - to duża zaleta. Zabrakło mi uzupełnienia paru informacji, np. skąd w bestiariuszu słowiańskim taki stwór jak niemieckobrzmiący "fajerman" (wikipedia podaje, że to demon z wierzeń ludowych Śląska Cieszyńskiego, ale w tekście nie ma niestety o tym żadnej informacji).

Mimo że jestem już dosyć zaprawiona w czytaniu książek z motywami słowiańskimi, to przyznam, że nie miałam pojęcia o mnóstwie przedstawionych w bestiariuszu stworzeń. A Wy czytaliście już "Bestiariusz słowiański" czy jeszcze macie jego lekturę przed sobą?


Część 1 "Bestiariusza słowiańskiego"
Wydawnictwo BOSZ, Olszanica 2018
Liczba stron: 208
Moja ocena: 7/10


Bestiariusz słowiański / Bestiariusz słowiański. Część druga

6 komentarzy:

  1. Bardzo lubię mitologię słowiańską, więc chętnie sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam tę książkę w dalekich planach. Też słyszałam o niej sporo dobrego i również uważam te ilustracje za nieco niepokojące (a przynajmniej te, które do tej pory widziałam w internecie). I chyba też nie będę jej kupować, a skorzystam z biblioteki czy pożyczę od kogoś, bo nie wiem czy chcę mieć taką pozycję na półce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie, niepokojące - to starałam się przekazać :) Jestem ciekawa, jak odbierzesz tę pozycję, kiedy już się za nią kiedyś zabierzesz.

      Usuń
  3. Interesują mnie słowiańskie klimaty, ale czy sięgnę po tę książkę to nie wiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będzie okazja, to zajrzyj, czyta się szybko :) Może akurat Ci się spodoba.

      Usuń

Klimat gęsty jak żywica, czyli "Kwestia wiary" Łukasza Kucharskiego

Powieści oparte na motywach wierzeń i demonologii słowiańskiej pojawiają się na rynku jak grzyby po deszczu. Nie powiem, bardzo mnie to cies...