Zdarza mi się czytać książki dla dzieci. Można by zapytać, dlaczego, w końcu jestem osobą dorosłą? Tymczasem doświadczenie podpowiada mi, że niejednokrotnie to właśnie wśród powieści dla najmłodszych można znaleźć najszlachetniejsze perełki. Czy "Zwierzoksiąg. Na tropie zaginionych wspomnień" także można do takich skarbów zaliczyć? Na to pytanie odpowiem poniżej...
Lis Archibald prowadzi księgarnię znajdującą się w Konarach Małych, we wnętrzu ogromnego drzewa. Jest to księgarnia o tyle wyjątkowa, że egzemplarze książek nigdy się nie powtarzają - każdy z nich jest unikatowy, często spisany łapką - lub skrzydłem - autora. Pewnego dnia do Archibalda zgłasza się stary kret Ferdynand - poszukuje spisanej przez siebie przed laty książki, w której zawarł wszystkie swoje wspomnienia z młodości. Przeczytanie książki jest dla kreta niezwykle ważne, ponieważ cierpi on na zapominalię - chorobę, przez którą zapomina po kawałku całe swoje życie. A Ferdynand musi dowiedzieć się, co stało się z jego ukochaną Malwiną... Ponieważ zaś autobiografię Ferdynanda kupił już ktoś - co za złośliwość losu! - dosłownie dzień wcześniej, lis Archibald postanawia pomóc przyjacielowi odzyskać utracone wspomnienia i wyrusza razem z nim w podróż w poszukiwaniu zwierzątka, które kupiło książkę autorstwa naszego kreta...
Być może po przeczytaniu opisu tej książki macie już jakieś skojarzenie na temat podobieństwa zapominalii, na którą cierpiał kret Ferdynand, z chorobą Alzheimera. I jest to skojarzenie bardzo dobre - bo powieść Brun-Arnauda ma właśnie za zadanie uczyć, bawiąc. Jak dobrze wiemy, nie da się dzieci wychowywać całkowicie pod kloszem - jakkolwiek chcielibyśmy, aby żyły w krainie wiecznej szczęśliwości, z dala od dorosłych problemów, to czasem się nie da i dzieci spotykają się czy to ze śmiercią, czy to z chorobą - także starszych członków rodziny. Czasem potrzeba wyjaśnić dziecku, dlaczego jego babcia czy dziadek zachowują się tak, a nie inaczej - i z pomocą przychodzi właśnie "Zwierzoksiąg".
Tak jak się spodziewałam, powieść Mickaëla Brun-Arnauda należy do kategorii perełek literatury dziecięcej. Sposób, w jaki autor na przykładzie zwierzęcych bohaterów pokazuje dzieciom, jak wygląda zapominalia, czy też jak postępować z osobami cierpiącymi na tę chorobę, zasługuje na duże wyróżnienie. Jednocześnie autor nie upiększa choroby - przykładem może być scena, w której kret Ferdynand zapomina, kim jest podróżujący z nim lis i wpada w panikę, myśląc, że jest w niebezpieczeństwie - może ukazać dziecku przyczyny takiego zachowania osoby z chorobą Alzheimera, która wszak różnie może na swoje otoczenie zareagować. Brun-Arnaud nie ucieka od tematów trudnych, w powieści pojawia się też bowiem wątek żałoby i śmierci - sama na początku nie wiedziałam, co o tym myśleć i czy pewien fragment nie był już zbyt brutalny - potem zaś przypomniałam sobie, że przecież sama jako dziecko mierzyłam się z takimi tematami i tragedią czy to w "Królu Lwie", czy to w "Bambim" - nie chcę skreślać rozwiązania, na jakie wpadł autor, myślę raczej, że książka nadaje się dla dzieci, tylko takich minimum dziewięcioletnich.
To, na co warto jeszcze zwrócić uwagę, to cały koncept akcji toczącej się wokół zwierzęcych bohaterów. Mamy tu lisa - księgarza, suślicę - właścicielkę herbaciarni, czy też kurę prowadzącą specjalny pensjonat dla literatów. Opisy wszystkich tych uroczych miejsc bardzo pobudzają wyobraźnię, a świat stworzony przez autora właśnie dzięki tym wszystkim uroczym miejscom i zwierzątkom wydaje się przytulny, bezpieczny. A może tak bezpiecznie i "jak w domu" poczułam się po prostu ja - przez to, że lektura przypomniała mi ukochane książki z dzieciństwa. Może pamiętacie, że były kiedyś takie książeczki z serii o "Leśnym ludku" - traktujące właśnie o świecie rezolutnych zwierzątek. "Zwierzoksiąg" ma bardzo podobny klimat - i ogromnie mi się to podobało. Nie można też nie wspomnieć o warstwie wizualnej tej powieści, którą zawdzięczamy francuskiej ilustratorce o pseudonimie Sanoe. Ilustracje jej autorstwa są przepiękne - ciepłe, przytulne, a przy tym pełne szczegółów. Jestem pewna, że dzieci je pokochają.
Nie pozostaje mi zatem nic innego, jak polecić Wam lekturę powieści "Zwierzoksiąg. Na tropie zaginionych wspomnień". To lektura naprawdę godna uwagi, przy czym myślę, że zaciekawi nie tylko dzieci, lecz także dorosłych. Jeśli zatem interesują Was tematy związane z chorobą Alzheimera, czy też po prostu kochacie opowieści o zwierzętach, sięgnijcie koniecznie po tę niezwykłą książkę.
Tom I serii "Zwierzoksiąg"
Tytuł oryginału: Les mémoires de la forět - Les souvenirs de Ferdinand Taupe
Data pierwszego wydania: 2022
Tłumaczenie: Paweł Łapiński
Wydawnictwo Babaryba, Warszawa 2024
Liczba stron: 296
Moja ocena: 8/10
Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Babaryba oraz portalowi BookHunter.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz