środa, 16 września 2020

Suzanne Collins "W pierścieniu ognia"

Czytanie serii "Igrzyska Śmierci" nadal trwa - ostatni raz czytałam tę serię parę lat temu i powrót do niej jest wspaniałą przygodą :) Utwierdzam się też w przekonaniu, że od gimnazjum moje gusta czytelnicze w sumie niewiele się zmieniły - nadal czytam "Igrzyska", "Jeżycjadę", Montgomery...  Zachwycałam się też w tym czasie "Quo Vadis" :)

Ale, ale! - odbiegam od tematu. Przedstawiam Wam drugą część fenomenalnej serii, którą odkryłam właśnie w gimnazjum, którą kocham i uwielbiam i do której raz na jakiś czas wracam - i za każdym razem jestem zachwycona.

Katniss Everdeen, pół roku po zakończeniu siedemdziesiątych czwartych Głodowych Igrzysk, przygotowuje się do Tournée Zwycięzców, w czasie którego razem z Peetą zwiedzi wszystkie dystrykty, głosząc peany na cześć Kapitolu. Dodatkowo, sam prezydent Snow przekazuje jej, aby naprawdę się postarała - w przeciwnym razie wszystkich, których kocha Katniss, czeka niezbyt długa przyszłość. Okazuje się, że niektórzy mieszkańcy dystryktów wyciągnięcie trujących jagód na arenie uznali nie za objaw bezgranicznej miłości, lecz za bunt wobec władzy...

poniedziałek, 7 września 2020

David Mitchell "Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta"

To nie była książka dla mnie.

Przebrnięcie przez tę ponad sześćsetstronicową powieść okazało się nieomal męczarnią. Dlaczego już teraz tak narzekam? Odpowiedź jest prosta - tę książkę czytałam dwa miesiące, a mogłam to poświęcić na coś innego. W dodatku wcale mi się nie podobało.

Zacznijmy może od początku. Otóż przede wszystkim musicie wiedzieć, jak w ogóle przeczytać ten tytuł. Jak dowiedziałam się z przypisu tłumaczki w trakcie lektury, "Jacob de Zoet" to nie żaden "dżejkob". Bohater jest bowiem Holendrem, powinniśmy więc mówić "jakob de zut". Otóż, Jacob de Zoet postanowił ożenić się z niejaką Anną, jednakże jej ojciec postawił mu warunek - najpierw musi zarobić nieco więcej grosza (czy co mieli wtedy - czyli w 1799 r. - Holendrzy) ;) Przyszły teść Jacoba sam nawet znalazł mu odpowiednią pracę - młody mężczyzna będzie więc pracował jako kancelista dla Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Zarobki podobno mają być świetne, więc chyba warto przemęczyć się pięć lat na malutkiej wysepce u stóp Nagasaki?

Zapowiedzi książkowe na marzec

Jakoś nie idzie mi w tym roku. Zaplanowałam tyle postów, a czasu na pisanie jak na lekarstwo. Chciałam Wam jeszcze opowiedzieć o dwóch absol...