Przez długi czas głowiłam się, od czego zacząć recenzję tej książki. Jaki zrobić wstęp? Co napisać? Zaczynałam coś pisać i dochodziłam do wniosku, że to temat na oddzielny akapit. Wobec takiego stanu rzeczy po prostu przedstawię Wam zarys tej historii...
Patrycja Borejko pisze w tym roku maturę, jednak wcale się do niej nie uczy. W sumie większość czasu spędza na bezlitosnym łamaniu męskich serc, sama nie zakochując się w nikim. Jednakże z biegiem czasu jej myśli coraz bardziej zaprząta kolega z piaskownicy, Baltona. Jednak jaki on w ogóle jest? Zgrywa takiego nonszalanckiego, raz nie zwraca na nią uwagi, a raz zwraca aż za bardzo...
Wyłożę kawę na ławę. Od zawsze mam problem z czytaniem "Pulpecji". Z jednej strony mam w głowie, ze to jedna z sióstr Borejko, więc przynajmniej teoretycznie powinnam ją polubić (bo chyba nielubienie Gaby to już i tak wystarczająco dużo?). W końcu Patrycja niby mnie nie denerwowała tak jak jej najstarsza siostra. A jednak jest coś, co nie pozwala mi spojrzeć na nią w pełni życzliwie...
Mam na myśli dwie kwestie. Pierwszą jest stosunek Patrycji do podkochujących się w niej chłopaków. Dziewczyna twierdzi, że nie chce mieć chłopaka i że miłość damsko-męska do niczego nie jest przydatna i że to w ogóle nie jest dla niej, bo ona chce być w przyszłości silną, niezależną kobietą biznesu. Nie przeszkadza jej to jednak w chodzeniu na randki z różnymi chłopakami - jeden znika, a zaraz pojawia się następny. Po co to robi? Zwyczajnie nie jestem w stanie zrozumieć tego, jak Patrycja z premedytacją dawała innym nadzieję, mimo że wiedziała, że nie chce żadnego związku. Umawiała się tylko dla rozrywki. Przyznam, że nie cierpię takiego zachowania - spróbujcie wyobrazić sobie sytuację, w której to Patrycja poszłaby na randkę z kimś, kto traktuje to tylko jako rozrywkę, mimo że dziewczyna się zaangażowała. Od razu byłby to "ten zły" w serii. Dlaczego więc autorka nie widziała tego problemu u Patrycji?
- Tak, Patty. Spełniłem twoje marzenia. Ja lubię spełniać twoje marzenia.
- Jak my się zgadzamy! - powiedziała Patrycja radośnie. - Mamy te same upodobania. Ja też lubię, jak ty spełniasz moje marzenia.
Teraz kwestia druga: przyjaźń z Romą. Naszą kochaną Romcią z "Kłamczuchy"! To właśnie Roma cały czas zabiegała o tę przyjaźń, starała się. I to ona była szczera. Otwarcie powiedziała Patrycji, że Baltona się jej podoba. A gdy odkryła, że Patrycja nie mówi jej prawdy, zarzekając się, że nic jej on nie obchodzi, panna Borejko wkurzyła się na Romę, no bo jak ona mogła... I to Roma stara się o chłopaka, organizuje prywatki i kino, a tymczasem Patrycja pstryk! - i już łowi Baltonę na swoją wędkę. Okej, miłość nie wybiera, ale rozegrać to bez rozmowy z najlepszą przyjaciółką?
Jest w tej książce nawet taki moment, że Patrycja zdaje sobie sprawę, że była dla Romy okropną przyjaciółką. Nie idą z tego jednak żadne wnioski, jeśli chodzi o jej dalsze zachowanie. Dalej brnie w rozwalanie tej przyjaźni, po to, aby zdobyć chłopaka, którego charakteru prawie wcale nie zna. Nie podoba mi się bardzo, jak zakończono ten wątek. SPOILER Roma znalazła sobie kogoś innego i już mają zaplanowaną datę ślubu? Sorry, ale dla mnie takie rozwiązanie tego wątku to straszny kit.
Przyznam jednakże, że powieść wciąga i czyta się to bardzo dobrze, jeśli nie zastanawia się głębiej nad zachowaniem bohaterów. Myślę jednak, że jest to książka dosyć niebezpieczna, ponieważ uczy, że można zbudować szczęście na cudzym nieszczęściu i nadal jest się wtedy bohaterem pozytywnym. Zniesmacza mnie zarówno Patrycja randkująca z chłopakami z nudów i depcząca wieloletnią przyjaźń, jak i Baltona całujący wszystkie dziewczyny po kolei. Może rzeczywiście są oni siebie warci.
PS Nie mogę też przeboleć tego, że na nowej okładce Patrycja jest ruda, mimo że w każdej książce zachwalano jej złote loczki!
Tom 8 "Jeżycjady"
Data pierwszego wydania: 1993
Wydawnictwo Akapit Press, Łódź
Liczba stron: 179
Moja ocena: 4/10
Szósta klepka / Kłamczucha / Kwiat kalafiora / Ida sierpniowa / Opium w rosole / Brulion Bebe B. / Noelka / Pulpecja / Dziecko piątku / Nutria i Nerwus / Córka Robrojka / Imieniny / Tygrys i Róża / Kalamburka / Język Trolli / Żaba / Czarna polewka / Sprężyna / McDusia / Wnuczka do orzechów / Feblik / Ciotka Zgryzotka
To klimatyczna seria, która ma swoje wzloty ale i upadki - to jednakże kwestia idnydidualna ;)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę. Dużo osób lubi tę część
UsuńO dziwo mnie fascynacja Jeżycjadą ominęła i czytałam niewiele książek z tej serii, chociaż może kiedyś nadrobię zaległości.
OdpowiedzUsuńBardzo polecam :)
UsuńZgadzam się z Tobą i mam podobnie - nie lubię Patrycji. Jako młoda dziewczyna zachowuje się okropnie, jest wręcz wredna dla otoczenia, ale nie podoba mi się też jako dojrzała kobieta - taka klucha, która zajmuje się tylko jedzeniem.
OdpowiedzUsuńTo prawda, zakończenie wątku z Romą jest co najmniej dziwaczne, to nie XIX wiek, gdzie zaręczasz się po tygodniu znajomości (czy ile się tam spotykała z tym "narzeczonym"). A można było zrobić z niej szczęśliwą singielkę, czy nawet dziewczynę w fajnym związku, która już nie potrzebuje tej pseudo-przyjaciółki, tylko znalazła sobie lepsze towarzystwo. W końcu ludzie się zmieniają. A i nawet taka pesymistycznie nastawiona do świata, koścista Roma mogła znaleźć prawdziwą przyjaźń i miłość ;)
Jeeej, w końcu ktoś, kto się ze mną zgadza! :D Trochę to dziwne, że osoba tak nieprzyjemna dla innych staje się po latach niemalże ostoją rodziny i wszyscy przyjeżdżają pobyć w jej otoczeniu ;) Tak sobie myślę, że teraz Pulpecja przejmuje już powoli rolę Gaby, takiego rodzinnego "centrum". Myślę, że następną taką osobą zostanie Róża, jak już trochę się podstarzeje i pozbędzie się Fryderyka (bo chyba do tego zmierza Musierowicz w "Ciotce Zgryzotce", no zobaczymy).
UsuńSwoją drogą ciekawe jest też, że autorka całkowicie zmieniła charakter Floriana :D
Zgadzam się co do Romy! W jednym z następnych tomów było coś, że znalazła męża Francuza czy Anglika i że miał odstające uszy. Jak widać, znalazła kogoś dobrego i nie przejmowała się już dawną "przyjaciółką". Ale to za ładnych parę lat od "Pulpecji", a teraz rzeczywiście powinna zostać singielką, a nie takie nagłe zaręczyny...
Oj tak, ona nawet nie powoli staje się "centrum", a już nim jest - jej dom na wsi jest teraz taką rodzinną ostoją, zwłaszcza, że już tam mieszkają starsi państwo Borejko. Zaczyna niejako opiekować się rodziną, w sumie nawet bardziej niż to robiła Gaba, którą wszyscy przecież uważali za najważniejszą osobę i wsparcie. To zaskakujące, że z tak antypatycznej i w sumie leniwej osoby nagle autorka ją zmieniła w nieco lżejszą wersję świętej Gabuni. A z charakternego Floriana zrobiła rozlazłego kapcia ;)
UsuńPodobnie jak Ty myślę, że następnym centrum będzie Róża, już staje się męczennicą na wzór matki i opiekunką uciśnionych (vide opieka nad ciężarną Agnieszką i niejako przejęcie opieki nad małą Norą).
Ten Fryderyk to z kolei ma być chyba Janusz vol 2. ;)
W ogóle to też nieco niemiłe, że po latach Pulpa widzi, że Roma ma rodzinę i zapewne jest szczęśliwa, a zauważa właściwie wyłącznie odstające uszy jej wybranka.
Swoja drogą, to ciekawe, że teraz tak odbieram Jeżycjadę. Przy pierwszym czytaniu "Pulpecji", jako nastolatka, nie zauważałam wszystkich okropnych zachowań Patrycji, podobał mi się jej romans z Florkiem. A kiedy sięgnęłam po tę książkę po latach, nagle to wszystko zaczęło mnie drażnić - traktowanie Romy i wszelkich amantów, lenistwo Pulpy etc.
Masz rację - Pulpa już jest rodzinnym "centrum", w końcu przyjęła do siebie całą rodzinę. W tej chwili szkoda mi tylko Idy, która zamieszkała w suterenie jedynie po to, żeby mieć blisko do rodziców, a tu taki klops! Chociaż Ida teraz remontuje tę ruderkę obok Dorotki i Józka, więc chyba raczej powinno mi być szkoda Doroty ;)
UsuńFlorian - rozlazły kapeć! Piękne określenie, w punkt :D
Z tymi uszami też prawda.
Mi się przy pierwszym czytaniu "Pulpecja" niezbyt podobała, ale nie wiedziałam, dlaczego. Chyba po prostu czułam, że coś tu jest nie tak. Teraz już dokładnie wiem, co.