niedziela, 13 maja 2018

Małgorzata Musierowicz "Kalamburka"

Czternasty tom "Jeżycjady" jest zupełnie inny niż wszystkie pozostałe. Przede wszystkim, została tu odwrócona chronologia zdarzeń - zaczynamy w roku 2000, po czym coraz bardziej cofamy się, aż do roku 1935. Po drugie, nie ma obrazków (oprócz kwiatków i zaśnieżonych gałązek). Nie powiem, utrudnia to sprawę, a dlaczego, wyjaśnię za chwilę.


Główną bohaterką jest Mila Borejko, mama Gaby, Idy, Nutrii i Pulpecji. We wszystkich poprzednich częściach, w których się pojawiała, była tylko tłem dla innych bohaterek, teraz w końcu wysuwa się na pierwszy plan i możemy zobaczyć, jak to wszystko się zaczęło.

Od razu zaznaczę, że nie przepadam zarówno za Milą, jak i za Ignacym, którzy są według mnie strasznie irytujący, totalnie oderwani od rzeczywistości, a ich rozmowy przypominają zawsze rozmyślania filozoficzne. Rozumiem, że czasem takie rozmowy są nam potrzebne i mamy ochotę pomówić o czymś naprawdę ważnym, ale czy koniecznie musi to być każda rozmowa? "Kalamburka" niestety nie zmieniła mojego zdania na ten temat, a wręcz je potwierdziła.

Jak się okazuje, Mila jest dzieckiem adoptowanym. Jej przybrana matka, Gizela Kalemba (później Trak), kocha ją całym sercem i jest to bodaj najsympatyczniejsza osoba w całej książce - kobieta po prostu ma charakter. Mila jest jej oczkiem w głowie i nieba by jej przychyliła (nie jest jednak nadopiekuńcza, a wręcz twardo stąpa po ziemi i nie lubi okazywania uczuć). Mila zaś jest dla Gizeli straszliwą jędzą, co ona wyprawiała i jak się do niej odnosiła, to mi się aż w głowie nie mieści.

Ignacy wcale nie okazuje się lepszy. Jawi się on tutaj jako młodzieniec zadufany w sobie, patrzący na ludzi nie przez pryzmat ich charakteru, lecz przede wszystkim ze względu na ich wygląd - zawsze ocenia książkę po okładce. Myślę, że najlepiej sprawdzi się tu cytat z książki, niebędący oczywiście spoilerem: "(...) Ignacy zwracał się co prawda do kobiet, ceniąc ich rozum i inteligencję oraz staranność organizacyjną, przejawiającą się w zdolności do sporządzania precyzyjnych i schludnych notatek z wykładów marksizmu-leninizmu, lecz kto wie, czy nie odrobinę bardziej przedkładał nad to wszystko kobiecą urodę. Kluchowate, pryszczate, zetempówki, działaczki, kujonki, bigotki, abnegatki, chude jak deski oraz pucołowate koleżanki z roku starał się omijać i zdecydowanie nie pozwalał im na zaczepki, których istoty owe rzeczywiście mu nie szczędziły".

Tutaj wrócę do kwestii obrazków - o ile jeszcze młodą Milę jestem sobie w stanie wyobrazić (mamy wszak piękną okładkę), to już gdy myślę o młodym Ignacym, wyobraźnia odmawia mi współpracy. Odpowiednia ilustracja na pewno by pomogła, a i klimat byłby bardziej "jeżycjadowy".

Zabieg cofania się w przeszłość też mi przeszkadzał. Zdecydowanie wolę czytać tę książkę od końca, czyli chronologicznie od początku :)

Kolejnym minusem jest to, że autorka w wielu momentach zaprzecza temu, o czym mówiła w poprzednich tomach. Przykładowo, w "Kwiecie kalafiora" Borejkowie dostają mieszkanie od niejakiej pani Trak, która, jak to jest powiedziane, "nabiła ich w butelkę", mimo to jednak rodzinka jest nowym mieszkaniem wprost zachwycona. Z kolei w "Kalamburce" panią Trak okazuje się być Gizela, która miała jak najlepsze chęci, zaś Ignacy zamiast ładnie podziękować (to mieszkanie jest większe od ich poprzedniego), chodzi, narzeka i strasznie zrzędzi. Co za typek, nie dość, że ktoś idzie mu na rękę, to ten jeszcze marudzi.

Poza tym, jak również się nagle okazuje, Mila ma urodziny w Sylwestra, podczas gdy w "Kwiecie kalafiora" nikt ich nie świętował, za to ojcu z okazji zwykłych imienin robiono huczną imprezę.

Mimo wszystko, książkę warto przeczytać - po pierwsze, dla samej "Jeżycjady", po drugie dla niesamowitej postaci Gizeli, a po trzecie dla ważnych wydarzeń historycznych, wokół których toczy się akcja.


Szósta klepka / Kłamczucha / Kwiat kalafiora / Ida sierpniowa / Opium w rosole / Brulion Bebe B. / Noelka / Pulpecja / Dziecko piątku / Nutria i Nerwus / Córka Robrojka / Imieniny / Tygrys i Róża / Kalamburka / Język Trolli / Żaba / Czarna polewka / Sprężyna / McDusia / Wnuczka do orzechów / Feblik / Ciotka Zgryzotka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co, jeśli pod dnem jest coś jeszcze? "Wakacje pod morzem" Marty Bijan

Już kiedy zaczęłam czytać "Muchomory w cukrze" , wiedziałam, że odnalazłam skarb. Uczucia towarzyszące głównej bohaterce, styl aut...