Ciągnie mnie do mitologii wszelkiego rodzaju. Marzy mi się znowu przeczytać grecką, poznać także słowiańską (dlaczego ja jej jeszcze nie znam, przecież to mity naszych przodków!)... Od czego zacząć? Ano, może od tego, co już mam w szafie ;) A chodzi o "Mitologię nordycką" Neila Gaimana!
Wcześniej coś tam o owej mitologii wiedziałam, a mianowicie, że jest Odyn, Thor (od piorunów) i Loki. I że była ona tam, gdzie Wikingowie. W tym momencie wiedza ta wydaje mi się niesamowicie uboga, cieszę się też, że Gaiman mitologią nordycką potrafił mnie naprawdę zainteresować.
Myślę, że czytaliście kiedyś "Mitologię" Parandowskiego. Wiem, że tamta była grecka, posłuży mi jednak jako powszechnie znany wzór. Ważne w niej były dwie rzeczy: ciekawie opowiedziane mity oraz rzetelnie poprowadzone wątki naukowe. Razem dawało to taką całość, która może być dla mnie właśnie wzorem mitologii idealnej. Jak się ma do takiego wzorca Gaiman? Mamy doskonale rozwinięty element pierwszy - mity opowiedziane są w sposób bardzo interesujący, przystępnym językiem, ale "z klimatem". Tutaj brawa. Jeśli zaś chodzi o element drugi, czyli teksty naukowe dotyczące kultury, archeologii i obrzędów, to tego tu nie znajdziemy. Nie uznałabym tego jednak za jakiś minus nie do wybaczenia. Należy pamiętać, że Parandowski tym, o czym pisał, zajmował się zawodowo, Gaiman jest zaś po prostu pisarzem chcącym przybliżyć swoim czytelnikom mitologię, którą kocha. Doceńmy więc to, że przynajmniej nie udaje specjalisty od rzeczy, na których się nie zna.