wtorek, 23 kwietnia 2019

Neil Gaiman "Mitologia nordycka"

Ciągnie mnie do mitologii wszelkiego rodzaju. Marzy mi się znowu przeczytać grecką, poznać także słowiańską (dlaczego ja jej jeszcze nie znam, przecież to mity naszych przodków!)... Od czego zacząć? Ano, może od tego, co już mam w szafie ;) A chodzi o "Mitologię nordycką" Neila Gaimana!

Wcześniej coś tam o owej mitologii wiedziałam, a mianowicie, że jest Odyn, Thor (od piorunów) i Loki. I że była ona tam, gdzie Wikingowie. W tym momencie wiedza ta wydaje mi się niesamowicie uboga, cieszę się też, że Gaiman mitologią nordycką potrafił mnie naprawdę zainteresować.

Myślę, że czytaliście kiedyś "Mitologię" Parandowskiego. Wiem, że tamta była grecka, posłuży mi jednak jako powszechnie znany wzór. Ważne w niej były dwie rzeczy: ciekawie opowiedziane mity oraz rzetelnie poprowadzone wątki naukowe. Razem dawało to taką całość, która może być dla mnie właśnie wzorem mitologii idealnej. Jak się ma do takiego wzorca Gaiman? Mamy doskonale rozwinięty element pierwszy - mity opowiedziane są w sposób bardzo interesujący, przystępnym językiem, ale "z klimatem". Tutaj brawa. Jeśli zaś chodzi o element drugi, czyli teksty naukowe dotyczące kultury, archeologii i obrzędów, to tego tu nie znajdziemy. Nie uznałabym tego jednak za jakiś minus nie do wybaczenia. Należy pamiętać, że Parandowski tym, o czym pisał, zajmował się zawodowo, Gaiman jest zaś po prostu pisarzem chcącym przybliżyć swoim czytelnikom mitologię, którą kocha. Doceńmy więc to, że przynajmniej nie udaje specjalisty od rzeczy, na których się nie zna.

wtorek, 16 kwietnia 2019

Lucy Maud Montgomery "Ania ze Złotego Brzegu"

Właściwie to nie wiem za bardzo, co mam napisać o tej książce. Montgomery to moja ukochana autorka, a stworzoną przez nią Anię bardzo lubię, mimo to jednak w tej części coś mi po prostu nie zagrało i nawet nie wiem, co - ciężko mi to przyznać, ale musiałam przez nią trochę "brnąć".

Chyba po prostu nie odczuwałam tu takiego klimatu jak w pozostałych książkach autorki, brakowało mi trochę opisów pięknego krajobrazu, nie mamy tu bowiem ani tak dużo lasów i uroczych polanek jak np. w "Ani z Zielonego Wzgórza", ani też nie odczuwamy morskiej bryzy jak w "Wymarzonym domu Ani".

Być może pewien wpływ miała na to także zbyt duża liczba bohaterów... Chociaż bowiem w tytule mamy Anię, nie jest to tak naprawdę całkowicie książka o niej. Może bardziej w 1/3... A reszta to już przygody jej dzieci - to prawda, bardzo miłych, ale to już jednak nie to samo...

wtorek, 9 kwietnia 2019

Remigiusz Mróz "Behawiorysta"

Na pewno znacie jakieś książki, które miały ogromny potencjał, ale w których został on w pewien sposób zaprzepaszczony. Smutno mi trochę to mówić, ale ja odebrałam "Behawiorystę" właśnie w taki sposób. No bo kurczę, był świetny pomysł, bohaterowie, z których można naprawdę dużo wycisnąć, dylemat moralny do rozstrzygnięcia... Mogło być tak pięknie, a jednak nie było.

Pomysł na książkę sam w sobie był naprawdę znakomity. Zaczyna się mianowicie od tego, że pewien zamachowiec zajmuje przedszkole, grożąc, że wszystkich w nim pozabija. Co gorsza, emituje z tego miejsca przekaz na żywo - "Koncert krwi". To widzowie mają wybrać, które z osób w przedszkolu przeżyje - dziewczynka czy jej opiekunka - a na wybór daje za mało czasu, aby policja mogła zdążyć uratować wszystkich. A to dopiero początek historii, bo wkrótce zaczynają pojawiać się nowe "Koncerty krwi"... Czyje życie okaże się dla widzów bardziej wartościowe? Czy w ogóle mamy jakiekolwiek prawo o tym decydować?

wtorek, 2 kwietnia 2019

Mary Higgins Clark "Krzyk pośród nocy"

Czasem zdarza się, że to najbardziej niepozorne książki okazują się prawdziwymi perełkami. Jedną z nich jest "Krzyk pośród nocy" Mary Higgins Clark - mamy tu nazwisko, które nic mi nie mówiło, a do tego jeszcze niezbyt ładną okładkę. Dlatego tym bardziej cieszę się, że się za nią w końcu wzięłam, a namówiła mnie do tego moja Mama, za co bardzo, bardzo dziękuję!

Główną bohaterką "Krzyku" jest Jenny McPartland, pracująca w nowojorskiej galerii sztuki. Podczas jednej z wystaw poznaje przystojnego malarza Ericha Kruegera, w którym zakochuje się bez pamięci. Jak się zresztą okazuje, z wzajemnością, niedługo potem bowiem Erich oświadcza jej się, a Jenny przeprowadza się razem ze swoimi dwiema córeczkami do jego dworku w Minnesocie.

Brzmi jak bajka? Nie dajcie się zwieść. To początek naprawdę niepokojącej historii. Jak się okazuje, życie u boku Ericha nie będzie wcale taką sielanką - a bajka o Kopciuszku zamieni się powoli w straszny koszmar. Erich coraz bardziej zaczyna wydawać się nam po prostu szaleńcem, piękny, stary dworek wśród sosnowych lasów staje się złotą klatką, a nad wszystkim zaczyna krążyć widmo zmarłej dwadzieścia pięć lat temu matki Ericha, Caroline.

Zapowiedzi książkowe na kwiecień

Lecimy z kolejnymi zapowiedziami ciekawych premier - na końcu znajdziecie też bonus muzyczny, na który bardzo mocno czekam! (kursywą moje pr...