Do "Opactwa Northanger" byłam nastawiona raczej z dystansem, ponieważ stwierdziłam, że to pewnie znowu jakaś historia miłosna, w której na bohaterów będą czyhać "niespodziewane" przeszkody, a wszystko i tak zakończy się ślubem. I w sumie wiele się nie pomyliłam - poza jednym faktem - pokochałam tę książkę!!!
Czytałam już wcześniej dwie powieści Jane Austen (a obiecałam sobie, że zapoznam się ze wszystkimi sześcioma). "Duma i uprzedzenie" nie podobała mi się zbytnio, a "Perswazje" były bardzo fajne, choć też bez większego szału. Gdzieś też spotkałam się z opinią, że "Opactwo" nie jest najlepszą powieścią tej znanej, brytyjskiej pisarki, więc nie jest ona aż tak popularna jak inne. Jak bardzo się zdziwiłam, czytając tę książkę - jest po prostu wspaniała <3
Główną bohaterką jest Katarzyna Morland, siedemnastolatka, która, z racji tego, że w sąsiedztwie nie ma zbyt wielu ludzi w jej wieku - poza licznym rodzeństwem - cierpi na brak przyjaciół i rozrywki. Swoją szansę na wbicie się do "towarzystwa" dostaje, kiedy przyjaciele rodziny, państwo Allen, postanawiają zabrać ją ze sobą na parę tygodni do Bath. Jak się okazuje, jest to dla Katarzyny wyjazd przełomowy.