piątek, 27 grudnia 2019

Leigh Bardugo "Zniszczenie i odnowa"

Ta trylogia to chyba moje największe odkrycie tego roku. Kocham ją! Po prostu kocham, kocham, kocham. I tak się cieszę, że mam ją na swojej półce! Dzięki temu będę mogła do niej wracać, kiedy tylko mi się spodoba :) A będę wracać na pewno nie raz!

Po kolejnej potyczce ze Zmroczem Alina znajduje schronienie w podziemnych jaskiniach zamieszkanych przez fanatyków religijnych, którzy czczą ją jaką świętą, Królową Słońca. Dziewczyna jest bardzo osłabiona, a jej moc odwróciła się od niej. Marzy o tym, żeby wyjść na zewnątrz, znaleźć żarptaka i wreszcie zemścić się na Zmroczu, jednak wcale nie jest to takie proste...

Ostatni tom wreszcie przyniesie nam długo oczekiwane odpowiedzi. Co dalej z Fałdą Cienia? Co z niczewojami? Gdzie jest żarptak? Czy Zmrocz ma w sobie jeszcze choć odrobinę dobra? Czy Mal i Alina będą w stanie jeszcze kiedykolwiek być razem? Czy Nikołaj przeżył?

piątek, 20 grudnia 2019

L.M. Montgomery "Święta z Anią i inne opowiadania na Boże Narodzenie"

Z góry uprzedzam, że ten wpis będzie długi ;) Dlatego - obowiązkowo pierwsza część tekstu, a druga - dla chętnych. Wszystko dlatego, że przedmiotem moich dzisiejszych rozważań będzie zbiór opowiadań. Ponieważ zaś są to opowiadania mojej ulubionej pisarki, nie chciałabym zapomnieć o żadnym z nich i temu głównie ma służyć udokumentowanie ich zarysu. Bardzo to też ułatwia czytanie innych zbiorów, ponieważ niektóre opowiadania można przeczytać także gdzie indziej i wtedy wiemy, skąd znamy tekst, a nie "chyba to już gdzieś czytałam, ale nie wiem, gdzie".

Tym razem świątecznie! Przedstawiam Wam zbiór opowiadań Montgomery na Boże Narodzenie. Znajdziemy też w nim fragmenty dwóch części serii o Ani. I co mogę powiedzieć o tych opowiadaniach? Podnoszą na duchu, budują świąteczny klimat, przypominają o tym, co ważne. Na Boże Narodzenie lektura idealna. Mi najbardziej podobało się przeurocze opowiadanie "Świąteczny koszyk ciotki Cyryli" i melancholijna "Niezapomniana".

piątek, 13 grudnia 2019

Leigh Bardugo "Oblężenie i nawałnica"

Myślę, że śmiało mogę się już nazwać wielką fanką Leigh Bardugo. Pokochałam świat przez nią stworzony i cały czas mam ochotę na więcej i więcej. Całe szczęście jeszcze całkiem sporo mi zostało :) Już zacieram ręce.

Tymczasem skończyłam drugą część trylogii "Grisza". Alina i Mal uciekli do Nowoziemia, jednak nie będzie im dane długo cieszyć się wolnością. Zmrocz jest sprytniejszy od nich i szybko ich znajduje. Jak się też okazuje, ma niezwykłe dalsze plany co do losów Aliny...

Chętnie napisałabym coś więcej, bo dużo się dzieje, jednak nie chcę niepotrzebnie Wam spoilerować. Może najlepiej przekonajcie się sami. Dostajemy tu paru nowych bohaterów, zaś wśród nich najbardziej wyróżnia się Nikołaj. Idealny aktor, przywódca, przyjaciel, patriota, przechera, człowiek bezlitosny, pełen empatii, współczujący i rozumiejący. Niemożliwe, żeby to wszystko mieściło się w jednej osobie? A jednak ;) To po prostu Nikołaj. A co najważniejsze, postać ta została poprowadzona bardzo wiarygodnie.

wtorek, 10 grudnia 2019

Muzyczny grudzień

Pora na edycję grudniową muzycznej serii wpisów :) Będzie mało świątecznie (zaledwie jedna piosenka, lecz za to jaka ładna!), jako że nie czuję jeszcze tego klimatu ;) Więcej będzie tematów gwiezdnowojennych, bo już w grudniu premiera ostatniej części nowej trylogii! Mi się pierwsza podobała, jednak druga już dużo, dużo mniej... Mam nadzieję, że ostatnia część nadrobi poziom trylogii - no i że Rey i Kylo będą razem.

Okej, zaczynamy :)

1. Jackie Evancho, Placido Domingo "Guardian Angels"
Być może nazywanie tej piosenki świąteczną jest nieco naciągane, ale nie moja wina, że pochodzi ze świątecznego albumu Jackie, czyli "Someday at Christmas" ;) Piękna, spokojna, lecz pełna emocji pieśń.

czwartek, 5 grudnia 2019

Mary Shelley "Frankenstein"

Zawsze mnie ciekawiło, jak właściwie wyglądała w oryginale postać znanego nam wszystkim potwora Frankensteina. Nie oglądałam co prawda żadnej ekranizacji, lecz i tak dużo słyszałam o potworze powołanym do życia przez szalonego naukowca, a utworzonym ze zszytych ludzkich zwłok. Naukowiec obowiązkowo musiał wydawać przy tym złowieszczy śmiech "buhahaha", a cała scena miała mieć miejsce w nocy, pośród odgłosu piorunów. Nie mam pojęcia, skąd wzięłam takie właśnie informacje na temat stworzenia owego monstrum, jednak cóż - tak właśnie sobie to wszystko wyobrażałam. Ach, no i jeszcze, że potwór był potwornie potworny i kierowała nim wyłącznie żądza czynienia zła.

Na początek wyjaśnijmy sobie pewną podstawową kwestię. Tak tylko, żeby nie było wątpliwości. Frankenstein - a właściwie Wiktor Frankenstein - to nazwisko owego naukowca, a nie imię potwora. Jakie więc imię miał powołany przez Frankensteina do życia potwór? Żadne. Naprawdę. To smutne, że Frankenstein nawet nie nazwał swojego dzieła, w powieści jest ono więc "potworem", "monstrum", "złym", "demonem" albo "diabłem", jak kto woli.

piątek, 29 listopada 2019

L.M. Montgomery "Dorosłe życie Emilki"

Czytając tę powieść, miłośnicy Montgomery mogą się mocno zdziwić. Poprzednie tomy były, jakby nie patrzeć, radosne, pogodne, poprawiające nastrój. Tymczasem "Dorosłe życie Emilki" jest najbardziej depresyjną, najsmutniejszą powieścią Montgomery, jaką znam (a znam wszystkie oprócz "Dzbana ciotki Becky")...

Emilka, po odrzuceniu propozycji panny Royal, pozostaje w Księżycowym Nowiu, gdzie nadal planuje pisać i wspinać się na jej wymarzony Alpejski Szczyt. Tymczasem Ilza i Ted wyjeżdżają na studia do Montrealu, zaś Perry znajduje pracę w kancelarii prawnej w Charlottetown. Wszystko to sprawia, że Emilka czuje się trochę opuszczona; dodatkowo sprawę komplikuje fakt, że zakochuje się - lecz bez wzajemności.

I to jest właśnie pierwsza różnica między "Dorosłym życiem Emilki" a pozostałymi powieściami Montgomery. Jak pamiętamy, i w przypadku Ani, i w przypadku Pat najbardziej cierpieli zakochani w nich mężczyźni, zaś główne bohaterki dopiero po czasie zauważały, kto może dać im pełnię szczęścia. Ani Ania, ani Pat nigdy nie były, kolokwialnie mówiąc, we friendzonie. Tymczasem Emilka wie, kogo chce, od samego początku, i bardzo cierpi widząc, że jej uczucia pozostają nieodwzajemnione.

czwartek, 21 listopada 2019

Olga Tokarczuk "Prawiek i inne czasy"

"Prawiek i inne czasy" jest książką, którą już od dawna miałam na swojej liście "do przeczytania". I pewnie by jeszcze długo czekała na swoją kolej, jednak Nobel dla Tokarczuk bardzo zmobilizował mnie do poznania choć kawałeczka jej twórczości. Byłam bardzo ciekawa, o co się w tym wszystkim rozchodzi, tak czysto literacko.

Prawiek jest wioską z młynem. Akcja rozpoczyna się w 1914 roku; poznajemy wówczas Michała, właściciela młyna, oraz jego żonę Genowefę. I tak płynie czas, a nawet wiele czasów. Akcja snuje się od osoby do osoby, od słowa do słowa. Mamy czas Genowefy, ale i czas Michała, czas grzybni, czas sadu itd. Każdy ma swój czas. I tak właśnie przechodzimy od jednej osoby do drugiej, od matki do córki, sąsiadki, dziedzica.

Mijają pokolenia, a w każdym pokoleniu każdy ma swój czas. Nieważne, kiedy się ktoś urodził, namiętności rządzące światem pozostają takie same. Tragedie zdarzają się różne i w każdym z czasów. Może to być tragedia II wojny światowej (i ta najbardziej porusza), może być tragedia dziecka, które boi się własnego ojca. Jest tragedia zdradzanej żony i tragedia żony, która zakochała się w kimś innym - a mimo to męża nie zdradza (chociaż, czy aby na pewno?). I nie musi to być wcale ta sama żona. Jak już mówiłam, ludzkie namiętności nie zmieniają się mimo upływu czasu.

czwartek, 14 listopada 2019

Ewa Nowak "Lawenda w chodakach"

Dla miłośników pierwszych dwóch tomów serii "miętowej" "Lawenda w chodakach" to nie lada gratka, a dlaczego? Bo głównymi bohaterami są dwie pary - Kuba i Magda oraz Wiktor i Damroka, którzy postanawiają wyruszyć w podróż życia - objazdówkę po Europie, przez m.in. Niemcy, Francję i Hiszpanię.

I zanim powiecie "łoooo, ale super, wszyscy najlepsi bohaterowie w jednym miejscu", zastanówcie się na moment i pomyślcie: czy taka "mocna" i chłodna osoba jak Magda da sobie radę z Damroką, jej kompletnym przeciwieństwem? No cóż. Prawda jest taka, że na początku książki dziewczyny głównie się kłócą, co skutecznie psuje radość z czytania. Potem zaś pojawia się niejaki Jacek Lambertz, zwany Soplicą, bardzo przerysowany i zwyczajnie wkurzający. I muszę Wam powiedzieć, że był to zwyczajny cham i prostak; to, co robił, było okropne i było mi bardzo szkoda Wiktora, bo przez tego głupiego Jacka chłopak miał popsutą dużą część wyjazdu. Reakcja Damroki też nie była najlepsza (co zresztą zauważyła Magda), no ale to mnie nie zdziwiło, przecież ona miała takie odpały już w "Diupie" (pamiętny Sylwester). Co natomiast mnie zdziwiło, to to, że na końcu książki zrobiono z Jacka najbardziej pozytywnego bohatera, obrońcę kobiet i w ogóle okazał się naj naj. Ja w takie bajeczki jakoś nie wierzę.

czwartek, 7 listopada 2019

Brandon Sanderson "Rytmatysta"

Coraz bardziej zaczynam wsiąkać w fantastykę. Kiedyś myślałam, że ten gatunek nie jest dla mnie, że mi się nie spodoba. Dzięki Leigh Bardugo i Brandonowi Sandersonowi zaczynam zmieniać zdanie. Niedługo okaże się wręcz, że jestem wielką fanką fantasy :D Jakby mi to ktoś powiedział jeszcze rok temu, to popukałabym się w czoło. Skoro więc polubiłam się z fantasy, pozostaje mi jedynie polubić się jeszcze z science fiction i horrorem. Co raczej się nie stanie. Chociaż, co ja tam mogę wiedzieć. W końcu nigdy nie czytałam nic z tej kategorii.

Ale wróćmy do "Rytmatysty".

Joel uczy się w Akademii Armedius, szkolącej Rytmatystów i zwykłych ludzi. Joel jednakże Rytmatystą nie jest, choć to jego wielkie marzenie i oddałby wszystko, aby się nim stać. Jego szansa już jednak minęła, chłopakowi pozostaje więc zgłębiać rytmatykę na własną rękę. A kim właściwie są Rytmatyści? Otóż, są to ludzie, którzy mają moc nadawania życia kredowym rysunkom.

wtorek, 5 listopada 2019

Muzyczny listopad

Lubię dzielić się dobrą muzyką, wysyłać nowo odkryte piosenki znajomym, dlaczego więc nie miałabym pokazać również Wam, jaką muzykę lubię? Postanowiłam więc co miesiąc wstawiać 5 piosenek (lub niekoniecznie piosenek, tylko melodii), które kocham i uwielbiam. Mam nadzieję, że Was to zaciekawi, będziecie mnie też mogli dzięki temu lepiej poznać - znajdzie się tu bowiem też miejsce na moje przemyślenia i wspomnienia związane z tymi melodiami. Może znajdziecie tu coś dla siebie :) Kolejność losowa :D

1. Indila "Tourner Dans Le Vide"
Przez wiele lat miałam awersję do francuskiego, a piosenki Indili były jedynym, co akceptowałam w tym języku. Nie podobał mi się francuski, jego brzmienie, nic kompletnie... Tej piosenki jednak zawsze słuchałam z olbrzymią przyjemnością, w dodatku teledysk jest niezwykle klimatyczny. Odkąd przeczytałam "Trzech muszkieterów", zmieniłam zdanie o francuskim i teraz korci mnie, żeby zacząć się uczyć tego języka - może wezmę się za to w wakacje :D

środa, 30 października 2019

Leigh Bardugo "Cień i kość"

Pamiętacie moją recenzję "Szóstki Wron"? Byłam zachwycona światem wykreowanym przez Leigh Bardugo, opisanymi przez nią miejscami i magią griszów. Obiecałam sobie, że przeczytam kiedyś następną część (czyli "Królestwo kanciarzy" - czego jeszcze nie zrobiłam) oraz trylogię "Grisza", od której wszystko się zaczęło.

Taki oto był powód wypożyczenia przeze mnie z biblioteki "Cienia i kości", czyli pierwszego tomu trylogii. I wiecie co? Książka okazała się tak REWELACYJNA, że zanim doczytałam ją do końca, kupiłam sobie całą trylogię w nowym wydaniu!!! I ach! Jaka to była dobra decyzja!

Główną bohaterką jest Alina Starkov, kartografka, która razem ze swoją armią musi przedrzeć się na drugą stronę Fałdy Cienia - pasma najgłębszego mroku, w którym czają się potwory wyczulone na ludzki zapach. Wydawać by się mogło, że Alina jest zwykłą dziewczyną, jednak kiedy jej pułk atakują straszne volcry, wyzwala w sobie moc, o której istnieniu nawet nie miała pojęcia.

środa, 23 października 2019

Platon "Obrona Sokratesa"

Takiego tekstu na blogu nawet ja sama się nie spodziewałam - z literaturą klasyczną jakoś mi nie po drodze - jednak pan profesor u mnie na studiach kazał przeczytać, to i przeczytałam, a teraz mogę podzielić się z Wami wrażeniami :)

Jest to jeden z dialogów Platona; co ciekawe, mowa Sokratesa w nim przedstawiona wydaje się być zapisem autentycznym. Platon był na procesie swojego mistrza i prawdopodobnie dosyć wiernie oddał to, co się tam działo.

A o jaki proces w ogóle chodzi? Jak zapewne pamiętacie z lat szkolnych, Sokrates był słynnym greckim filozofem, autorem słów "wiem, że nic nie wiem". Otóż, Sokrates był zagorzałym poszukiwaczem mądrości. Miał takie hobby, że chodził po ludziach, o których słyszał, że są mądrzy, i tę ich mądrość testował w sobie jedynie właściwy sposób. Uznał, że wszyscy ci ludzie może i mają wiedzę z jakiejś dziedziny, jednak nie są świadomi - czy też raczej nie chcą sobie uświadomić - ogromu swojej faktycznej niewiedzy; że pozjadali wszystkie rozumy. Sokrates uznał, że to wcale nie jest mądrość, a on przynajmniej zdaje sobie sprawę ze swojej niewiedzy, więc w tym względzie paradoksalnie jest mądrzejszy od nich wszystkich. No i tak chodził i wytykał poważnym osobistościom ich niewiedzę. Nic dziwnego, że się wkurzyli i wytoczyli mu proces.

piątek, 18 października 2019

L.M. Montgomery "Emilka szuka swojej gwiazdy"

Szczerze ubolewam nad tym, że nie da się oryginalnego tytułu tej książki przetłumaczyć właściwie - a przynajmniej tak, jak ja w powiązaniu z treścią powieści go rozumiem. Znalazłam trzy tłumaczenia dla "Emily Climbs" - "Emilka szuka swojej gwiazdy", "Emilka dojrzewa", "Emilka dorasta". Jednakże żadne z nich mnie nie satysfakcjonuje, a ja sama nie mam pomysłu na lepsze tłumaczenie. "Emily Climbs" - czy nie chodzi tu o Alpejski Szczyt, na który Emilka pragnie się wspiąć, by "wyryć swe imię na zwoju sławy"? Czy nie ma to powiązania z Alpejską Ścieżką, która pojawia się w tytule autobiografii Montgomery? Czy nie chodzi o trudy wspinaczki po drodze pisarskiej kariery? Polskie tytuły nie są w stanie oddać tej gry słów i znaczeń - niestety - jednak jeśli już miałabym wybrać, to tłumaczenie "Emilka szuka swojej gwiazdy" chyba najbardziej mi się podoba; ma w sobie coś metaforycznego, nie tak jak "Emilka dojrzewa" i "Emilka dorasta", zbyt według mnie prozaiczne.

Wróćmy jednak może do fabuły powieści. Emilka pragnie bardzo zdobywać dalsze wykształcenie, jednak, jak wiemy już z poprzedniego tomu, jej ciotka Elżbieta, surowa dama z głową pełną tego, "co kobiecie wypada, a co nie" w tamtych czasach, uważa, że "jeszcze nigdy żadna kobieta z Księżycowego Nowiu nie musiała sama zarabiać na swoje utrzymanie". Cóż, mamy tu świadectwo tamtych czasów - a obok Emilkę, która nienawidzi konwenansów. Okazuje się jednak, że ciotka może ulec - pod warunkiem, że Emilka zarzuci pisanie. Wreszcie udaje się wyprosić kompromis - dziewczyna zarzuci pisanie opowiadań, będzie pisała jedynie o faktach. I tak oto Emilka wyjeżdża do szkoły średniej w Shrewsbury, razem z Ilzą, Tedem i Perrym.

piątek, 11 października 2019

Iwona Czarkowska "Dama z kotem"

Powinna istnieć w świecie literackim oficjalna kategoria "książka na odprężenie, przy której nie trzeba się specjalnie wysilać" :) Ja dosyć rzadko czytam takie powieści - zwykle po prostu wracam do starych, które już znam - jednak oczywiście nie narzekam, kiedy taka już trafi w moje ręce!

Zuzanna Roszkowska, zwana Zu, to najlepsza żona na świecie idealnego męża - Michała oraz matka dwójki dzieci - Jasia i Małgosi. Małżeństwo postanawia wybrać się na rok do wsi Bangladesz, gdzie Michał dostaje nową ofertę pracy. Niespodziewanie jednak ich gospodyni znika dzień po ich przyjeździe, co więcej, przejmuje się tym tylko Zuzanna - reszta mieszkańców Bangladeszu sądzi, że gosposia po prostu gdzieś wyjechała.

wtorek, 1 października 2019

"Jeżycjada" w obiektywie - z wizytą w Poznaniu

Wizyta na poznańskich Jeżycach od lat pozostawała w sferze moich marzeń. W tym roku udało mi się wreszcie zobaczyć miejsca akcji powieści Małgorzaty Musierowicz na żywo - przedstawię je również Wam, dodając od siebie adresy, a cytaty - z powieści wchodzących w skład "Jeżycjady". Miłego spaceru!

1. Mieszkanie Borejków, ul. Roosevelta 5
Chociaż nie jest to pierwsze "borejkowe" miejsce, jakie zobaczyłam w Poznaniu, w tej oto fotorelacji musi znaleźć się na samym szczycie!
Gabrysia ruszyła szybkim krokiem i wkrótce znalazła się przed bramą swego domu. Była to piękna, choć zaniedbana kamienica secesyjna, pod numerem piątym ulicy Roosevelta. Jej bramę otaczał szeroki stiukowy fryz z malowniczym motywem wstęgi, a kute w żelazie wielkie drzewo z rozłożystą koroną stanowiło ozdobę balkonów pierwszego i drugiego piętra. Na parterze, nad mieszczącą się w suterenie wytwórnią kołder, znajdowało się mieszkanie Borejków (...) - "Noelka", str. 15



sobota, 28 września 2019

Kinga Czachowska, Dorota Szczerba "Poznań Borejków"

Od ośmiu lat jestem wielką fanką "Jeżycjady" Małgorzaty Musierowicz. Nie zliczę, ile razy czytałam "Tygrysa i Różę", "Opium w rosole" czy też "Brulion Bebe B.", które to tomy kocham, obok "Feblika", najmocniej. Wiele razy wyobrażałam sobie, jak wyglądają miejsca opisywane w serii w rzeczywistości; przeglądałam na Internecie zdjęcia tych miejsc, studiowałam mapę Jeżyc. W tym roku wreszcie udało mi się spełnić moje wielkie marzenie i wyjechać na parę dni do Poznania oraz zobaczyć wszystkie te miejsca z "Jeżycjady", na których najbardziej mi zależało (ale o samej wycieczce zrobię jeszcze oddzielny wpis). Teraz chcę się skupić na książce, która trochę pomogła mi zaplanować podróż po poznańskich Jeżycach, a mianowicie o "Poznaniu Borejków".

poniedziałek, 16 września 2019

Lucy Maud Montgomery "Emilka z Księżycowego Nowiu"

Jest kilka rzeczy, które łączą wszystkie bohaterki, jakie wyszły spod pióra Montgomery. Wrażliwość na piękno przyrody, miłość do Wyspy Księcia Edwarda (w przypadku Joanny do Muskoka), umiejętność cieszenia się nawet drobnymi sprawami. A jednak każda z tych bohaterek jest inna, ma inną osobowość, jest po prostu sobą, a nie kopią pozostałych. Nie da się pomylić Ani z Emilką, a Pat z Marigold czy z Janą. Każda jest inna, ale też każda z nich uczy czytelnika dostrzegania pięknego świata dookoła; uczy, aby czasami się zatrzymać i spojrzeć na kolory tworzące zachód słońca, zamiast wiecznie żyć w biegu.

Wiele razy wspominałam, że moją ukochaną bohaterką jest Pat, jednak Emilka plasuje się na drugim miejscu. Czarnowłosa dziewczynka o pisarskich zapędach pozostanie na zawsze w moim sercu. A jak brzmi jej historia? Przedstawię Wam jej zaczątek...

Emilka Byrd Starr wychowuje się w Majowym Gaju pod opieką ukochanego ojca. Gdy jednak ten umiera na gruźlicę, krewni matki dziewczynki postanawiają zaopiekować się sierotą. Nikt nie jest specjalnie chętny do przygarnięcia Emilki - wcześniej zerwali kontakt z jej rodziną - los jednak sprawia, że trafia do Księżycowego Nowiu w Perlistej Wodzie pod opiekę surowej i nieczułej ciotki Elżbiety, kochanej i ciepłej ciotki Laury oraz lekko pomylonego kuzyna Jima.

poniedziałek, 9 września 2019

Ken Kesey "Lot nad kukułczym gniazdem"

Czuję się bardzo zdezorientowana. "Lot nad kukułczym gniazdem" uznawany jest za klasykę, powieść metaforyczną, ukazującą walkę z okrutną władzą, walkę o wolność. Wokół tej książki krążą same pozytywne opinie, a znalezienie recenzji w jakimkolwiek stopniu negatywnej graniczy niemal z cudem. I pewnie teraz narażę się wielu miłośnikom powieści, ale dla mnie "Lot..." był jedną z najsłabszych książek tego roku.

Rzecz dzieje się w szpitalu psychiatrycznym. Narratorem jest Wódz Bromden, pół-Indianin, jeden z pacjentów szpitala, udający głuchoniemego. Nie udaje za to, jeśli chodzi o halucynacje - widzi jakąś mgłę, rozmiary przedmiotów są w dużym stopniu zaburzone. Udaje jednak kto inny - McMurphy, który trafił do szpitala, ponieważ wydawało mu się, że udając chorego psychicznie, wymiga się od więzienia.

I tutaj zaczyna się walka o wolność, bowiem w szpitalu rządzi siostra Ratched, Wielka Oddziałowa, która wysyła ludzi na elektrowstrząsy (nawiasem mówiąc, sprawdziłam, co to, i okazuje się, że są do dzisiaj stosowane w przypadkach silnej depresji), a na oddziale wprowadza nieomal wojskowy rygor. Wszyscy się jej boją, nie chcą jednak przed sobą tego przyznać - bo przecież siostra jest zawsze taka miła i działa dla ich dobra. Sytuacja zaczyna się zmieniać, kiedy do szpitala wkroczy McMurphy - od razu zauważa, że coś tu jest nie halo i bierze się za buntowanie pacjentów przeciwko oddziałowej, chce, aby walczyli o swoją wolność w zakresie podejmowania własnych decyzji.

wtorek, 3 września 2019

Brandon Sanderson "Elantris"

Brandon Sanderson jest jednym z tych autorów, którzy strasznie wiercą dziurę w brzuchu tym, którzy go jeszcze nie znają, wołając: "Czytaj mnie! Jestem świetny! Wszyscy mnie kochają!", zamiast spokojnie poczekać sobie w kolejce. Pojawia się dosłownie wszędzie i za każdym razem jest bardzo chwalony. Wiedziałam, że nie spocznę, póki nie przekonam się sama, o co tyle hałasu, jednak kiedy udało mi się zdobyć jedną z jego powieści, przez długi czas pomijałam ją w moich czytelniczych planach, obawiając się rozczarowania. Trudne życie książkoholika. Jeśli jesteście ciekawi, czy Sanderson dał radę w starciu z moim krytycznym okiem, zapraszam dalej...

Raoden, książę Arelonu, budzi się pewnego dnia odmieniony przez Shaod. Jego ciało pokryły ciemne plamy, a serce przestało bić, zostaje więc wtrącony do miasta Elantris, siedzibę takich jak on. Dziesięć lat temu Przemiana zrobiłaby z niego srebrzystą istotę o niezwykłej mocy, jednak teraz, kiedy moc odwróciła się z jakiejś przyczyny od mieszkańców Arelonu, zostaje przemieniony w żywego trupa - który nie jest jednak rozkładającym się zombie, lecz bardziej zaczyna powolutku usychać niczym mumia. To tak gwoli wyjaśnienia.

poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Wiktor Hugo "Katedra Marii Panny w Paryżu"

Parę miesięcy temu, po pożarze katedry Notre-Dame, obiecałam sobie, że przeczytam oryginalną historię o słynnym dzwonniku. I ten czas wreszcie nadszedł, a ja, która dotychczas znałam jedynie disneyowską wersję tej opowieści, mogę kręcić tylko z niedowierzaniem głową, jak bardzo ta bajka różni się od oryginału Wiktora Hugo.

Fabułę chyba każdy mniej więcej zna - albo tylko tak mu się wydaje. Zacznijmy więc od początku - wszystko zaczyna się od święta błaznów, a pierwszym ważnym bohaterem, jakiego poznajemy i którego losy śledzimy przez sporą część książki, jest... Piotr Gringoire. A któż to taki, zapytacie. Otóż, poeta, który wystawiał sztukę na cześć zaślubin jakiejś księżniczki (mniejsza z tym, jakiej, bo to nieważny szczegół), a która to sztuka została, ku przerażeniu mężczyzny, brutalnie przerwana przez wybory papieża błaznów. W ten sposób poznajemy również Quasimodo - jednak bierze on udział w konkursie z premedytacją, a w dodatku w jego sercu jest pełno nienawiści dla ludu Paryża (nie ma tu też żadnego obrzucania dzwonnika pomidorami, to kompletnie inna scena i inne okoliczności, i nie pomidory, tylko bicze!). Potem znowu towarzyszymy Gringoire'owi, ten zaś ma tego dnia wyjątkowego pecha i nabawia się nie lada kłopotów. Z opresji ratuje go Esmeralda... i zostaje jego żoną.

poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Ewa Nowak "Krzywe 10"

Seria miętowa staje się coraz lepsza :) "Krzywe 10" to książka idealna na lato, przywołująca na myśl Mazury, kajaki, ciepłą wodę... Na wakacje lektura idealna.

Bohaterami tej części serii miętowej są młodzi ludzie przebywający razem na wakacjach we wiosce Krzywe. Jest więc Witek, "gospodarz"; Hadrian Chabros, model; Michał, sympatyczny i taki "zwyczajny" (co mi się bardzo podobało); Ala Kłoda, lekko zadziorna i bardzo ładna; i wreszcie bohaterka, o której dowiadujemy się najwięcej - Dominika Różycka, siostra znanej nam z tomu pierwszego Magdy. Potem dojeżdża też Milena, a oprócz tej gromady mamy również Sylwka i Darka, mieszkańców Krzywego.

Nie będę się za bardzo wypowiadać na temat wątków dotyczących każdej z tych osób, bo musiałabym chyba streścić całą książkę i na pewno bym Was zanudziła ;) Skupię się więc na wątku moim zdaniem najważniejszym, a mianowicie wątku Dominiki. Donia to postać, którą niesamowicie polubiłam, dużo bardziej niż jej siostrę - podczas gdy Magda to nieco sucha dziewczyna, twardo stąpająca po ziemi, Dominika sama często nie wie, co ma zrobić, nie jest pewna siebie, próbuje zdobyć cel, ale też niezbyt jej się to udaje. Usilnie wmawia w siebie, że jej tajemniczym wielbicielem jest przystojny Hadrian (w którym zresztą jest zakochana), nie przypuszczając nawet, że ma pod ręką kogoś innego; kogoś, kto się nią bardzo interesuje, kto próbuje poznać jej upodobania, ale jest bardzo nieśmiały i nie zagaduje jej "wprost".

czwartek, 15 sierpnia 2019

Leigh Bardugo "Szóstka Wron"

Wokół "Szóstki Wron" narobiło się tyle szumu, że koniec końców miałam wobec niej bardzo wysokie wymagania. Dla niektórych książek bywa to czynnikiem powodującym spore rozczarowanie u czytelnika, który spodziewał się fajerwerków i cudów-niewidów, a dostał po prostu bardzo dobrą - lecz tylko bardzo dobrą - książkę. Bałam się, że z "Szóstką Wron" tak właśnie będzie... Jeśli więc jesteście ciekawi, czy powieść ta spełniła moje oczekiwania, zapraszam dalej :)

Kaz Brekker, członek gangu Szumowin, dostaje propozycję wartą trzydzieści milionów kruge. Ma włamać się do Lodowego Dworu, potężnej wojskowej twierdzy leżącej w zimnej i smaganej wiatrem Fjerdzie, uwolnić zakładnika (od którego odkryć zależy, czy świat nie stanie w chaosie) i przewieźć go z powrotem do Kerchu. Misja teoretycznie niewykonalna i samobójcza, Kaz jednak już wiele razy udowodnił, że nie zna słowa "niewykonalne".

Tytułowa "Szóstka Wron" to oczywiście ekipa włamująca się do Lodowego Dworu: Kaz, Inej, Nina, Matthias, Jesper i Wylan. I choć teoretycznie to Kaz jest głównym bohaterem, to moje serce podbiła postać Matthiasa, który jest poruszany tak sprzecznymi ze sobą emocjami, że stanowił wielką zagadkę - nigdy nie było wiadomo, co tym razem weźmie u niego górę i co zrobi. Dodatkowo historia jego i Niny, opisana po kawałeczku w powieści, bardzo mnie poruszyła; nie ma tam nic z cukierkowatości, jest mrok, ogromna przepaść... Zresztą, sami zobaczycie, bo to coś niesamowitego.

poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Remigiusz Mróz "Rewizja"

No i stało się. Chyłka znowu zaczęła mnie denerwować. Myślałam, że po tomie drugim będę ją rozumiała coraz lepiej, ale jednak... nie. Wkurza mnie i tyle. I tak, przyznam od razu, "Rewizja" mnie rozczarowała. Bardzo.

Na początek krótko o akcji. Chyłka po odejściu z kancelarii Żelazny & McVay zatrudnia się w boksie w Arkadii, gdzie udziela porad prawnych. Wie, że jako adwokat jest już spalona, ponieważ po tym, jak wyrolowała Szlezyngiera, nikt normalny nie weźmie jej jako obrońcy. Trafia się jej jednak pewien klient, którego poznaje właśnie w Arkadii, a którego sprawa staje się bardzo głośna. Klientem tym jest Bukano - pewien Rom, którego prokuratura wkrótce oskarża o zabójstwo swojej żony i córki. Jak twierdzi Cygan, nie jest on winny, sprawę komplikuje dodatkowo to, że ubezpieczyciel nie chce wypłacić mu pieniędzy po stracie rodziny. A kto obsługuje prawnie firmę ubezpieczeniową? Kancelaria Żelazny & McVay. A konkretnie Lew Buchelt, nowy patron Zordona.

czwartek, 8 sierpnia 2019

Zbigniew Nienacki "Pan Samochodzik i templariusze"

Uwielbiam Pana Samochodzika. Co tu dużo mówić, powieści o jego przygodach mają po prostu w sobie "to coś". Zagadka historyczna, niesamowity mazurski klimat, wehikuł-amfibia... Pan Samochodzik jest naprawdę świetny, to trochę nasz polski Indiana Jones ;)

Część o templariuszach lubię chyba najbardziej ze wszystkich. Czytałam ją już chyba za cztery razy, a mimo to przy kilku końcowych rozdziałach zawsze wstrzymuję oddech i zaczynam przewracać kartki coraz szybciej i szybciej. I za to właśnie tak kocham tę powieść - nigdy nie zawodzi, zawsze dostarcza mi pełno emocji.

Tym razem udajemy się z panem Tomaszem, zwanym Samochodzikiem (z powodu niezwykłego pojazdu, jakim się porusza) oraz grupką trzech harcerzy na poszukiwania skarbu templariuszy, który, zgodnie z najnowszymi wieściami, został ukryty gdzieś w Polsce. Co więcej, meandry historii spowodowały, że szukać należy nie na terenach należących niegdyś do zakonu templariuszy, lecz na ziemiach zajętych swego czasu przez Krzyżaków. Wiadomość o legendarnych skarbach porusza jednak wyobraźnię nie tylko naszego bohatera, lecz także wielu innych osób, którzy spróbują przeszkodzić panu Tomaszowi w odnalezieniu skarbu.

poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Yrsa Sigurðardóttir "Statek śmierci"

Bardzo dużo słyszy się o skandynawskich kryminałach - że znakomite, intrygujące, chłód, ciarki na plecach, trupy na śniegu i w ogóle same ochy i achy. Do tej pory jednak jakoś je omijałam, tak naprawdę to w kryminałach i thrillerach jestem początkująca i nie mam w nich praktycznie żadnego rozeznania. Teraz wreszcie się przemogłam i chwyciłam za "Statek śmierci", thriller Yrsy Sigurðardóttir, według napisu na okładce "królowej skandynawskiego kryminału" - chociaż ja tam o niej nigdy wcześniej nie słyszałam.

Tytułowym statkiem śmierci jest "Lady K", luksusowy jacht, który z powodu ogromnych długów właścicieli stał się własnością banku. Teraz konieczne jest jego przetransportowanie z Lizbony do Reykjaviku, którego to zadania podejmuje się Egir, urzędnik posiadający odpowiednie kompetencje, aby stać się członkiem załogi jachtu. Na pokład zabiera ze sobą żonę i dwie ośmioletnie córeczki, które również były z nim na wakacjach w Lizbonie (najmłodsza została z dziadkami w Islandii). Rodzina liczy na niezapomniany rejs i wspaniałą przygodę.

czwartek, 1 sierpnia 2019

Ewa Nowak "Diupa"

Po rozczarowaniu, jakim po latach okazało się dla mnie "Wszystko, tylko nie mięta", z pewną dozą nieufności zabrałam się za "Diupę", następną część serii miętowej. Moja niepewność co do tej lektury wynikała też z tego, że w gimnazjum to właśnie tamten tom podobał mi się bardziej - jakie więc było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że "Diupa" wydaje mi się teraz lepsza niż "Wszystko, tylko nie mięta"!

Tym razem autorka raczy nas opowieścią o rodzinie Rybackich. Są to znajomi Gwidoszów znanych nam dobrze z części pierwszej serii. Co więcej, państwo Rybaccy, Waldek i Wanda, poznali się właśnie dzięki Gwidoszom :) Głównymi bohaterami powieści są zaś ich dzieci, Wiktor i Wiktoria; poza tym dużo uwagi autorka poświęciła rodzinie Sobczaków (Krysia - siostra-bliźniaczka Wandy, jej mąż Piotr i synek Krzyś), babci i niewidomemu panu Henrykowi.

Najpierw więc może o wątku Wiktora. I tu zacznę od określenia jego wieku. Już na pierwszej stronie dowiadujemy się, że ma osiemnaście lat - i raczej nie jest to pomyłka, bowiem chłopak kupuje piwo, a wiadomo, młodszym nie sprzedają (a też Wiktor nie wydaje się być z tych, którzy za wszelką cenę muszą kupować je wcześniej niż po osiemnastce). Bardzo więc zdziwiłam się, kiedy w dalszej części książki okazało się, że jeszcze nie miał osiemnastki. Trochę to się nie klei, no ale dobra, wracam do tego, co mu się przydarzyło.

poniedziałek, 29 lipca 2019

J. D. Salinger "Buszujący w zbożu"

Są takie książki, które mogą wywrzeć na czytelnika duży wpływ - zmienić sposób patrzenia na świat, otworzyć oczy na jakiś problem czy też skłonić do jakiegoś czynu. Weźmy sobie chociażby Marka Davida Chapmana, który zastrzelił Johna Lennona, a który to w chwili dokonania morderstwa miał przy sobie egzemplarz "Buszującego w zbożu". Albo jeszcze John Hinckley Jr., sprawca nieudanego zamachu na Ronalda Reagana. Ten to już w ogóle miał obsesję na punkcie "Buszującego w zbożu", chciał nawet zmienić sobie nazwisko na Holden Caulfield, czyli tak właśnie, jak się główny bohater nazywał.

Żeby Was jeszcze bardziej zaciekawić, wspomnę tylko, że jest to jedna z najbardziej cenzurowanych amerykańskich książek XX wieku. Powodem był wulgarny język Holdena i ogólnie jego demoralizujący wpływ na młodzież. Teraz zaś, o ironio, "Buszujący w zbożu" znajduje się na liście lektur licealnych i szkół wyższych we wszystkich krajach angielskojęzycznych.

"A cóż to w takim razie za książka?", można zapytać. Zanim więc opowiem, jaki wpływ wywarła na mnie, spieszę z szybkim zarysem fabuły. Zaczyna się mianowicie od tego, że Holden po raz kolejny wylatuje ze szkoły. Ma w niej niby zostać jeszcze kilka dni, ale jemu już się nie chce jej oglądać, postanawia więc uciec na parę dni do Nowego Jorku. Następnie snuje się to tu, to tam, i to jest cała akcja.

piątek, 26 lipca 2019

Ewa Nowak "Wszystko, tylko nie mięta"

Z serią miętową pierwszy raz zetknęłam się w gimnazjum. Przeczytałam pierwsze siedem tomów i byłam niemal zachwycona - mniej więcej rok wcześniej odkryłam też Jeżycjadę i bardzo się ucieszyłam, kiedy znalazłam coś podobnego, tyle że z akcją w Warszawie. Potem jednak drogi moje i Ewy Nowak jakoś się rozjechały, a teraz, po tylu już latach, postanowiłam wrócić do jej serii i przekonać się, czy nadal zobaczę w opowieści o Gwidoszach "to coś".

Mamy tu historię pewnej warszawskiej rodziny mieszkającej na Bródnie. Mowa o Gwidoszach właśnie - to pełni humoru książkoholicy. Jest więc ojciec, Mariusz Gwidosz, nauczyciel, który z powodu marnych zarobków przekwalifikował się na agenta ubezpieczeniowego. Jest mama, Asia, uczęszczająca na kurs psychologii, lekko roztrzepana i bardzo sympatyczna. Następnie Kuba, maturzysta, szkolny przystojniak; Malwina, świeżo upieczona licealistka oraz uczęszczająca do przedszkola Marynia, dziecko bardzo ciekawe świata, choć w sumie trochę przerażające, przynajmniej dla mnie.

wtorek, 23 lipca 2019

Kenneth Grahame "O czym szumią wierzby"

Po "O czym szumią wierzby" chciałam sięgnąć już dawno - konkretnie, odkąd w "Pat ze Srebrnego Gaju" znalazłam informację, że to tę właśnie powieść Pat i Bietka czytały pod Czuwającą Sosną. I wreszcie moje marzenie się spełniło :)

Jest to urocza historia o zwierzątkach; momentami zabawna, momentami melancholijna. Mamy więc poczciwego Kreta, co prawda na początku nieco naiwnego, jednak potem już prawdziwego bohatera. Jest rezolutny Szczur Wodny, mądry Borsuk - samotnik i wreszcie mój ulubieniec - Ropuch kochający szybką jazdę samochodami. Właściwie to połowa akcji w książce dotyczy przygód Ropucha - niezwykle zabawnych! - reszta zaś historii pozostałych zwierzątek.

I jak wspomnę sobie jeszcze raz Ropucha śmigającego autem i trąbiącego z zapamiętaniem, Ropucha w przebraniu praczki, Ropucha przechwalającego się swą mądrością i przebiegłością, a następnie pakującego się w jeszcze większe tarapaty, to uśmiech sam pojawia się na mojej twarzy. Zdecydowanie Ropuch, władca "Ropuszego Dworu", jest postacią, której się nie zapomina.

piątek, 19 lipca 2019

Lucy Maud Montgomery "Ania z Wyspy Księcia Edwarda"

Był taki czas, kiedy byliśmy młodzi,
Kto bał się walk? Dziś - starość już doskwiera.
I nawet tchórz też stawał się odważny,
Czy wtedy ktoś z nas lękał się umierać?
A zbrojny lud diabelskim wybuchł śmiechem
I zapach krwi piekielną radość wzniecił,
I była noc, gdy z rąk mych zginął człowiek,
I tyle gwiazd, i księżyc jasny świecił.

Tak młody był, że mógł być moim bratem,
Nie czułem nic, patrzyłem nań wesoło,
Jak kuli strzał śmiertelnie wskroś go przeszył,
Tak smukły był i tak miał blade czoło...
Uniosłem broń w geście mojego męstwa,
A wokół wróg i martwe, krwawe ciała
I zapach krwi, co jeszcze ostygała,
I tryumf mój, i gorzki smak zwycięstwa.

Kiedy po raz pierwszy wzięłam do ręki "Anię z Wyspy Księcia Edwarda", wiedziałam od razu, że to będzie coś wielkiego. Nie miałam pojęcia, dlaczego tak by miało być, ale po prostu to przeczuwałam. I tak rzeczywiście jest.

Dlatego też chcę od razu na wstępie zaznaczyć jedną rzecz. Tytuł polski nie odzwierciedla istoty tej powieści, nie są to, jak nam mówi okładka, "przygody Ani" (co za nędzny chwyt marketingowy), lecz opowieści o losach jej sąsiadów i znajomych, z których nie wszyscy za rodziną Blythe'ów przepadają. Moim zdaniem lepiej byłoby przetłumaczyć tytuł tej książki dosłownie - "Blythe'owie są cytowani" - bowiem rzeczywiście, są oni cytowani wszędzie i wciąż.

wtorek, 16 lipca 2019

Andrzej Maleszka "Magiczne Drzewo. Czerwone krzesło"

Pewnego burzowego dnia piorun trafia w stary dąb - Magiczne Drzewo. Ludzie, nie znając jego tajemniczych właściwości, zabierają go do tartaku, a następnie robią z niego różne rzeczy. Jedną z nich jest czerwone krzesło, które potrafi spełniać życzenia. Trafia na nie dziewięcioletni Kuki, ten zaś razem z bratem Filipem i siostrą Tosią szybko odkrywa jego moc. Wkrótce potem na krześle siada wstrętna ciotka, która, nieświadoma mocy czerwonego krzesła, wypowiada życzenie, sprawiające, że rodzice Kukiego, Filipa i Tosi przestają ich kochać i wyjeżdżają w poszukiwaniu lepszej pracy...

Czym wyróżnia się idealna książka dla dzieci? Według mnie powinna zachęcać je do dalszego czytania poprzez ciekawą akcję i bohaterów, ale też przekazywać pewne wartości. A już w ogóle najlepiej by było, gdyby trafiała także do dorosłego czytelnika, który być może zwróciłby uwagę na nieco inne kwestie, ale przez to właśnie książka ta zyskałaby miano niestarzejącej się.

piątek, 12 lipca 2019

Remigiusz Mróz "Władza absolutna"

Po świetnym tomie pierwszym i bardzo słabym tomie drugim przyszła kolej na kolejną odsłonę cyklu "W kręgach władzy" - jak wynika z posłowia, ostatnią. Czy jestem zadowolona z tego, że dałam tej serii następną szansę? Przekonajmy się.

Po zamachu przed Sejmem życie w Polsce wywraca się do góry nogami. Powstaje dziura w systemie władzy - wszystkie osoby uprawnione do pełnienia funkcji prezydenta zginęły. Ani Konstytucja, ani nawet żadna ustawa nie przewidują, co powinno się zrobić w takiej sytuacji. Kto teraz przejmie władzę? Co zrobi Chronowski? Wszak teraz władzę wykonawczą sprawuje tylko on razem z Radą Ministrów, ale już bez prezydenta.

Bardzo spodobało mi się rozwiązanie sytuacji przedstawione przez pana Mroza. Myślę, że gdyby taka sytuacja zaistniała w rzeczywistości, sięgnięcie - pozornie wbrew wszelkim zasadom - po akty prawa wewnętrznego (a nie powszechnie obowiązującego) byłoby dobrym pomysłem. Wiadomo, tak się nie powinno robić, ale co w sytuacji, gdy żaden z innych aktów nie podaje rozwiązania? Moim zdaniem można by przymknąć na to oko, oby tylko w kraju nie zapanował kompletny chaos. Czasem cel uświęca środki.

wtorek, 9 lipca 2019

Aleksander Dumas "Trzej muszkieterowie"

Któż nie słyszał nigdy o "Trzech muszkieterach", kto nie zna ich słynnej dewizy - "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego"? Myślę, że mało jest takich osób, bo powieść Dumasa to już klasyka klasyki. Nawet, jeśli ktoś nigdy tej książki nie czytał, to pewnie oglądał jakiś film, a jeśli do tej pory uchował się przed obejrzeniem muszkieterów na ekranie (to ja!), to i tak coś niecoś o nich usłyszał w swoim życiu.

O co tyle krzyku? Zawsze się nad tym zastanawiałam, ale jakoś nigdy nie miałam okazji się o tym przekonać. I, szczerze mówiąc, niezbyt miałam nawet na to ochotę, wymyśliłam sobie bowiem, że jest to na pewno opowieść typowo "dla facetów", pełna bitew, pojedynków, gróźb i, na domiar złego, opisów broni. "Trzej muszkieterowie" okazali się być bardzo (bardzo, bardzo!) pozytywnym zaskoczeniem - bo choć mamy tu rzeczywiście kilka pojedynków i nawet jedno oblężenie, to autor zachował w tym wszystkim umiar. No i nie ma opisów broni. Uff.

piątek, 5 lipca 2019

Remigiusz Mróz "Większość bezwzględna"

Remigiusz Mróz jest dosyć nierównym pisarzem. Raz pisze książkę, którą się po prostu połyka, nie patrząc na to, że właściwie to wypadałoby już pójść spać, bo rano będzie się wyglądać jak zombie, a raz pisze coś mega słabego. Pierwszy tom cyklu "W kręgach władzy", "Wotum nieufności", niesamowicie mi się spodobał - do tej pory sądzę, że to najlepsza książka Mroza, jaką do tej pory przeczytałam. Myślałam, że drugi tom również mnie zachwyci, niestety jednak spotkało mnie ogromne rozczarowanie. Już dawno nie czytałam nic tak słabego.

Po wypadku Patryka Hauera nic w polskiej polityce nie jest już takie samo. Ponieważ poseł UR-u został tymczasowo wykluczony z życia politycznego - jest w śpiączce farmakologicznej - konstruktywne wotum nieufności staje się bezzasadne, nie można bowiem obalić rządu bez wskazania kandydata na nowego premiera. Kto więc stanie się takim kandydatem i uzyska potrzebną większość głosów? Jak przyjmie taką sytuację Hauer, kiedy już się wybudzi, w dodatku sparaliżowany od pasa w dół?

wtorek, 2 lipca 2019

Emily Brontë "Wichrowe Wzgórza"

Czasem bierzemy się za jakąś książkę, mając w głowie pewne założenie co do tego, co znajdziemy w środku. A ona tymczasem okazuje się być zupełnie inna niż zakładaliśmy... Tak właśnie miałam z "Wichrowymi Wzgórzami". Myślałam, że to romans w stylu Jane Austen, wiecie, bohaterowie, którym kibicujemy, sielankowy klimat ziemiaństwa w XVIII-XIX wieku, może także ironia czy też sceny humorystyczne. A tutaj - niespodzianka! - nic z tych rzeczy!

Po pierwsze, czy to romans? Raczej bym go tak nie nazwała. Jest to opowieść oparta na dziejach kilku pokoleń mieszkańców dwóch posiadłości - Wichrowych Wzgórz i Drozdowego Gniazda. Osobami, które łączą te wszystkie opowieści, są służąca Nelly (która opowiada tę historię dzierżawcy Drozdowego Gniazda, Lockwoodowi - a który przekazuje tę historię nam) oraz Heathcliff. I to właśnie osoba Heathcliffa jest tutaj najważniejsza. To właśnie między nim a Katarzyną Earnshaw rodzi się miłość, jest to jednak miłość destrukcyjna, toksyczna, żądna zemsty i pełna wzajemnych pretensji. To uczucie wręcz demoniczne, sprawiające, że z duszy człowieka zaczynają wypływać wszystkie brudy, niszcząc to, co napotkają po drodze, nie zważając na nikogo i na nic. To właśnie z zawiedzionej miłości i poniżenia rodzi się chęć zemsty, zatrucia życia osobom, które przecież nie są winne postępowaniu swoich przodków.

piątek, 28 czerwca 2019

Lucy Maud Montgomery "Rilla ze Złotego Brzegu"

Wspaniała książka o kobietach, które zostają w domu, kiedy mężczyźni idą na wojnę. O matkach, żonach, siostrach i ukochanych. O tym, jak wojna potrafi zmienić człowieka, nawet jeśli nie znajduje się bezpośrednio na linii frontu. O tym, jak żyć, kiedy mężczyźni, których kochamy, wyruszają w bój. O czasie, kiedy kobiety muszą żyć w ciągłej niepewności, kiedy każdego dnia czekają na list z okopów, kiedy czytają listy poległych z nadzieją, że nie znajdą na nich dobrze sobie znanego nazwiska.

"Rilla ze Złotego Brzegu" to książka niesamowicie piękna i dojrzała. Opowiada historię Rilli Blythe, młodej dziewczyny, której pierwsze lata młodości zakłóciła I wojna światowa. Akcja toczy się od dnia, w którym gazety podały wiadomość o zamachu na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda w Sarajewie aż do końca Wielkiej Wojny. Możemy zaobserwować, jak zmieniają się nastroje w społeczeństwie, jak ludzie z lekkim oporem przyjmują wiadomość o nadchodzącym konflikcie. Każdy obstawia, że wojna będzie trwała zaledwie kilka miesięcy - w końcu, jak rozumuje brat Rilli, Walter, "wojna była straszną, obrzydliwą rzeczą, zbyt straszną i zbyt ohydną, aby mogła się zdarzyć w dwudziestym wieku między cywilizowanymi narodami".

środa, 8 maja 2019

Lucy Maud Montgomery "Dolina Tęczy"

"Dolina Tęczy" jest piękną opowieścią o dzieciństwie, o radościach i smutkach wieku dziecięcego, kiedy to człowiek pragnie jak najszybciej wybiec w swoje ulubione miejsce, a kawałek ziemi przekształca się w jego wyobraźni w coś zupełnie innego. Pamiętam do dzisiaj, jak bawiłam się w ogródku u babci, że jestem kucharką i robiłam zupy z błota albo że jestem bohaterką, która dzielnie wkracza do mrocznego zamku (ciemnej stodoły), skąd dobiegają ryki potwornych stworzeń (byki mocujące się z łańcuchami). Także dzieci Ani i Gilberta miały takie swoje zaczarowane miejsce - dolinkę niedaleko domu, którą nazwały Doliną Tęczy.

O ile z "Ani ze Złotego Brzegu" najbardziej polubiłam Di, tak teraz palmę pierwszeństwa dostał ode mnie Walter, mały poeta o ciemnych włosach i melancholijnych, szarych oczach. Poznajemy też resztę dzieci, znowu jednak mam wrażenie, że autorka niezbyt lubiła najmłodszego syna Ani, Shirleya. Był taki pominięty! - zawsze gdzieś w tle, bardziej zżyty ze służącą, Zuzanną Baker niż z własną matką. I tu także chciałabym dodać parę słów o Zuzannie. Mam do niej mieszane uczucia - z jednej strony da się lubić, jest taką gorszą wersją Judysi z "Pat ze Srebrnego Gaju", a przy tym jest taka "swojska". Z drugiej strony nie mogę jej wybaczyć, że właściwie odebrała Ani syna - zobaczcie tylko na ten nieco długi, lecz całkowicie obrazujący sytuację cytat:

czwartek, 2 maja 2019

Remigiusz Mróz "Zaginięcie"

Po pierwszym, niezbyt przekonującym tomie, postanowiłam dać serii o Chyłce jeszcze jedną szansę. I dobrze się stało - teraz już wiem, że na dwóch częściach nie popuszczę. Chyba trzeba zarezerwować w bibliotece "Rewizję" :) I to szybko.

Z domu letniskowego małżeństwa Szlezyngierów znika ich trzyletnia córeczka. Wkrótce rodzice dziewczynki stają się głównymi podejrzanymi - wszak alarm przez całą noc był włączony, brak też śladów włamania czy porwania. I choć rodzice zarzekają się, że nie zrobili nic złego małej Nikoli, tak naprawdę nikt im nie wierzy - pozbycie się dziecka przez Szlezyngierów wydaje się jedyną prawdopodobną wersją. Matka dziewczynki zwraca się z prośbą o pomoc do swojej dawnej koleżanki z liceum - specyficznej adwokat Joanny Chyłki. Ta przyjmuje sprawę i tak się to wszystko zaczyna...

Obawiałam się nieco kolejnej konfrontacji z Chyłką. Jest to postać, z którą z pewnością nie dogadałabym się w realnym życiu, więc czytanie o jej przygodach jest jednak trochę wyzwaniem. Chyłka jest bardzo silną kobietą, bezkompromisową, a w dodatku klnie jak szewc. Myślę, że nie wytrzymałabym z nią w jednym pokoju nawet pięciu minut, podziwiam więc Kordiana - jej aplikanta - że zdołał odnaleźć z nią wspólny język. Zordon to chłopak, który budzi moją sympatię - mogłabym się z nim zakumplować, gdyby istniał naprawdę - więc dobrych relacji z Chyłką mogę mu tylko pogratulować.

wtorek, 23 kwietnia 2019

Neil Gaiman "Mitologia nordycka"

Ciągnie mnie do mitologii wszelkiego rodzaju. Marzy mi się znowu przeczytać grecką, poznać także słowiańską (dlaczego ja jej jeszcze nie znam, przecież to mity naszych przodków!)... Od czego zacząć? Ano, może od tego, co już mam w szafie ;) A chodzi o "Mitologię nordycką" Neila Gaimana!

Wcześniej coś tam o owej mitologii wiedziałam, a mianowicie, że jest Odyn, Thor (od piorunów) i Loki. I że była ona tam, gdzie Wikingowie. W tym momencie wiedza ta wydaje mi się niesamowicie uboga, cieszę się też, że Gaiman mitologią nordycką potrafił mnie naprawdę zainteresować.

Myślę, że czytaliście kiedyś "Mitologię" Parandowskiego. Wiem, że tamta była grecka, posłuży mi jednak jako powszechnie znany wzór. Ważne w niej były dwie rzeczy: ciekawie opowiedziane mity oraz rzetelnie poprowadzone wątki naukowe. Razem dawało to taką całość, która może być dla mnie właśnie wzorem mitologii idealnej. Jak się ma do takiego wzorca Gaiman? Mamy doskonale rozwinięty element pierwszy - mity opowiedziane są w sposób bardzo interesujący, przystępnym językiem, ale "z klimatem". Tutaj brawa. Jeśli zaś chodzi o element drugi, czyli teksty naukowe dotyczące kultury, archeologii i obrzędów, to tego tu nie znajdziemy. Nie uznałabym tego jednak za jakiś minus nie do wybaczenia. Należy pamiętać, że Parandowski tym, o czym pisał, zajmował się zawodowo, Gaiman jest zaś po prostu pisarzem chcącym przybliżyć swoim czytelnikom mitologię, którą kocha. Doceńmy więc to, że przynajmniej nie udaje specjalisty od rzeczy, na których się nie zna.

wtorek, 16 kwietnia 2019

Lucy Maud Montgomery "Ania ze Złotego Brzegu"

Właściwie to nie wiem za bardzo, co mam napisać o tej książce. Montgomery to moja ukochana autorka, a stworzoną przez nią Anię bardzo lubię, mimo to jednak w tej części coś mi po prostu nie zagrało i nawet nie wiem, co - ciężko mi to przyznać, ale musiałam przez nią trochę "brnąć".

Chyba po prostu nie odczuwałam tu takiego klimatu jak w pozostałych książkach autorki, brakowało mi trochę opisów pięknego krajobrazu, nie mamy tu bowiem ani tak dużo lasów i uroczych polanek jak np. w "Ani z Zielonego Wzgórza", ani też nie odczuwamy morskiej bryzy jak w "Wymarzonym domu Ani".

Być może pewien wpływ miała na to także zbyt duża liczba bohaterów... Chociaż bowiem w tytule mamy Anię, nie jest to tak naprawdę całkowicie książka o niej. Może bardziej w 1/3... A reszta to już przygody jej dzieci - to prawda, bardzo miłych, ale to już jednak nie to samo...

wtorek, 9 kwietnia 2019

Remigiusz Mróz "Behawiorysta"

Na pewno znacie jakieś książki, które miały ogromny potencjał, ale w których został on w pewien sposób zaprzepaszczony. Smutno mi trochę to mówić, ale ja odebrałam "Behawiorystę" właśnie w taki sposób. No bo kurczę, był świetny pomysł, bohaterowie, z których można naprawdę dużo wycisnąć, dylemat moralny do rozstrzygnięcia... Mogło być tak pięknie, a jednak nie było.

Pomysł na książkę sam w sobie był naprawdę znakomity. Zaczyna się mianowicie od tego, że pewien zamachowiec zajmuje przedszkole, grożąc, że wszystkich w nim pozabija. Co gorsza, emituje z tego miejsca przekaz na żywo - "Koncert krwi". To widzowie mają wybrać, które z osób w przedszkolu przeżyje - dziewczynka czy jej opiekunka - a na wybór daje za mało czasu, aby policja mogła zdążyć uratować wszystkich. A to dopiero początek historii, bo wkrótce zaczynają pojawiać się nowe "Koncerty krwi"... Czyje życie okaże się dla widzów bardziej wartościowe? Czy w ogóle mamy jakiekolwiek prawo o tym decydować?

wtorek, 2 kwietnia 2019

Mary Higgins Clark "Krzyk pośród nocy"

Czasem zdarza się, że to najbardziej niepozorne książki okazują się prawdziwymi perełkami. Jedną z nich jest "Krzyk pośród nocy" Mary Higgins Clark - mamy tu nazwisko, które nic mi nie mówiło, a do tego jeszcze niezbyt ładną okładkę. Dlatego tym bardziej cieszę się, że się za nią w końcu wzięłam, a namówiła mnie do tego moja Mama, za co bardzo, bardzo dziękuję!

Główną bohaterką "Krzyku" jest Jenny McPartland, pracująca w nowojorskiej galerii sztuki. Podczas jednej z wystaw poznaje przystojnego malarza Ericha Kruegera, w którym zakochuje się bez pamięci. Jak się zresztą okazuje, z wzajemnością, niedługo potem bowiem Erich oświadcza jej się, a Jenny przeprowadza się razem ze swoimi dwiema córeczkami do jego dworku w Minnesocie.

Brzmi jak bajka? Nie dajcie się zwieść. To początek naprawdę niepokojącej historii. Jak się okazuje, życie u boku Ericha nie będzie wcale taką sielanką - a bajka o Kopciuszku zamieni się powoli w straszny koszmar. Erich coraz bardziej zaczyna wydawać się nam po prostu szaleńcem, piękny, stary dworek wśród sosnowych lasów staje się złotą klatką, a nad wszystkim zaczyna krążyć widmo zmarłej dwadzieścia pięć lat temu matki Ericha, Caroline.

wtorek, 26 marca 2019

Lucy Maud Montgomery "Wymarzony dom Ani"

Istnieje w literaturze jakaś taka prawidłowość, że gdy już główni bohaterowie zejdą się ze sobą, akcja urywa się, czasem nawet słowami "i żyli długo i szczęśliwie". Ale czy tak się da? Przecież to niemożliwe, aby przez całe życie nie pokłócić się ze sobą ani razu, aby wszystko zawsze układało się tak wspaniale. Dlatego więc cieszę się, że Montgomery pokazała nam dalsze życie Ani - bo przecież i u niej, jak się okazuje, życie małżeńskie nie układało się w 100% idealnie.

No właśnie - życie małżeńskie! To właśnie na początku tego tomu Ania i Gilbert pobierają się. Nie zostają jednak w Avonlea - swoje gniazdko zakładają w Przystani Czterech Wiatrów, gdzie mężczyzna obejmuje posadę lekarza, którą właśnie zwalnia jego stary wuj. Młode małżeństwo zamieszkuje więc w małym, Wymarzonym Domku niedaleko brzegu morza. I to właśnie w tym domku ma miejsce wiele wydarzeń, radosnych, ale też smutnych: miodowy miesiąc Ani i Gilberta, wizyty ich przyjaciół, pierwsze wspólne Święta, spędzone razem z mieszkańcami Zielonego Wzgórza, radość z narodzin dziecka, lecz także pierwsza kłótnia małżonków i to jedno wydarzenie, które po prostu łamie serce na kawałki...

wtorek, 19 marca 2019

William Szekspir "Kupiec wenecki"

Korzystając z tego, że w tym wydaniu, które zdobyłam, razem ze "Snem nocy letniej" umieszczono także "Kupca weneckiego", wzięłam się również za tę sztukę, bo jak to tak, mieć okazję i nie skorzystać?

"Kupiec wenecki" to jedno z tych dzieł, o których słyszałam, ale nie czytałam, jak zapewne dla sporej części osób. Teoretycznie jest to komedia, jednak nie jest ona tak wesoła jak "Sen nocy letniej", właściwie to akcja rozwija się jak w tragedii, tylko wszystko szczęśliwie się kończy, jak to zwykle w komediach bywa. Mamy parę śmiesznych scen, ale nie aż tak śmiesznych, żeby boki zrywać, chyba że ktoś raczy się żarcikami z serii - i tu cytat - "Mam go od niego. Nie będziesz się gniewał, / Że doktor przespał się ze mną w nagrodę?", którymi obrzuca nas Szekspir na samym końcu. I tu nadchodzi też chwila zwątpienia w geniusz autora - no bo, jak to, Szekspirze, ty też musisz wplatać do swojej sztuki żarciki o seksie, żeby było śmiesznie? Myślałam, że to domena współczesnych filmowych komedii, a tu się okazuje, że to było na topie już w szesnastym wieku.

wtorek, 12 marca 2019

Rudyard Kipling "Puk z Pukowej Górki"

Czy bohaterowie Waszych ulubionych książek także lubią czytać? Moi tak. Zarówno w powieściach Lucy Maud Montgomery, jak i Małgorzaty Musierowicz znaleźć możemy wiele wzmianek o książkach, które czytają bohaterowie. Z jednej z powieści Montgomery, "Miłość Pat", zapamiętałam odwołanie do "Puka z Pukowej Górki" Kiplinga. Przez wiele lat zastanawiałam się, o czym ta książka może być, ale nie mogłam się o tym niestety przekonać. Teraz nareszcie mam okazję.

Jak się można spodziewać po tytule, głównym bohaterem powinien być Puk, chochlik znany ze "Snu nocy letniej" Szekspira. Nie jestem jednak pewna, czy tak właśnie należałoby go określić - jest raczej spoiwem łączącym ze sobą wszystkie historie przedstawione w książce, osobą, bez której pozostała dwójka bohaterów, Dan i Una, nie mogło poznać bliżej postaci, które niegdyś zamieszkiwały ich okolice (Pevensey).

Zapowiedzi książkowe na kwiecień

Lecimy z kolejnymi zapowiedziami ciekawych premier - na końcu znajdziecie też bonus muzyczny, na który bardzo mocno czekam! (kursywą moje pr...