Zacznijmy od tego, że opis "Zdążyć do domu na święta" nie wydawał mi się zbyt zachęcający. Wydawało mi się, że to historia podobna do wielu innych, prosta, przewidywalna. Jednak za każdym razem, kiedy widziałam u kogoś ranking świątecznych powieści, pojawiała się tam właśnie ta książka. Jej popularność nie dawała mi spokoju. W końcu postanowiłam przekonać się sama, na czym może polegać jej fenomen...
Filip i Kaja to dwoje emigrantów, na co dzień mieszkających w Brukseli. Poznają się, kiedy czekają na samolot do Polski - a konkretniej, kiedy ich lot zostaje odwołany. Kaja nie zamierza się poddawać - z nieznanych Filipowi przyczyn powrót do domu na Święta jest dla niej bardzo ważny, wręcz wygląda na sprawę życia i śmierci. Nieważne, jak - czy pociągiem, czy autobusem, czy autostopem - nieważne, z iloma przesiadkami - Kaja musi wrócić do domu. Jej zdeterminowanie udziela się też Filipowi, który postanawia jej towarzyszyć.