piątek, 22 czerwca 2018

Warszawskie Targi Książki 2018

Warszawskie Targi Książki odwiedziłam pierwszy raz rok temu i tak mi się spodobało, że w tym roku również koniecznie musiałam pojechać! I wiem, że za rok również to zrobię. To naprawdę świetna impreza, wszędzie książki, duuuużo książek, a do tego jeszcze mnóstwo spotkań autorskich. Raj dla mola książkowego.

Muszę przyznać, że rok temu zaskoczyła mnie ilość osób biorących udział w tym wydarzeniu. Nie wiedziałam, że osób czytających jest aż tyle! W tym roku również było dużo ludzi, momentami nawet ciężko było się gdzieś przepchnąć :) Ale to dobrze, widać, że jest dla kogo robić te Targi, a skoro jest dla kogo, to na pewno szybko z nich nie zrezygnują :D

Zdobyłam trzy autografy: od Marii Młyńskiej, autorki jednego z moich trzech ulubionych blogów (Ubieraj się klasycznie), Beaty Pawlikowskiej i Remigiusza Mroza. Do tego ostatniego stałam w kolejce dwie i pół godziny... Myślę, że na pewno bym się poddała, gdybym nie spotkała w kolejce kilku fajnych osób - przegadałyśmy cały ten czas, dzięki czemu zleciał naprawdę szybko. Recenzja "Ekspozycji" i "Warsztatów stylu" pojawi się na blogu już niedługo, a co do "Blondynki w Amazonii" - chyba muszę do niej wrócić, to od tej książki zaczęła się moja przygoda z twórczością Beaty Pawlikowskiej, którą bardzo lubię.


Miałam również okazję wziąć udział w wymianie książek organizowanej przez portal "Lubimy czytać" - pozbyłam się trzech, których nie lubiłam, a wzięłam inne trzy, które, mam nadzieję, spodobają mi się bardziej: dwie Beaty Pawlikowskiej oraz tom serii, którą kiedyś zaczęłam czytać, ale nie miałam jak dokończyć - pora nadrobić te zaległości. Inicjatywa bardzo fajna, ale organizacja masakryczna. Pośrodku dużej sali ustawiono kilka ławek w taki sposób, że ciężko było się do nich dostać, a co dopiero ruszyć i coś wybrać... Drodzy organizatorzy! Następnym razem postuluję ułożenie ławek dookoła sali, nikt nie był zadowolony z organizacji tej wymiany, zwłaszcza że trzeba było trochę się nastać w kolejce... Dodatkowo, nie udało mi się wymienić dwóch innych książek, które przyniosłam, bo organizatorzy stwierdzili, że tych "nie da rady". A były to zwykłe książki historyczne. Szkoda, może jednak ktoś by się zainteresował.


Na koniec moje zdobycze ze stoisk :) "Przyczynek do historii radości" kupiłam, bo zakochałam się w jej okładce - czyż nie jest piękna? To najładniejsza książka w mojej biblioteczce - zaczęłam już ją czytać i jak na razie jestem zadowolona. Oprócz okładki do jej kupna zachęcił mnie również fakt, że to czeski kryminał - zabrzmiało naprawdę fascynująco! Drugą książkę, "Przełom", bardzo chciałam przeczytać, bo zobaczyłam gdzieś jej bardzo pochlebną opinię, jednak nie było jej ani w mojej osiedlowej bibliotece, ani nawet w BUWie (a tam jest przecież wszystko!). Byłam niesamowicie szczęśliwa, że udało mi się ją dostać.


Mimo drobnych zgrzytów na wymianie książek jestem z Targów niesamowicie zadowolona! Było naprawdę cudownie - jak mówiłam, zamierzam wybrać się na nie również za rok. Jeśli ktoś jeszcze nie był i zastanawia się, czy warto - nie ma co się zastanawiać, trzeba po prostu iść i samemu się przekonać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Klimat gęsty jak żywica, czyli "Kwestia wiary" Łukasza Kucharskiego

Powieści oparte na motywach wierzeń i demonologii słowiańskiej pojawiają się na rynku jak grzyby po deszczu. Nie powiem, bardzo mnie to cies...