wtorek, 25 sierpnia 2020

Małgorzata Musierowicz "Opium w rosole"

Jest wiele tomów "Jeżycjady", które uwielbiam. Kocham "Szóstą klepkę" za humor i uważającą się za nieatrakcyjną Cesię. Kocham "Brulion Bebe B." za bohaterkę niepotrafiącą ukazywać emocji, ale w głębi duszy czułą i wrażliwą. Kocham "Noelkę" za wspaniały, świąteczny klimat. Kocham "Tygrysa i Różę" za poszukiwanie swoich korzeni, swojego "ja". Kocham "Feblika" za delikatną, kruchą Agnieszkę i za Ignacego Grzegorza, dojrzewającego nagle do roli prawdziwego mężczyzny. Ale najbardziej kocham "Opium w rosole" - za to, w jaki sposób powieść ta potrafi poruszyć moje serce.

Janina Krechowicz, nazywana Kreską, przyjeżdża do Poznania do jedynej osoby, jaka jej pozostała po tym, jak jej rodzice zostali internowani - do dziadka, profesora Dmuchawca. Jednak życie w czasie stanu wojennego nie jest proste - w szkole Kreska ma problemy z wychowawczynią, dziadek ma problemy zdrowotne, a na domiar złego dziewczyna jest nieszczęśliwie zakochana.

Bardzo, bardzo lubię Kreskę - jest delikatna, uprzejma, ale potrafi postawić na swoim, ma honor, potrafi sprzeciwić się systemowi, gdy wychowawczyni chce, aby pisali donosy - czy też raczej ankietę "co wiem o moich rodzicach". Bardzo lubię też Maćka, mimo że nie zwracał na Kreskę uwagi, był postacią pozytywną, rozumiałam jego tok myślenia. Nie mogę też nie wspomnieć o fantastycznej Genowefie, przychodzącej na obiadki, oraz Jacku Lelujce. Możemy się dowiedzieć także, co u Borejków, a w tym tomie są wybitnie sympatyczni.

To, w jaki sposób autorka opisała stan wojenny, to prawdziwy majstersztyk. Ani razu nie pada tutaj to określenie, ani razu nie pojawia się słowo "internowanie". Mamy za to znikających gdzieś rodziców, ulicą przejeżdżają wojskowe furgonetki, lubiany nauczyciel musi, nie wiadomo dlaczego, odejść ze szkoły. Wszystko jest opisane niby mimochodem - ale czytelnik i tak wie, co się za tym kryje.

Jest to powieść, która potrafi rozbawić, ale też sprawić, że pojawiają się łzy wzruszenia. Wątków teoretycznie jest wiele - nieszczęśliwa miłość, toksyczny związek, zimni rodzice, stan wojenny, problemy w szkole... Jednak każdy z tych wątków jest świetnie dopracowany, wszystko tworzy jedną, harmonijną całość, splata się ze sobą w tej cudownej, dającej nadzieję powieści. Jeśli jeszcze nie znacie "Opium w rosole", przeczytajcie koniecznie. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie.


Tom 5 Jeżycjady
Data pierwszego wydania: 1986
Wydawnictwo Akapit Press, 2011
Liczba stron: 235
Moja ocena: 10/10


Szósta klepka / Kłamczucha / Kwiat kalafiora / Ida sierpniowa / Opium w rosole / Brulion Bebe B. / Noelka / Pulpecja / Dziecko piątku / Nutria i Nerwus / Córka Robrojka / Imieniny / Tygrys i Róża / Kalamburka / Język Trolli / Żaba / Czarna polewka / Sprężyna / McDusia / Wnuczka do orzechów / Feblik / Ciotka Zgryzotka

2 komentarze:

Co, jeśli pod dnem jest coś jeszcze? "Wakacje pod morzem" Marty Bijan

Już kiedy zaczęłam czytać "Muchomory w cukrze" , wiedziałam, że odnalazłam skarb. Uczucia towarzyszące głównej bohaterce, styl aut...