sobota, 27 kwietnia 2024

Klimat gęsty jak żywica, czyli "Kwestia wiary" Łukasza Kucharskiego

Powieści oparte na motywach wierzeń i demonologii słowiańskiej pojawiają się na rynku jak grzyby po deszczu. Nie powiem, bardzo mnie to cieszy, bo kocham ten motyw z całego serca. Niemniej jednak, dosyć często zdarzają się powieści "słowiańskie", które są raczej przeciętne, może i dobre, ale nie nazwałabym ich Literaturą przez wielkie L. Po przeczytaniu "Kwestii wiary" mogę natomiast powiedzieć jedno - ta powieść zasługuje na to, aby zdobyć jak najszersze rozpoznanie, aby przedstawić ją jak najszerszemu kręgowi odbiorców. Jest rewelacyjna.

Rogost i Dalebor - dwóch przyjaciół przymierzających szlaki, wędrujących od wioski do wioski, od miasta do miasta. Królestwo Halworu - kraj na pozór prostych ludzi, których serca niejednokrotnie oplata ciasny węzeł mroku. I słowiańskie demony - gotowe na rzeź, rozsmakowane w gorącej krwi.

Być może pamiętacie moją recenzję "Ceny odkupienia" - pierwszego tomu cyklu. Jeśli nie, zapraszam Was tutaj :) W skrócie - podobało mi się, i to bardzo! Jeśli natomiast chodzi o drugi tom... okazał się jeszcze lepszy. Przede wszystkim pragnęłabym zwrócić uwagę na język, jakim posługuje się Łukasz Kucharski. Każde zdanie, każde słowo jest starannie dobrane. Zadbano o najmniejsze szczegóły, dzięki którym klimat powieści stał się jeszcze bardziej odczuwalny. Już samo to, że w "Kwestii wiary" coś jest gęste nie jak smoła, ale jak żywica... Przecież to genialne.

Autor zastosował tu również (i to dwukrotnie!) bardzo interesujący zabieg "opowieści w opowieści". Dwukrotnie zagłębiamy się w opowieść bohatera drugoplanowego, taką długą, pełną szczegółów, mocno angażującą. Są to opowieści napisane w tak umiejętny sposób, że czytelnikowi aż żal się robi, kiedy dobiegają końca. Takie literackie sztuczki stanowią miód na moje serce, i wierzę głęboko, że Wy też je pokochacie.

Cała forma powieści też jest interesująca, bowiem rozdziały o tym, co "tu i teraz", przeplatają się ze wspomnieniami z przeszłości. I teoretycznie nie mają one z akcją wiele wspólnego. Nauczona doświadczeniem zdobytym przy lekturze poprzedniego tomu, wiedziałam jednak, że są tam ukryte pewne wskazówki - z czym związane, nie miałam pojęcia. I nie domyśliłam się aż do samego końca. Dopiero po zakończeniu lektury i ponownym przejrzeniu rozdziałów "Kiedyś" udało mi się wszystko połączyć w jedną całość. Zupełnie tak, jakbym wcześniej próbowała ułożyć puzzle ze związanymi oczyma, a dopiero na koniec ktoś się nade mną zlitował, zdjął mi opaskę i pokazał, jaki obrazek jest moim celem.

Cykl halworyjski jest chyba jedną z lepszych rzeczy, jaka wydarzyła się w literacko-słowiańskim świecie. Klimat średniowiecznych miast i wsi, nieoczywiste rozwiązania, wreszcie całe zatrzęsienie słowiańskich demonów - opisanych nie po macoszemu, lecz z dbałością o szczegóły i motywację stworów. Jeśli "Kwestia wiary" Was zainteresowała, myślę, że spokojnie możecie przeczytać ją bez znajomości "Ceny odkupienia" - tak zresztą twierdzi też wydawnictwo. Jeśli jednak przeczytacie dwa tomy po kolei, da Wam to dużo więcej przyjemności, zwłaszcza pod koniec powieści, kiedy znajdziemy parę ważnych nawiązań do poprzedniego tomu. Dlatego zachęcam Was serdecznie do sięgnięcia po obie powieści - miłej lektury!


Tom II cyklu halworyjskiego
Data pierwszego wydania: 2024
Wydawnictwo Warbook, Ustroń 2024
Liczba stron: 425
Moja ocena: 8/10


Cena odkupienia / Kwestia wiary


Za egzemplarz do recenzji dziękuję serdecznie Wydawnictwu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Euromajdan, arabska wiosna, specyfika państw postradzieckich. Grzegorz Szymanik "Motory rewolucji"

Postanowiłam czytać więcej reportaży, nie tylko takich, które czytałam do tej pory (poruszających tematy społeczne czy z nutą prawa), lecz t...