wtorek, 9 lipca 2024

Lato smakuje... tęsknotą. Marta Bijan "Muchomory w cukrze"

Wcale nie byłam przekonana do tej lektury. Swego czasu jej zachwycone recenzje wyskakiwały na Instagramie jak grzyby po deszczu, miałam wrażenie, że niedługo ta powieść wyskoczy mi z lodówki. Przeczytałam opis i stwierdziłam: "nie, to chyba nie moje klimaty...". Ale jednak zwyciężyła ciekawość - czym wszyscy się tak zachwycają? Ciekawość ta została oczywiście podsycona faktem, że po pewnym czasie doszły mnie także mniej rozanielone głosy, twierdzące, że "Muchomory w cukrze" są nie dość, że napisane beznadziejnie, to jeszcze... szkodliwe.

Lato po maturze - najdłuższe wakacje życia. To właśnie ten czas paczka licealnych przyjaciół wybrała na podróż do Domku z Drewna i Szkła - tajemniczego miejsca w środku lasu, odciętego od zasięgu, będącego własnością ekscentrycznego Adama - przyrodniego brata jednego z członków paczki. Zaczyna dochodzić jednak do co najmniej dziwnych sytuacji...

Główną bohaterką jest Fio, czująca się, jakby w paczce była na doczepkę. Czuje się jak piąte koło u wozu i być może ma tu jakieś znaczenie, że w paczce jest właśnie pięć osób ;) Ale co tu dużo mówić... od razu wyczułam we Fio bratnią duszę. Mam wrażenie, że Marta Bijan przelała na papier wszystkie uczucia, o których bardzo chciałam zapomnieć. Nie zliczę, ile razy też czułam się gdzieś "na doczepkę", jak bardzo chciałam, żeby na mnie - tak jak na Fio - jakaś fajna grupa wreszcie zwróciła uwagę, żeby niejako adoptowała takiego nieśmiałego introwertyka. Bardzo poszukiwałam tego poczucia przynależności do jakiejś grupy, ale nigdy nie byłam w jej centrum. Trudno się tu dziwić, że od razu zaczęłam utożsamiać się z Fio i każde zdanie - a Fio jest tu narratorką - odczuwałam podwójnie głęboko. Nie mogę też zapomnieć o tym fragmencie, w którym Fio odczuwa pełnię szczęścia i zaczyna płakać - bo nagle zdaje sobie sprawę z tego, że już niedługo wszystkie chwile takie jak ta mogą minąć. Och, jak bardzo to poczułam.

Kolejną postacią, która stanowi niejako kalkę z moich własnych obserwacji otoczenia, jest postać Kostka. Chłopak jest opisywany jako emanujący niewymuszoną pewnością siebie, będący w pewien sposób magnetyczny. Przy tym z jednej strony jest osobą, z którą naprawdę da się po przyjacielsku porozmawiać, z drugiej jest nieco przeintelektualizowany - czyta książki, które brzmią mądrze (wiecie pewnie, co mam na myśli - wysoka półka literatury, uznani autorzy), podejrzewamy razem z Fio, że to poza, ale jakże dobrze wykreowana. Kostek nie stroni jednakże od imprez - jak i cała paczka. Skomplikowany opis postaci? Dużo teoretycznie sprzecznych cech? Uwierzcie mi, znam mnóstwo takich osób. Właściwie cała moja licealna klasa była taka - połowa bohemy artystycznej, połowa przyszłych studentów prawa - wymiatająca w nauce mimo częstych imprez.

Autorce udało się stworzyć naprawdę intrygujące postaci - ale co z resztą? I tutaj widziałam właśnie najwięcej zgrzytów w różnych opiniach, czasem wynikających z rozczarowania - bo miał to być thriller młodzieżowy, a nie jest w ogóle straszny. Też w wielu miejscach widziałam, że "Muchomory w cukrze" są przypisywane do gatunku powieści młodzieżowej albo thrillera. Ja natomiast nie określiłabym tej powieści w ten sposób... dla mnie jest to raczej powieść psychologiczna z domieszką - dość delikatną mimo wszystko - thrillera, bardziej young adult niż typowa młodzieżówka. Jest tu wątek, przy którym poczułam ciarki (taki przyjemny strach), dodatkowo pojawia się też dużo alkoholu, są też inne używki. Jak wspominałam, bohaterowie to imprezowicze na najdłuższych wakacjach życia - nie spodziewajmy się od nich abstynencji. Jednocześnie nie powiedziałabym, że alkohol pełni tu główną rolę - jak już mówiłam, według mnie powieść to bardziej studium psychologiczne pewnej grupy osób w określonych okolicznościach. Niektórzy zarzucają powieści, że idealizuje alkohol i używki - według mnie absolutnie nie... opisanie jakiegoś zjawiska nie stanowi od razu jego idealizacji. Alkohol i używki są tu ukazane moim zdaniem w sposób boleśnie prawdziwy - bohaterowie myślą, że to takie super, ale życie pokazuje im coś zupełnie innego...

Niemniej, ze względu na pewne okoliczności występujące w książce nie dałabym jej 12- czy 13-latce. Sama czytałam tę powieść będąc już jakiś czas po ukończeniu studiów i w żadnym momencie nie czułam, że jestem "za stara". Wprost przeciwnie, czytanie o tych najdłuższych wakacjach, o wieku, który sama pamiętam, jakby to było wczoraj, wiązało się u mnie z jakimś poczuciem melancholii, i piszę to w pozytywnym kontekście. Ujmując rzecz skrótowo - czytało mi się to świetnie. Nie mogłam się oderwać od lektury, naprawdę.

I tak, jedna trzecia książki to przygotowania do wyjazdu. Ale wcale mi to nie przeszkadzało - były to fragmenty świetne pod kątem psychologicznym.

Zachwyciła mnie ta książka, zachwyciło mnie pióro Marty Bijan. Zachwyciła mnie też jej muzyka (którą poznałam, odsłuchując playlistę z książki). Nie będzie żadną przesadą, jeśli powiem, że jej płyta "Sztuka płakania" to jedna z lepszych płyt, na jakie natrafiłam w życiu. Jeśli Was choć trochę zaintrygowałam, to możecie zacząć od tej piosenki z playlisty "Muchomorów w cukrze":

I na koniec- czytajcie i słuchajcie!!! 

 

Data pierwszego wydania: 2023
Wydawnictwo Young, Białystok 2023
Liczba stron: 278
Moja ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapowiedzi książkowe na październik

Październik to w książkowym świecie zawsze miesiąc wielu nowości. Wydawnictwa prześcigają się w wydawaniu ciekawych, różnorodnych tytułów. S...