Ufacie swoim przeczuciom co do książek? Ja od czasu zachłyśnięcia się światem książkowo-blogowo-instagramowym, czyli światem miliona recenzji i opinii, powoli zaczynam doceniać moją książkową intuicję. Nie zliczę, ile razy pozycje bardzo wysoko oceniane mnie rozczarowały, a powieści, które miały być typowymi "średniakami", okazały się wspaniałą lekturą. Tak było również w przypadku "Fabryki lalek". Gdybym opierała się wyłącznie na średniej ocen tej powieści z "Lubimy czytać", zapewne odpadłaby ona już na starcie. Miałam jednak przeczucie, które mówiło mi, że ta powieść czeka właśnie na mnie...
Londyn, lata 50. XIX w. Dwie rudowłose bliźniaczki, Iris i Rose, pracują w sklepie z lalkami - malują twarzyczki małym, porcelanowym pięknościom. Marzenia Iris o malowaniu wykraczają jednak znacznie poza twarze z porcelany - chce zostać prawdziwą artystką, może nawet wysłać pracę na Wielką Wystawę. I to właśnie w tłumie obserwującym budowę Wystawy poznaje Silasa, właściciela sklepu z osobliwościami - wypchanymi zwierzętami i broszkami z motylimi skrzydłami. Wkrótce Iris poznaje również Louisa, prerafaelitę, który chce, aby dziewczyna została jego modelką...
Jeśli po przeczytaniu opisu pomyśleliście, że jest to zwyczajny wiktoriański romans z trójkątem miłosnym, to od razu uprzedzam, że możecie się nieco zdziwić. Przede wszystkim, jest to książka o wolności, o marzeniach, o przełamywaniu konwenansów. Fabuła nie skupia się na wątku miłosnym - chociaż on istnieje i jest ważny, to nie stanowi wątku głównego. Skupiamy się na postaci Iris, która stawia całe swoje dotychczasowe życie na szali, ryzykując jako modelka nie tylko swoją reputację, ale też wkraczając do świata malarzy zdominowanego przez mężczyzn. I właśnie malowanie odgrywa tu ogromną rolę. Elizabeth Macneal przepięknie pisze o tej czynności, o technice malowania farbami olejnymi, o różnicach między szkołą malowania "tradycyjną" a prerafaelicką. Nie jestem w stanie wychwycić ewentualnych błędów w tym zakresie, ale napisane jest to z takim uczuciem i miłością, że ja autorce wierzę.
![]() |
Dante Gabriel Rossetti "Lady Lilith" |
Poza tym, nie oszukujmy się, ale kiedy tylko zobaczyłam hasło "prerafaelici", wiedziałam, że może to być lektura wyjątkowa. Uwielbiam prerafaelitów i czytanie o nich było wspaniałym przeżyciem. Elizabeth Macneal bardzo wpasowała się w to, czego w książkach szukałam, a nie znajdowałam - bo choć książek z akcją toczącą się w epoce wiktoriańskiej jest na pęczki, to ile znacie książek o prerafaelitach? To, co dodaje "Fabryce lalek" ciekawego smaku, to wprowadzenie do fabuły prawdziwych postaci. Na kartach powieści spotkamy zatem takie osoby, jak John Everett Millais, Dante Gabriel Rossetti czy też Elizabeth Siddal.
"Akademia Królewska, wystawa, krytycy..." - Iris powtarza te słowa w myślach. Brzmią wspaniale, jak dojrzałe czereśnie. Zerwać je z powietrza, oprawić w ramki ich dźwięk!
Nie możemy jednakże zapomnieć o kolejnym ważnym wątku powieści - taksydermii, czyli, mówiąc obrazowo, suszeniu skór i wypychaniu zwierząt. Kojarzycie te wypchane sarny i kruki w starych muzeach? Chodzi właśnie o to. Taksydermia obecna jest w powieści dzięki postaci Silasa, ekscentrycznego, samotnego mężczyzny, dla którego praca jest wszystkim i który wszystkie okazy oprawia z wielką czułością. Widzimy jego kolekcję wypchanych myszek w uroczych ubrankach, czytamy o tym, jaki był niegdyś wyśmiewany, jak zdradził go przyjaciel - i współczujemy mu, lubimy go... przynajmniej na początku, ale nic nie będę zdradzać! Uprzedzę Was tylko, że możecie nie być w stanie przebrnąć przez tę książkę, jeśli odstrasza Was właśnie temat taksydermii i opisy pracy Silasa - np. oprawianie i preparowanie szczeniąt. Jeśli jednak nutka brutalności nie jest Wam straszna, to miejcie tę książkę na uwadze, bo warto.
![]() |
John Everett Millais "Ofelia" |
W "Fabryce lalek" zachwycająca jest kreacja bohaterów. Kibicowałam Iris, ale były też momenty, w których bardzo się na nią denerwowałam, zwłaszcza z powodu tego, co padło podczas pewnej wymiany zdań... Wspaniale została ukazana także relacja między dwiema bliźniaczkami, relacja niełatwa, w której jedną stronę trawi coraz większa zazdrość, a druga czuje się zamknięta w klatce i stłamszona. Elizabeth Macneal dała nam także popis umiejętności, zamieniając w pewnym momencie powieść o miłości do malarstwa z wątkiem romantycznym w rasowy thriller, od którego aż cierpła skóra na plecach. Jest tu miłość i szaleństwo, sztuka i obsesja, piękno i brzydota. W skrócie: jest tu wszystko, co sprawiłoby, że można nazwać tę powieść powieścią absolutną. I dla mnie "Fabryka lalek" właśnie taka jest: zachwycająca i fascynująca. Gdybym miała wskazać jakiś minus... cóż, w "Fabryce lalek" było za mało lalek. Ale to tylko taki drobny minusik, który nadrobiony został przez wspaniałość wszystkich pozostałych wątków.
![]() |
Dante Gabriel Rossetti "Sen na jawie" |
Nie dajcie się zwieść dość słodkiej okładce - w powieści Elizabeth Macneal spotkacie się bowiem z dużą dozą brutalności i turpistycznych opisów. Ale jest też piękno i miłość. Wszystko się tutaj równoważy, czyniąc tę powieść doskonałą. Mogę szczerze powiedzieć, że jest to moje odkrycie tamtego roku. I niech te słowa zachęcą Was do lektury :)
Gdzieś mi ta książka mignęła w sieci, ale przyznam szczerze, że nie interesowałam się nią za bardzo. Ale po przeczytaniu Twojej recenzji poczułam zaintrygowanie, muszę sprawdzić, czy "Fabryka lalek" i mnie zauroczy :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tak! Słyszałam, że niektórzy nie mogli przez nią przebrnąć ze względu na skalę okrucieństwa w niektórych fragmentach, ale przyznam, że po tym, co czytam w pracy, mnie to aż tak nie ruszyło (a wręcz było wartością dodaną jako wątek taksydermii i część thrillerowa), więc wszystko zależy od czytającego :)
Usuń