"Nić Arachny" to tom pierwszy sagi rodzinnej o rodzie Śmiałowskich. Akcja dzieje się dwutorowo, w wieku XIX i XX - osobiście po raz pierwszy czytałam książkę, w której zastosowano taki zabieg. I bardzo mi się to spodobało, zwłaszcza że wciągnęły mnie obie opowieści, niby oddzielne, a jednak połączone ze sobą bardzo mocną nicią...
Lata 70. XIX w. Młody szlachcic Witold Śmiałowski, zgodnie z życzeniem starszego brata Jędrzeja, ma wkrótce ożenić się z panną Nadborską. Witoldowi jednakże niezbyt uśmiecha się taka wizja przyszłego życia, nie rozumie, dlaczego jego brat tak bardzo uparł się, aby do rodziny wstąpiła akurat Florentyna. Do tego poznaje pewną tajemniczą pannę, która pomaga mu w trudnej sytuacji, a która wkrótce, na skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, zostaje wzięta przez wszystkich na języki.
Lata 80. XX w. Na strychu babci Anieli mała Michasia odnajduje pamiętnik ukryty tu parę lat wcześniej przez swojego dziadka, Antoniego Śmiałowskiego. Ponieważ mężczyzna ten ma już duże kłopoty z pamięcią i bardzo dużo rzeczy mu się myli, Michasia postanawia czytać mu jego własny pamiętnik, w nadziei, że dziadek przypomni sobie więcej szczegółów.
Strych domu dziadków w Przytulisku pachniał kurzem, starym drewnem i pajęczyną - miękką i miłą w dotyku, delikatną jak nitki babiego lata. Oplatała gęsto belki oraz różnorakie sprzęty, czasem niewiadomego przeznaczenia. Piętrzyło się ich całe mnóstwo pod powałą, inne zwieszały się z krzywo wbitych gwoździ. Niedotykane od lat.
Kiedy byłam mniej więcej w połowie tej książki, moja mama zapytała mnie: "I jak, podoba ci się?". Zapewne spodziewała się, że usłyszy krótką odpowiedź "tak" lub "nie" i równie krótkie wyjaśnienie, ale cóż - zaczęłam prawić jej same zachwyty, i tak się rozgadałam, że mówiłam o tej powieści dwadzieścia minut, jak nie więcej... O tym, jak Bożena przekonywała Michasię, że to mężczyzna jest w domu najważniejszy, mimo że Michasia nie mogła tego zrozumieć, skoro jej tata tylko pracuje, a mama od razu po pracy bierze się za gotowanie i sprzątanie... O tym, co wyszło z tych mądrości Bożeny... O tym, jak dwie ciotki zaczęły obgadywać nową, bardzo miłą szwagierkę tylko dlatego, że ta pracowała w sklepie i miała możliwość kupna czekolady... O tym, jak losy starszych Śmiałowskich przeplatają się z losami ich potomków...
Nigdy wcześniej nie czytałam żadnej sagi rodzinnej... chociaż, jeśli wliczyć w to "Jeżycjadę"... Jednakże w powieściach Musierowicz mamy do czynienia z sytuacją, w której wszyscy członkowie rodziny Borejków stają się po latach chodzącymi ideałami, a w rodzinie panuje zupełna sielanka - co złego, to nie oni. Tymczasem w powieści Renaty Kosin mamy rodzinę, która nie jest idealna, mimo że jest szczęśliwa - niby wszyscy się wspierają, można nawet pomyśleć: "Taką rodzinę każdy by chciał mieć" - a jednak bohaterami kierują prawdziwie ludzkie odruchy i czasami nie są dla siebie zbyt wyrozumiali. I mówię tu o rodzinie XX-wiecznej, bo tej z XIX w. "idealną" raczej nikt nie nazwie, zwłaszcza ze względu na postać despotycznego Jędrzeja.
Czytając, miałam wrażenie, że widzę tych wszystkich ludzi, ponieważ pani Kosin wykonała świetną robotę i stworzyła bohaterów, którzy mogliby żyć tuż obok nas. Mamy tutaj też coś, co tak bardzo lubię, a mianowicie małe wątki związane z mitologią słowiańską - opowieści o zmorze kryjącej się w beczkach ze zbożem, o topielicy mieszkającej niedaleko, czy też wreszcie przekonania Arachny. Jednakże, jeśli nie lubicie takich wątków, to nie musicie się ich obawiać - być może nawet ich nie zauważycie. Są one wplecione w całą opowieść cienkimi, złotymi nitkami - cieniutkie niteczki pośród ciepłego, grubego materiału. To takie złote nitki, których oko, które ich nie szuka, nawet nie zauważy, ale jednak szukać ich warto :)
Na koniec chciałabym jeszcze Was uspokoić, jeśli ze szkoły pamiętacie mitologię grecką i czytając tytuł tego wpisu, pomyśleliście, że autorka chyba się pomyliła - jest przecież w kulturze nić Ariadny, a nie Arachny ;) Otóż, moi drodzy - ten tytuł ma tak brzmieć i jest to całkowicie zamierzone. I, co ważniejsze, niesamowicie pasuje do treści.
Przeczytajcie tę książkę, jeśli lubicie, gdy akcja toczy się i w przeszłości, i w teraźniejszości; jeśli lubicie, jak ja, wątki słowiańskie (a nawet, jeśli ich nie lubicie); i wreszcie, jeśli kochacie sagi rodzinne, a może po prostu chcielibyście od jakiejś zacząć. To doskonały wybór we wszystkich tych przypadkach. Gwarantuję wspaniałą, mądrą lekturę, która Was oczaruje przepięknym językiem i zachwyci bohaterami.
Nić Arachny / Słowiański amulet / Szpulki losów / Kobierce tkane z pajęczyny / Promyk nadziei
Najpierw przeczytałam "Nić Ariadny" i pomyślałam, że mało oryginalny tytuł ;)
OdpowiedzUsuńCo do dwutorowości, to bardzo lubię ją w książkach i to pierwsza rzecz, która mnie zachęca do tej lektury. Druga to informacja, że jest to saga rodzinna (kocham!), a trzecia to Twoja bardzo pochlebna recenzja ;). Zapisuję tytuł, bo wygląda to na moje klimaty czytelnicze ;)
Bardzo się cieszę! Tak myślałam właśnie, że to mogą być Twoje klimaty. Mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
UsuńSłyszałam o niej dawno ale zapomniałam.... chętnie zajrzę :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że naprawdę warto :)
UsuńCzytałam kiedyś jedną z książek tej autorki i byłam zadowolona. Tę też chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńW takim razie miejmy nadzieję, że i ta Cię nie zawiedzie :)
UsuńKsiążki tej autorki mam w planach, ciekawi mnie jej twórczość ;)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
Usuń