czwartek, 18 maja 2023

Słowiańska Warszawa. Agnieszka Sorycz "Północny sabat"

O tym, że jestem fanką wątków słowiańskich w książkach, pamiętacie na pewno. Prawie cały czas o tym piszę ;) Co natomiast chciałabym przypomnieć, to fakt, że lubię też, gdy w powieściach pojawia się Warszawa. Nie czytam jednak powieści z akcją osadzoną w tym mieście jakoś bardzo często - ot, jak się trafi, to jest super, jak się zaś nie trafi, to nadrabiam po prostu zwiedzaniem.

Nie było jednak u mnie jeszcze słowiańskiej książki, która by miała z Warszawą wiele wspólnego. Miasto to pojawiło się w tym kontekście tylko w "Szeptusze", na samym początku, ale bohaterka zaraz z niego wyjeżdża i dopiero wtedy zaczyna się cała ta słowiańska otoczka. Natomiast z powieści Agnieszki Sorycz aż emanuje miłością do stolicy - oraz do motywów słowiańskich.

Dalia to zielarka i właścicielka klimatycznej, modnej, warszawskiej kawiarni. Kiedy dowiaduje się, że jej brat przepadł bez śladu w czasie pracy archeologa na Ślęży, postanawia pójść tropem niezwykłego przedmiotu, który pozostawił jej w kopercie. Wkrótce Dalia trafia do tajemniczego antykwariatu, gdzie poznaje dwóch braci - Radowoja i Teowoja, oraz dowiaduje się prawdy o sobie... a raczej o swoich wcześniejszych wcieleniach.

Musicie mi uwierzyć na słowo: to jedna z najbardziej klimatycznych książek, jakie przeczytałam w ubiegłym roku. Występuje tu idealna mieszanka tej strony Warszawy, którą można określić mianem "fancy" (chociaż ja za tym słowem nie przepadam, ale w tym wypadku aż samo ciśnie się na klawiaturę), a także motywów słowiańskich i... czarostwa. O ile bowiem nie ma chyba żadnych dowodów na to, że Słowianie parali się magią (odróżniam tu zwykły kult bogów od magii w stylu zaklęć, czarodziejskich mikstur itp.), to jak najbardziej dopuszczam takie połączenie w książce. W końcu to fantastyka, a nie książka naukowa! Autorka wzięła szczyptę tego, szczyptę tamtego, i stworzyła własny słowiańsko-czarodziejski świat, niezwykle klimatyczny, taki, o którym aż chce się czytać. Według mnie to te elementy czarostwa nawet dominowały, bardzo to odświeżające. A i sama Warszawa została trochę pozmieniana i bardziej dopasowana do akcji. Mi się podobało ;)

Co natomiast wybijało mnie z rytmu, to brak wytłumaczenia pewnych pojęć w trakcie akcji. Już po lekturze okazało się, że na końcu książki jest słowniczek - a ja tam w ogóle nie zaglądałam, bo nawet nie przyszło mi to do głowy, bałabym się, że zaspoileruję sobie zakończenie. W tekście też nie było żadnych odnośników w stylu "zajrzyj na stronę...". Czytałam więc niektóre wątki "na czuja", nie do końca wiedząc, o co chodzi, albo sprawdzając naprędce jakieś pojęcia w telefonie. Myślę, że gdyby te definicje zostały umiejętnie wplecione w fabułę, to książka dużo by na tym zyskała.

Dla tych, którzy po lekturze mają ochotę na więcej, autorka na swojej stronie internetowej przygotowała trzy opowiadania do pobrania za darmo. Przeczytałam wszystkie i cóż mogę powiedzieć - miły to był powrót do wykreowanego przez Agnieszkę Sorycz świata. Mam wrażenie, że niektóre wątki z tych opowiadań mogą zostać pociągnięte w drugim tomie, na który oczywiście czekam :)

Czytałam już wiele książek z motywami słowiańskimi i ta bardzo się wśród nich wyróżnia, w dodatku na olbrzymi plus. I przyznam Wam, że naprawdę tęsknię za tym światem, za domem Sabatu (wyobrażałam go sobie jak jeden z otwockich świdermajerów), wreszcie za tym czarodziejskim przedstawieniem Warszawy (chciałabym go więcej!). Jeśli lubicie takie klimaty, to serdecznie polecam.

Tom I serii "Na skraju burzy"
Data pierwszego wydania: 2021
Wydawnictwo Czwarta Strona, Poznań 2021
Liczba stron: 429
Moja ocena: 7/10

6 komentarzy:

  1. No proszę, słowiańskie klimaty i Warszawa, czyli dwie rzeczy, z którymi mi się kojarzysz, zawarte w jednej powieści ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię książki w słowiańskich klimatach i chętnie sięgnę również po tę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mnie to cieszy! Mam nadzieję, że Ci się spodoba :)

      Usuń
  3. Lubię słowiańskie klimaty, tytuł zapisany.

    OdpowiedzUsuń

Co, jeśli pod dnem jest coś jeszcze? "Wakacje pod morzem" Marty Bijan

Już kiedy zaczęłam czytać "Muchomory w cukrze" , wiedziałam, że odnalazłam skarb. Uczucia towarzyszące głównej bohaterce, styl aut...