Mam wielki sentyment do tej powieści. Była to bowiem pierwsza w życiu książka, którą kupiłam za własne, wyciągnięte ze skarbonki, pieniądze. Od tej pory chuchałam na nią i dmuchałam i nadal jest w stanie niemal idealnym mimo wielokrotnej lektury. Jedynie kartki nieco pożółkły, ale przeciwko upływowi czasu nic nie zdziałamy...
Czternastoletnia Sara Stanley, z racji swoich niezwykłych umiejętności gawędziarskich zwana Historynką, swoimi opowieściami potrafi ożywić każdą wspominaną przez siebie postać, potrafi sama się w te postaci przeistaczać, rozsiewać czar głosem, mimiką twarzy, gestami. Jest urodzoną artystką. Razem z kuzynostwem i parą innych dzieci z okolicy spędza cudowne wakacje na starej farmie Kingów...
W gruncie rzeczy wszyscy odczuwaliśmy mniejsze i większe wyrzuty sumienia z powodu różnych zaniedbań i przewinień. Przytłaczały nas rozmaite grzechy, nie ma bowiem surowszego trybunału niż własne sumienie.
Narratorem powieści jest Beverley (Bev) King - kuzyn Historynki, dorosły już mężczyzna, który niczym starą kliszę przegląda swoje wspomnienia z dzieciństwa, a te najcenniejsze utrwala na papierze. Cała powieść ma lekko nostalgiczny klimat - to opowieść o utraconym dzieciństwie... a może nie całkiem utraconym, bo nadal żywym w naszej pamięci? Bev jest obserwatorem na tyle wnikliwym i rzadko wysuwającym się na pierwszy plan opowieści, że momentami zapominamy o jego istnieniu, co jest bardzo ciekawym - choć nie wiem, czy zamierzonym - zabiegiem. To po prostu jeden z tych introwertyków, którzy chcą brać udział w każdej zabawie z ulubionymi osobami, a w trakcie uważnie słuchają i zapamiętują każde słowo na lata, sami przejmując pałeczkę bardzo rzadko. Jestem pewna, że każdy zna chociaż jedną osobę taką jak Bev.
- To, że my czasem nie pojmujemy dorosłych, jest zupełnie oczywiste, przecież nigdy nie byliśmy dorośli, natomiast oni byli kiedyś dziećmi, więc nie wiem doprawdy, dlaczego tak często nas nie rozumieją - powiedziała Historynka z urazą w głosie.
Występuje tu cała plejada interesujących dziecięcych postaci, takich w wielu ok. 11-14 lat. Są to więc ostatnie lata dzieciństwa przed łapczywym chwytaniem się świata dorosłego, przed latami nastoletnimi. i mimo, że jest to świat dziecięcy, to często ukazuje prawdę o ludziach niezależnie od ich wieku. Tak jest np. z Historynką, która jest świadoma swoich aktorskich talentów i jest z nich dumna, ale w głębi serca zazdrości Felicity jej zdolności kulinarnych i czysto praktycznych. W tym samym czasie Felicity, która jest świadoma swoich kulinarnych talentów i jest z nich dumna, w głębi serca zazdrości Historynce jej umiejętności bycia ciekawą, interesującą, nie do zapomnienia... Albo weźmy jeszcze Piotrka Craiga, który nie może się zdecydować, czy lepiej jest być prezbiterianinem czy metodystą, nie rozumie do końca różnicy między nimi, ale jest przekonany, że któraś z tych dróg musi doprowadzić do nieba szybciej - i w poszukiwaniu odpowiedzi sięga po Biblię...
- Przeczytałem już spory kawałek Biblii, a nie napotkałem dotąd żadnej wzmianki o metodystach ani o prezbiterianach - oświadczył zdegustowany Piotrek. - Kiedy zacznie się coś na ich temat?
Jak widzicie, piszę o tej powieści same dobre rzeczy. Dlaczego zatem moja ocena to 6/10, czyli po prostu dobra? Chyba jedynie przez to, że do połowy nie mogłam jakoś w tę powieść zaangażować. Ale spokojnie, potem już idzie z górki :) Akcja jest bardzo spokojna, ale czytając, czuć to magiczne lato na starej farmie. Jeśli zatem wiecie, że Wasze dzieci lubią takie spokojne, napisane ładnym językiem opowieści, i nie wymagają zwrotu akcji na każdej stronie, to możecie zapoznać je z "Historynką". Myślę, że jest ona skierowana do najmłodszej części czytelników Montgomery, mimo nostalgicznego charakteru całej powieści. I sama Maud bardzo była z tej powieści zadowolona, pisała ją prosto z serca - o czym wspominała w swoich pamiętnikach - więc to też weźcie pod uwagę.
Tom I serii o Historynce
Tytuł oryginału: The Story Girl
Data pierwszego wydania: 1911
Tłumaczenie: Renata Acher
Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 319
Moja ocena: 6/10
Historynka / Złocista droga
Ta książka pani Montgomery jeszcze przede mną, mam nadzieję, że mi się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńTeż mam taką nadzieję! Myślę, że na jej lekturę trzeba mieć humor, wydaje mi się taka idealna do pachnącego ogrodu z hamakiem ;)
Usuń