środa, 15 lipca 2020

Suzanne Collins "Igrzyska Śmierci"

Z pewnością słyszeliście już nie raz o tej serii. W swoim czasie było o niej bardzo głośno, do czego na pewno niesamowicie przyczyniły się filmy nakręcone na jej podstawie, z fenomenalnie dobraną obsadą. Ja sama jestem fanką serii o "Igrzyskach" już od wielu, wielu lat (chyba dziewięciu!). Cóż mogę powiedzieć, świat ten zauroczył mnie tak, że nadal pozostaję jego wielką miłośniczką.

W tym roku postanowiłam przeczytać tę serię jeszcze raz, a to ze względu na to, że niedawno ukazała się czwarta odsłona tego cyklu, "Ballada ptaków i węży". Powieść ta już czeka na mojej półce, a tymczasem zrobiłam sobie już reread pierwszego tomu i zacieram rączki na następne.

W państwie Panem, rozciągającym się na terytorium dawnej Ameryki Północnej, dwanaście dystryktów otaczających Kapitol musi składać co roku w daninie chłopaka i dziewczynę między dwunastym a osiemnastym rokiem życia. Wylosowani nastolatkowie zmuszeni są później stoczyć ze sobą na arenie walkę na śmierć i życie, ku przypomnieniu, że ich losy należą i zawsze będą należeć do władz kraju.

My na ten okrutny świat patrzymy oczami szesnastoletniej Katniss Everdeen, która po śmierci ojca stała się głową rodziny, zmuszona zapewniać byt młodszej siostrze i pogrążonej w rozpaczy matce. Co się jednak stanie, gdy do walki na arenie zostanie wylosowana jej delikatna, ukochana siostra Primrose, a ona sama zgłosi się zamiast niej na ochotnika?

Tak zaczyna się ten fascynujący cykl. Zostajemy od razu wrzuceni w wir akcji, nie dostajemy tu nudnych rozdziałów opowiadających o biednym życiu w dystryktach, ponieważ wszystkie niezbędne informacje są nam dawkowane od pierwszej strony. I już od pierwszej strony czytelnik zostaje wciągnięty w ten świat; świat, który nie chce go potem wypuścić ze swoich rąk. Tę powieść się po prostu czyta, czyta, czyta... i nie można przestać. Weźmy za przykład mnie. Znam wydarzenia z tej powieści na pamięć, a jednak mimo to nadal nie mogłam się od niej oderwać.

- (...) Chodzi mi o to, że... chcę umrzeć taki, jaki jestem naprawdę. Nie jestem pewien, czy rozumiesz, o co mi chodzi. - Kręcę głową. Jak można umrzeć jako ktoś inny? - Nie chcę, aby mnie tam zmienili, przeobrazili w potwora, którym nigdy nie byłem.
Przygryzam wargę, wstydzę się. Gdy ja rozmyślam o dostępności drzew na arenie, Peeta się zastanawiał, jak zachować tożsamość. Jak nie stracić samego siebie.
- Chcesz przez to powiedzieć, że nikogo nie zabijesz? - zdumiewam się.
- Nie, gdy przyjdzie co do czego, na pewno będę zabijał jak wszyscy. Nie odejdę bez walki. Po prostu usiłuję znaleźć sposób na to, aby... pokazać Kapitolowi, że mu nie uległem. Chcę dowieść, że jestem kimś więcej niż zaledwie pionkiem w ich igrzyskach.

Jeśli jeszcze nie czytaliście tej powieści, to musicie mi uwierzyć na słowo, że warto! Czasem im głośniej o jakiejś serii, tym mniej mamy ochotę na jej poznanie, w myśl zasady, że czasem te najgłośniejsze książki nie są wcale aż takie dobre... Tym razem jednak tak nie jest. Fenomen tej serii jest w pełni zasłużony. To nie jest bowiem po prostu powieść młodzieżowa, to mądra i pouczająca opowieść o państwie totalitarnym i mechanizmach nim rządzących, o sile i odwadze do przeciwstawienia się im, wreszcie o miłości ponad życie - ale nie między partnerami, lecz między siostrami. Wątek miłosny oczywiście jest, lecz jednocześnie poprowadzony jest w przemyślany, ciekawy sposób.

Dajcie koniecznie znać, czy czytaliście - lub oglądaliście - "Igrzyska Śmierci". Byliście team Gale czy team Peeta? Ja od zawsze byłam za tym pierwszym! A tymczasem do usłyszenia i niech los zawsze Wam sprzyja!


Tom I cyklu "Igrzyska Śmierci"
Tytuł oryginału: The Hunger Games
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz
Liczba stron: 351
Wydawnictwo Media Rodzina, 2011
Moja ocena: 10/10


5 komentarzy:

  1. Po "Igrzyska śmierci" sięgnęłam zachęcona bardzo pozytywną opinią mojej siostry, która jest z tych nieczytających. Ogólnie nie zaczytuję się w szeroko pojętej fantastyce, ale ta seria mnie jakoś wciągnęła i zauroczyła, normalnie nie mogłam się oderwać od książek. Filmy mi się mniej podobały, ale też mnie nie rozczarowały ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że tak polubiłaś tę serię <3 Ja, jak pisałam, po prostu ją uwielbiam! Filmy też bardzo lubię, ale jednak książki są rzeczywiście lepsze.

      Usuń
    2. Tak bardzo polubiłam, że nawet czasami do niej wracam ;)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Oj a dlaczego? Pewnie dlatego że to fantastyka? Pamiętam, że niezbyt przepadasz za tym gatunkiem.

      Usuń

Klimat gęsty jak żywica, czyli "Kwestia wiary" Łukasza Kucharskiego

Powieści oparte na motywach wierzeń i demonologii słowiańskiej pojawiają się na rynku jak grzyby po deszczu. Nie powiem, bardzo mnie to cies...