poniedziałek, 22 sierpnia 2022

Niewinna okładka, wstrząsające reportaże. Paweł Piotr Reszka "Białe płatki, złoty środek"

Czytanie reportaży nie jest wcale łatwe, zwłaszcza jeśli czytamy o krzywdzie, która dzieje się tuż obok nas - może w mieście obok, może w sąsiedniej kamienicy, a może nawet tuż za ścianą? "Białe płatki, złoty środek" to także reportaż - może Was nieco zmylić piękna stokrotka na okładce, ale to nadal wstrząsająca książka. A stokrotka jest tu symbolem tego, co utracone - bo kiedyś partner dawał swojej kobiecie bukiecik stokrotek, a teraz ją bije. Albo w innej historii - kupował truskawki, potrafił je znaleźć nawet w środku zimy, a potem... potem narodziło się dziecko i truskawki się skończyły.


Historie rodzinne - tak brzmi podtytuł tej książki. Bo rzeczywiście mowa jest tu głównie o rodzinach i ich tragediach. Nie o jednej rodzinie - o wielu. "Białe płatki, złoty środek" to zbiór reportaży pisanych przez autora do lubelskiej "Gazety Wyborczej" w latach 2011-2021. Nie jest to więc niby nic nowego, wszystko było już publikowane gdzie indziej, a jednak nigdy wcześniej nie czytałam żadnego z tych reportaży - a w formie książkowej mają szansę trafić do szerszego grona odbiorców.

Nie powiem, żeby to były gwałty, raczej takie zmuszanie do seksu. Mówił, że to małżeńskie przywileje.

Większość opisywanych historii pochodzi z okolic Lublina; to naprawdę straszne, że aby zebrać tak mocne historie i zrobić z nich reportaże, nie trzeba niemal wcale ruszać się z miejsca. Tyle zła i to w jednym zakątku kraju. A co dzieje się na całym jego terytorium? Momentami aż strach o tym pomyśleć...

Zgwałcenie w małżeństwie (jak widać, wciąż dobrze się ma myślenie, że zawarcie małżeństwa oznacza wyrażenie zgody na współżycie w każdym czasie i w każdym miejscu aż do końca życia, kiedy tylko mężczyzna ma na to ochotę), zrzucanie "kłopotu" antykoncepcji wyłącznie na kobietę, przemoc domowa, zabójstwo noworodka, dzicy lokatorzy, rodzice zastępczy znęcający się nad dziećmi, brak pomocy dla rodziców niepełnosprawnych dzieci, które już dorosły (bo co zrobić, jeśli dwumetrowy, mocno umięśniony drab o umyśle pięciolatka zaczyna ciągnąć opiekunkę ośrodka z całej siły za włosy i podnosi ją jak szmacianą lalkę?), surowe zasady pogotowia opiekuńczego i zmuszanie do jedzenia (zwymiotowałaś? posprzątaj, a potem masz dokończyć tę kanapkę), nieudolność policji, nieodpowiednie zabezpieczanie śladów i badanie terenu przez taktyków kryminalistycznych, strach przed wyjściem z więzienia na wolność, oszustwa na wnuczka. I wiele, wiele innych...

Bo u nas jest taki tryb, że skoro mąż zarabia, to są jego pieniądze. Mąż trzyma świnie. Obecnie ma ich trzydzieści dwie, z czego trzy maciory. (...) On uważa, że utrzymanie domu to moja sprawa. Dokłada na święta na przykład, kiedy chce, żeby mu "bałagan", czyli taką sałatkę warzywną, zrobić. (...) Gdzieś przy dziesiątym dziecku zaczęłam się czuć jak jedna z jego macior. Rozmnaża je, rozmnaża i mnie. Chlew stoi na podwórku, dom też jak chlew. Wodę dopiero w tamtym roku doprowadziliśmy. Wcześniej trzeba było z zewnątrz przynosić.
Po co woda, dziwił się. (...)
Urzędniczki z opieki społecznej: (...)
- A on taki zaradny, przy dachach dodatkowo oprócz świń robi.
- Miesięcznie około trzech tysięcy potrafi wyciągnąć. Nie daje na rodzinę? Może ją ogranicza, bo gospodarzyć nie potrafi. (...)
- Asystent rodzinny kazał jej zacząć malować ściany w izbie chociaż po kawałku, to pomalowała, kawałek. Dlaczego mężowi nie? To by trzeba było asystenta spytać.


Najbardziej przeraził mnie jednak reportaż o niepełnosprawnej Elizie, którą zagłodzili jej właśni rodzice. Warunki, w jakich musiała żyć dziewczynka, brud i robaki - a ona nie mogła nawet przekręcić się na drugi bok. Dlaczego niektórzy ludzie to takie potwory, jak można zrobić coś takiego dziecku, jak można doprowadzić mieszkanie do takiego stanu?

Świat się zmienił. A najbardziej ta technika mnie martwi. Jak szedłem siedzieć, to były tylko fiaty i polonezy, a teraz podobno samochody same odpalają i mają opony bezdętkowe. Jak bez dętki w ogóle?! Myjnie samochodowe, które same myją, elektroniczne przejścia dla pieszych, że się rękę przykłada, głośniki w autobusach, co mówią przystanki, i jeszcze podobno, żeby drzwi się otworzyły, to trzeba gdzieś dotknąć. (...) Nigdy w życiu przez telefon komórkowy nie rozmawiałem, odbieram takie od osadzonych do magazynu, jak ich przewożą, i widzę czarny ekran, żadnego cyferblatu. Jak to z tego w ogóle dzwonić? Kiedyś do więzienia przyszła z pocztą do mnie, pismo z banku, i podtyka mi taką szybkę, i mówi, żebym podpisał. Ja myślę sobie: kurwa, baba zwariowała, gdzie mam podpisać? A ona, że tu, datę i nazwisko. Dopiero kierownik zaczął się śmiać i tłumaczyć tej pani, że ja od dwudziestu lat siedzę i pierwszy raz tablet widzę.

Autor oddaje tu głos tym, których los zwykle nikogo nie interesuje. Nie ogranicza się do jednego punktu widzenia, rozmawia nie tylko z ofiarami, ale też próbuje dotrzeć do oprawców czy do instytucji, które miały się tymi rodzinami zajmować. Momentami przedstawione historie zlewały mi się w jedno, zwłaszcza te o przemocy w rodzinie, ale im dalej w las, tym bardziej tematyka reportaży się rozszerza. Ja od siebie bardzo mocno tę książkę polecam, ale uprzedzam też, że momentami trzeba mieć nerwy ze stali. I warto zarezerwować sobie na nią trochę więcej czasu - książka nie jest gruba, ale problematyka, jaką porusza, sprawia, że nie da się przeczytać zbyt wiele stron na raz. Co jakiś czas trzeba tę książkę odłożyć i dać sobie czas na ochłonięcie. Bo ani razu nie zapominamy, że to wszystko stało się naprawdę - i dlatego to jest dla nas takie mocne.


Data pierwszego wydania (jako książka): 2021
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2021
Liczba stron: 304
Moja ocena: 9/10

4 komentarze:

  1. Czytałam już kilka reportaży Reszki. Zawsze mną wstrząsały.
    P.S. Piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Czytałaś może "Płuczki"? Dużo o tej książce słyszałam, ale jeszcze się waham, czy chcę ją przeczytać...

      Usuń

Euromajdan, arabska wiosna, specyfika państw postradzieckich. Grzegorz Szymanik "Motory rewolucji"

Postanowiłam czytać więcej reportaży, nie tylko takich, które czytałam do tej pory (poruszających tematy społeczne czy z nutą prawa), lecz t...