Mogłoby się wydawać, że w świecie romansów już nic nas nie zaskoczy. Czasem wystarczy tylko wspomnieć, jaki motyw typowy dla tego gatunku występuje w powieści, aby przewidzieć zakończenie i możliwe perypetie bohaterów. Przyznaję ze skruchą, że do lektury "Faking it", zgodnie z opisem wydawcy opartego na motywie "fake datingu", podeszłam właśnie w taki sposób - oczekiwałam lekkości, humoru i szczęśliwego zakończenia, ale raczej wątpiłam, czy Beth Reekles napisała powieść skłaniającą do rozmyślań. Tymczasem "Faking it" okazało się o wiele lepsze, niż zakładałam na samym początku!
Sophie jest wieczną singielką - i marzy o tym, by w końcu sobie kogoś znaleźć. Ma dosyć pytań o to, czy się już z kimś spotyka i litościwych spojrzeń, gdy odpowiada, że nie. Sprawy nie polepsza fakt, że wszyscy w jej otoczeniu planują ślub, kupno wspólnego mieszkania czy też nawet oczekują dziecka. Sophie ma wrażenie, że przez brak tej drugiej osoby jej życie nie jest pełne, a ona sama nie jest dla nikogo "wystarczająca". Spotyka się co prawda na randki z mężczyznami poznanymi na aplikacji randkowej, lecz jak dotąd nie udaje się jej trafić na kogoś sensownego. Tymczasem wielkimi krokami zbliża się ślub jej przyrodniej siostry. A ponieważ Sophie ma już dość tych wszystkich zaczepek i spojrzeń, postanawia znaleźć kogoś, kto będzie na weselu udawał jej chłopaka...