"Zmorojewo" zaciekawiło mnie, bo jest opisywane jako młodzieżówka ze słowiańskimi motywami, a słowiańskie motywy to to, co Zaczytana Słowianka lubi najbardziej ;) Poza tym, dużo słyszałam o twórczości Jakuba Żulczyka - same pozytywy, choć raczej w kontekście jego "dorosłych" książek, bo niestety "Zmorojewo" ma na "Lubimy czytać" raczej średnie oceny (6,4/10). Postanowiłam jednak się nimi bardzo nie sugerować i po prostu spróbować, zwłaszcza że książki powszechnie oceniane jako świetne już wiele razy mnie rozczarowywały...
Piętnastoletni Tytus Grójecki jest komputerowym nerdem. Kocha horrory i anime, interesuje się także zjawiskami paranormalnymi i skrycie marzy o odkryciu czegoś niezwykłego. Kiedy rodzice wysyłają go na wakacje do dziadków mieszkających w małym miasteczku Głuszyce (a sami ruszają do Meksyku), nie jest zbyt zadowolony, uważa bowiem, że to straszna nuda. Okazuje się jednak, że nie ma czasu się nawet odrobinę ponudzić, bo dziadkowie zaganiają go do najróżniejszych robót - a o sąsiedniej wiosce Kolonia Głuszyce krążą dziwne legendy, więc może uda mu się odnaleźć w niej coś interesującego...