Wiele osób mówiło, że cykl o Forście powinien zakończyć się po "Trawersie", mało tego - mi także po przeczytaniu "Deniwelacji" przemknęło to przez głowę. Cieszę się jednak, że odważyłam się sięgnąć po ostatni tom, bo nadrobił on akcją poziom poprzedniego w dwójnasób.
Forst budzi się w szpitalu, nie wiedząc, co się z nim działo przez ostatni czas. Sprawę dodatkowo komplikuje to, co opowiedziała mu Dominika Wadryś-Hansen - a mianowicie, że w górach znowu znaleziono trupa z monetą w ustach... Czy Bestia wróciła? W końcu nigdy nie znaleziono ciała Gjorda... I dlaczego Forst nic nie pamięta?
Ach, czego tutaj nie ma! Autor nikczemnie pogrywa sobie z naszymi emocjami. Jak tak można?! Ani chwili odpoczynku - cały czas nowe pytania, nowe zagadki do rozwiązania. W pewnym momencie już nie wiedziałam, kto jest dobry, a kto jest zły. I ta konsternacja: "Ja już nic nie rozumiem!". Doszło nawet do tego, że Forsta zaczęłam traktować jako głównego antagonistę, a Dominika spotkała się z moją sympatią i współczuciem, co wcześniej byłoby nie do pomyślenia. Role totalnie się odwróciły!
Akcja toczy się dwutorowo. Mamy więc "Teraz" i "Przedtem" - bardzo uspokoiłam się, kiedy doszłam do tego, że będę wiedziała dokładnie, co działo się w czasie, który zniknął z pamięci Forsta. Było jednak parę minusów, w tym jeden na samym początku książki, przez który miałam ochotę rzucić nią w kąt i zostawić tam na pastwę losu. Zacznijmy od tych lżejszych. Dlaczego Dominika Wadryś-Hansen nie została od razu odsunięta od sprawy, w którą był wmieszany jej były mąż? Przecież w Krakowie jest mnóstwo innych prokuratorów, którzy nie podchodziliby do tego wszystkiego tak emocjonalnie, a takie podejście może przecież bardzo zaszkodzić śledztwu. Żeby chociaż była dobrym prokuratorem, ale nie! - w czasie, w którym ona zaczyna się dopiero zastanawiać, Paderborn - wysłany specjalnie z Warszawy, choć w sumie nie wiem, dlaczego nie dali kogoś z Krakowa właśnie - zdążył już ustalić kilka istotnych faktów. I co, da się? Da się! Kolejny mały minus - co dokładnie stało się z ciałem gościa zamordowanego przez Tię po tym, jak został wpakowany do czarnego worka i bagażnika? Chyba go tam nie zostawiono? A, no i moim zdaniem zapomniano o aferze ze Słowakami, zamieciono ją pod dywan, a przecież musiała być z tego jakaś większa afera.
A teraz ten najgorszy minus. Chodzi o słowa Dominiki tłumaczącej, dlaczego sprawą powinni zająć się Polacy, a nie Słowacy. Cytuję: "Ale zabójca musiał działać po którejś ze stron - zauważyła, zbliżając się o krok. - A z punktu widzenia polskiego i międzynarodowego prawa to pierwsza przesłanka właściwości terytorialnej. Liczy się nie to, gdzie wystąpił skutek, ale to, gdzie doszło do działania lub zaniechania". Brzmi mądrze, co? Ale to niestety nieprawda!
Dla jasności, jeśli ktoś nie jest obeznany z kodeksem karnym - jego artykuł 6 § 2 mówi: "Czyn zabroniony uważa się za popełniony w miejscu, w którym sprawca działał lub zaniechał działania, do którego był obowiązany, albo gdzie skutek stanowiący znamię czynu zabronionego nastąpił lub według zamiaru sprawcy miał nastąpić". Więc tak, liczy się miejsce, w którym wystąpił skutek! I tak, miejsc popełnienia przestępstwa może być kilka naraz. Może Dominika, zamiast zacierać ślady, przesuwając trupa, powinna najpierw poszukać jakichś umów polsko-słowackich, które regulują takie przypadki, i zastosować się do nich, a inne działania podejmować dopiero, gdy będzie pewna na 100%, że takich regulacji nie ma? Co śmieszniejsze, nawet wpadła na taki pomysł, nie wcieliła go jednak w życie. Dlaczego?
Trochę się rozpisałam, ale cóż... to zasada, której studenci prawa uczą się już w pierwszym miesiącu przygody z karnym. Gdybym powiedziała coś takiego u siebie na zajęciach, prowadzący chyba padłby trupem ;) Nie wiem, może Dominika specjalnie tak powiedziała? Problem w tym, że wprowadza to czytelników w błąd. Gdyby to chociaż było sprostowane, nawet małymi literkami na dole!
Tak więc zakończyłam ostro, jednak nie dajcie się zrazić, bo poza tymi paroma minusami książka jest naprawdę niesamowita! Z pewnością nie można się od niej oderwać - nie zaczynajcie jej przed żadnym ważnym spotkaniem, bo nie będziecie mogli się skupić!
Tom V serii o Forście
Wydawnictwo Filia, 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz