środa, 24 listopada 2021

10 książkowych faktów o mnie

Od dawna chodził mi po głowie pomysł na takiego posta (od wakacji!) - po dłuższym namyśle stwierdziłam, że może rzeczywiście czas trochę przybliżyć Wam moją osobę, chociażby w takich książkowych faktach. Jestem ciekawa, czy z którymś punktem będziecie mogli się utożsamić :) Zapraszam!


1. Otaczam się książkami, odkąd tylko pamiętam. Zaczęło się od książeczek z wierszami Jana Brzechwy (moim ulubionym był "Hipopotam"), potem kolekcjonowałam magazyny dla dziewczynek "Barbie" i "Księżniczka". Czytałam każdy numer po kilka razy!

2. Kocham biblioteki. Jestem prawdziwą bibliotekoholiczką - wypożyczam książki w trzech różnych naraz. Skutkuje to wielkimi stosami bibliotecznymi do przeczytania, bo jestem na tyle leniwa, że jak już pójdę do biblioteki, to wypożyczam przynajmniej dwie książki - bardzo nie chce mi się chodzić tylko po jedną :D Wypożyczanie książek to dla mnie przede wszystkim oszczędność pieniędzy: zbankrutowałabym, gdybym kupowała wszystko, co chcę przeczytać. Często zdarza się też, że zanim kupię jakąś książkę, która mi wpadła w oko, czekam od jej premiery nawet rok z nadzieją, że zakupi ją biblioteka ;) Poza aspektem finansowym, wizyty w bibliotece działają na mnie bardzo odprężająco: uwielbiam buszować między regałami!

3. Idea biblioteki działała na moją wyobraźnię już od najmłodszych lat. Kiedy byłam jeszcze małym brzdącem, założyłam w moim pokoju bibliotekę - głównie bajek, bo to wtedy czytałam (lubiłam też atlasy grzybów). Raz nawet wypożyczyłam mamie jakąś bajkę, ale niestety nie oddała jej w terminie... 

4. Jak możecie się domyślać, bardzo ucieszyłam się, kiedy poszłam do szkoły i zobaczyłam bibliotekę. Nie mogłam uwierzyć, że mogę wypożyczyć wszystkie te książki! Byłam jednak bardzo wstydliwa i długi czas wzbraniałam się przed samodzielną wizytą w tym miejscu (trzeba by było zagadać do pani bibliotekarki, co było zadaniem przekraczającym siły malutkiej introwertyczki). W końcu jednak się przemogłam i wypożyczyłam jedną z lektur. A potem zapomniałam ją oddać... Kiedy zorientowałam się, że termin na oddanie lektury minął już miesiąc temu (!!! hańba !!!), tak bardzo się zestresowałam, że... nie poszłam oddać tej książki aż do końca roku szkolnego, bo bardzo się wstydziłam, że zawaliłam i bałam się, że pani bibliotekarka na mnie nakrzyczy i wypędzi mnie z biblioteki. Do dzisiaj pamiętam jej reprymendę, kiedy w końcu postanowiłam się z nią zmierzyć! Byłam tak wystraszona, że do biblioteki szkolnej nie zajrzałam potem aż do szóstej klasy. Wtedy dopiero doszłam do wniosku, że już nikt nie pamięta mojego wybryku z pierwszej klasy... I wtedy na nowo pokochałam biblioteki :)

5. Moją ulubioną książką jest "Pat ze Srebrnego Gaju" Lucy Maud Montgomery. Odkryłam ją, kiedy miałam dziewięć lat i do tej pory nic jej nie przebiło! Bardzo utożsamiam się z główną bohaterką i cóż... także pałam miłością do Srebrnego Gaju :) Ach, i te historyjki Judysi! To właśnie ta powieść zapoczątkowała moją miłość do twórczości Montgomery - ta miłość trwa nadal, czego efekty możecie podziwiać na blogu, np. w zakładce na górze.

6. Zawsze lubiłam czytać lektury szkolne. W gimnazjum byłam jedyną osobą w klasie, która przeczytała całych "Krzyżaków" (kocham Sienkiewicza, ale tę powieść ledwo zdzierżyłam). Jeśli zaś chodzi o moją znienawidzoną lekturę z podstawówki, to był nią "Jacek, Wacek i Pankracek". Czytanie o chłopcach bawiących się samochodzikami i myjących bułki było dla mnie koszmarnie nudne. Nie dałam rady przeczytać tej powieści do końca i nikt tego nie sprawdził, bo wszyscy wiedzieli, że zawsze czytam każdą lekturę... Jeszcze co do lektur, to aż do liceum nigdy nie korzystałam ze streszczeń. Przełamałam się dopiero, kiedy nie zdążyłam przeczytać w terminie "Pana Tadeusza" i dostałam spoiler, że [uwaga spoiler] Jacek Soplica to ksiądz Robak.

7. Nigdy nie czytałam horroru ani erotyku. Thrillery, owszem - całe dwa! - ale horroru nie. Za bardzo się boję: dostaję ciarek nawet, kiedy po raz setny oglądam "Park Jurajski" i jest scena z tyranozaurem. Po obejrzeniu "Mumii" miałam koszmary. A tam mogłam zamknąć przecież oczy! - zaś przy książce tego nie zrobię, co skutecznie odstrasza mnie od czytania takiego gatunku. Co do erotyków, to czasem zdarza się, że w czytanych książkach znajduję sceny erotyczne (czy ta książka to już erotyk? - oto jest pytanie). W każdym razie, nigdy nie sięgnęłam po erotyk specjalnie. Zwyczajnie myślę, że czasem lekkie niedopowiedzenie jest dla czytelnika bardziej interesujące niż opisane ze szczegółami sceny.

8. Ostatnio bardzo polubiłam sagi rodzinne. Przymierzam się też do większej ilości powieści obyczajowych - nie wiem, dlaczego je do tej pory omijałam. Chyba po prostu trudno mi było wyłuskać te godne uwagi spośród tego ogromu wydawanych powieści (miałam wrażenie, że opisy niemal niczym się nie różnią). Od czasu do czasu czytam też fantastykę (kiedy jej nie czytam długi czas, zaczynam bardzo tęsknić!) oraz powieści historyczne (te rzadziej, ale i tak je lubię). Na pewno znacie też moją miłość do powieści ze słowiańskimi motywami i do Jeżycjady (jako całej serii, bo niektóre tomy kocham, a za niektórymi nie przepadam). Ooo, i lubię też, jak akcja dzieje się na wsi. I jeszcze książki o książkach!

9. Lubię czytać w komunikacji miejskiej. Zawsze staram się mieć jakąś lekturę "na drogę". Problem zaczyna się robić, kiedy akurat czytam jakąś grubą powieść, której nie zmieszczę w torbie: nie lubię czytać kilku książek na raz, więc ostatecznie nie biorę wtedy żadnej i się nudzę. Nie lubię też, kiedy inni widzą okładkę czytanej przeze mnie powieści - pal licho, jeśli to dobra książka, ale co, jeśli jest koszmarna i inni ludzie pomyślą, że podoba mi się taka literatura?

10. Być może część z Was pomyślała przed chwilą, że to żaden problem: jak mi się coś nie podoba, to powinnam tę książkę rzucić w kąt i już do niej nie wracać. Otóż, moi drodzy, ja tak nie umiem. Czytam do końca zawsze, nawet jak jest to droga przez mękę. Wyjątkiem był tylko "Jacek, Wacek i Pankracek" ;) Dopóki nie przeczytam, nie mogę wyrazić opinii - a nie o to chodzi, żebym wstawiała same pozytywne recenzje, bo to po prostu niewiarygodne. No i jakoś zdaje mi się to bardziej uczciwe - i w stosunku do Was, i do autora, i do samej siebie. Niestety na niektórych Instagramach widzę taką manię wstawiania jedynie pozytywnych opinii. Do mnie to nie trafia, bo niby skąd mam wiedzieć, czego taka osoba w książkach nie lubi? A może nie ma wobec książek żadnych wymagań? Zaś kiedy nie wiem, jakie kryteria taka osoba przyjmuje, to nie potrafię stwierdzić, czy polecana książka mogłaby się spodobać także mi.

Tak więc, to by było na tyle :) Jestem bardzo ciekawa, w których punktach się ze mną zgadzacie - a może na niektóre sprawy patrzycie zupełnie inaczej?

12 komentarzy:

  1. Punkt 1 oraz 8 to jakbym czytała o sobie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo interesujący wpis, niektóre z tych ciekawostek są naprawdę urocze (ta o małej introwertyczce w bibliotece podbiła moje serce :)), a inne pozwalają Cię lepiej poznać.
    Mam podobnie jak Ty jeśli chodzi o punkty 8 i 9 - uwielbiam sagi rodzinne, a książki czytam głównie w komunikacji miejskiej. Co do tego, że nie lubisz jak ludzie widzą co czytasz, mam na to radę: otulacz/etui na książkę. To mega wynalazek - chroni książkę przed uszkodzeniami w plecaku/torbie, a przy tym zakrywa okładkę przed oczami postronnych obserwatorów ;) Ja mam piękny, folkowy otulacz ze sklepu, który niestety został już zamknięty, ale wiem, że na przykład Różowa Fabryka robi fajne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że wpis okazał się ciekawy <3
      Muszę się zainteresować tymi otulaczami. Może za rok poproszę o jakiś Świętego Mikołaja, bo w tym roku mój list do niego zawierał już inne prośby ;) No i musiałabym zrobić wcześniej jakiś research :D

      Usuń
    2. Koniecznie zrób sobie research i kup, bo to naprawdę super wynalazek do czytania w komunikacji miejskiej. To nie jest duży wydatek, w promocji można trafić takie etui nawet za 20 zł, więc można sobie zrobić prezent ;). Ja mam swoje od dwóch lat, dostałam je właśnie na Święta i cały czas jest w dobrym stanie i chroni moje książki.

      Usuń
    3. Fajnie, że to etui jest takie długowieczne :D To ważne zwłaszcza, jak ktoś dużo czyta, no a Ty czytasz ode mnie więcej, więc to dobry wskaźnik :)

      Usuń
  3. Świetny wpis! Na mnie biblioteki od małego robiły wrażenie, dopiero od jakiegoś czasu przestałam z nich korzystać. Jednak cenię sobie swobodny kontakt z książką, nieograniczony czasowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, w końcu trzeba trzymać się terminu zwrotu. Ja mam w notesie zaznaczone wszystkie terminy i jak się nie wyrobię z czytaniem, to ostatniego dnia wchodzę na swoje konto w bibliotece i prolonguję :) Chociaż kilka razy się nadziałam (zwłaszcza z książkami dla dzieci i młodzieży), że danej pozycji nie można było prolongować i wtedy biblioteka zarabiała na mnie złotówkę czy dwie, kiedy już oddałam ;)

      Usuń
  4. Pod trzema pierwszymi punktami mogę się podpisać :) Uwielbiam biblioteki i cieszę się, że są. Pomijając już aspekt finansowy... przestrzeń naszych mieszkań też niestety jest ograniczona. I choć jestem otoczona zewsząd książkami niestety miejsca w magiczny sposób nie przybywa :) Kiedyś bardzo dużo czasu spędzałam też w czytelni! I prawdę mówiąc bardzo brakuje mi tego klimatu teraz...
    Sagi rodzinne uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, przecież mieszkanie się nie rozciągnie :D Ja swoje książki mieszczę na pięciu krótkich półkach i w tej chwili mam ich tyle, że te z tyłu są zasłonięte przez nowsze. Strasznie mnie to denerwuje, bo lubię widzieć wszystkie moje książki.

      Usuń
  5. Też zawsze czytam książki do końca, nie potrafię ich odłożyć, nawet jak są słabe :) Pracuję w bibliotece i powiem Ci, że to, że ludzie przetrzymują książki to jest norma. Może 2 na 10 osób oddają w terminie. Reszta z małym poślizgiem, reszta z większym, a niektórzy nawet po kilkunastu latach. Ostatnio dziewczyna płaciła u nas 460 zł, miała kilkanaście książek , które chyba oddała po 6 latach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 460 zł, o rany hahah :D To dobrze, że twoja biblioteka odzyskała te książki, ja już bym dawno myślała, że są stracone na wieki ;)
      Ja się przyznaję, że czasem oddaję z lekkim poślizgiem - staram się prolongować, ale czasem jakiejś książki nie można. Nie wiem właściwie, od czego to zależy. Mam tak z książkami dla dzieci i młodzieży - część można prolongować, część nie. Tak mi się teraz zdaje, może się mylę. Fajnie by było, jakby biblioteki pisały o tym przy danej książce, bo kilka razy się tak nacięłam XD

      Usuń

Zapowiedzi książkowe na kwiecień

Lecimy z kolejnymi zapowiedziami ciekawych premier - na końcu znajdziecie też bonus muzyczny, na który bardzo mocno czekam! (kursywą moje pr...