czwartek, 9 czerwca 2022

Powrót do koszmaru z dzieciństwa, czyli dwa tomy "Alicji" Lewisa Carrolla

Kiedy byłam mała, obejrzałam kilka razy disneyowską "Alicję w Krainie Czarów". Za każdym razem miałam koszmary; przerażała mnie ta opowieść, a najbardziej trzy elementy: opowieść o ostrygach, zamazywana ścieżka (przez którą bohaterka nie mogła odnaleźć właściwej drogi) i królowa pragnąca wszystkim ścinać głowy. Wiele lat później odważyłam się sięgnąć po książkową wersję "Alicji" (chociaż w innym tłumaczeniu niż dzisiejsze), ale nie zachwyciła mnie. Teraz postanowiłam sięgnąć po tę książkę raz jeszcze, powtarzając sobie "Alicję w Krainie Czarów", a dodatkowo jeszcze przeczytać po raz pierwszy tom drugi, czyli "Po drugiej stronie Lustra".


"Alicja w Krainie Czarów"

Początek tej opowieści zna każdy - dziewczynka o imieniu Alicja zauważa spieszącego się białego królika trzymającego zegarek. Postanawia pójść jego śladem i tak, poprzez króliczą norę, trafia do Krainy Czarów. Czy też raczej - jak ja bym to ujęła - Krainy Koszmarów. W trakcie czytania przypomniało mi się, dlaczego tak bardzo nie lubiłam tej bajki. Tu po prostu nic nie ma sensu. Bohaterka cały czas zmienia swoje rozmiary (nie tylko, kiedy coś zje, ale też czasem zupełnie niespodziewanie), tajemniczy pokój najpierw jest miejscem, z którego nie można się wydostać, a potem nagle znika, by powrócić w najmniej spodziewanym momencie, księżna niańczy dziecko, które właściwie jest bardziej prosiakiem i cały czas płacze, zaś kucharka non stop rzuca w nich patelniami i talerzami (zaś księżna uważa, że to okej). Dla mnie to wszystko nie było ani trochę śmieszne - ani ta scena, ani chyba żadna inna (nie mogę sobie nic miłego w ogóle przypomnieć). To bardzo szalona opowieść, która mogłaby się spodobać fanom realizmu magicznego, ale mi zdecydowanie nie.

"Po drugiej stronie Lustra i co tam Alicja znalazła"

W tym tomie Alicji udaje się przedostać na drugą stronę lustra, do świata, w którym wszystko jest na opak. O ile w tomie pierwszym dużą rolę odgrywały karty, to tutaj mamy do czynienia z szachami. I muszę przyznać, że ten tom podobał mi się już bardziej, parę razy się nawet uśmiechnęłam ;) Świat przedstawiony nadal jest bardzo dziwny, ale zdecydowanie przyjaźniejszy niż ten karciany. Nie ma tu królowej kier, która pała żądzą mordu, są za to dwie królowe szachowe (biała i czerwona), co więcej - po wygranej w pewnych niezwykłych szachach Alicja sama może zostać królową. To dużo lepsza perspektywa niż lęk przed byciem ściętym (nawet jeśli król wszystkich uniewinnia, to i tak taki wyrok nie jest zbyt fajny). Co ciekawe, zauważyłam, że w disneyowskiej bajce wykorzystano elementy obu tomów, z drugiego np. pochodzą mówiące kwiaty czy też te nieszczęsne ostrygi.

O wydaniu obu powieści

Czytałam wydanie, w którym obie te powieści zamieszczono w jednym tomie. Na okładce widnieje co prawda tytuł tylko pierwszej z nich, ale na grzbiecie nie powtórzono już tego błędu. Jeśli chodzi o tłumaczenie, to momentami było dla mnie niezrozumiałe - miałam wrażenie, że niektóre rzeczy zostały przetłumaczone bardzo dosłownie (choć nie znam tekstu oryginalnego, więc może to tylko moje wrażenie), w każdym razie nie rozumiałam dużej części żartów. Może gdyby dodano przypisy, byłoby lepiej, tutaj jednak nie zdecydowano się na takie rozwiązanie, a szkoda. Jeśli natomiast jesteście ciekawi ilustracji, to są one utrzymane w mocno psychodelicznych klimatach i mi się nie podobały - np. Alicja wpadająca do nory wygląda trochę tak, jakby leżała sztywno w ciemnej trumnie. A przynajmniej ja mam takie skojarzenie, warto to wziąć pod uwagę, jeśli chcemy zdobyć takie wydanie dla dzieci. Autorem ilustracji jest Dušan Kállay - po wpisaniu jego nazwiska do Internetu możecie parę obrazków sami zobaczyć.


Tytuły oryginałów: Alice's Adventures in Wonderland;
Through the Looking-Glass, and What Alice Found There
Daty pierwszych wydań: 1865 i 1871
Tłumaczenie: Robert Stiller
Wydawnictwo "Alfa", Warszawa 1986
Liczba stron: 107 + 119
Moja ocena: 3/10 i 5/10


Oba tomy "Alicji" przeczytałam w ramach rocznego maratonu #365dnifantastyki organizowanego przez @fantastyka_na_luzie (kategoria majowa: Po drugiej stronie lustra. Podróże po światach równoległych).

10 komentarzy:

  1. Może jestem dziwna, ale czuję jakąś więź z tym tytułem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie przepadałam jakoś za Alicja. Coś w niej jest przerażającego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam takie samo wrażenie. Według mnie jest to właściwie horror dla dzieci, występuje tu ten sam rodzaj niepokoju, co w "Koralinie" Gaimana.

      Usuń
  3. Przyznam szczerze, że nie czytałam żadnej wersji Alicji, ani też nie oglądałam jej adaptacji (no może poza fragmentem z najnowszej filmowej wersji). Jakoś mnie nigdy nie ciągnęło do tej historii. No i po przeczytaniu Twojej opinii widzę, że niewiele straciłam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz na myśli film z Johnnym Deppem i Heleną Bonham Carter? Bo jeśli tak, to powiem Ci, że jakoś o tym filmie zapomniałam, a w sumie to mi się (o dziwo!) podobał. Może dlatego, że Alicja była już dorosła i była walka o obalenie ustroju, a nie udawanie, że taki świat jest wspaniały i idealny.

      Usuń
    2. Tak, tak myślę o tym filmie. Zupełnie nie pamiętam o czym był dokładnie, tylko pamiętam postać Alicji i to, że go nie obejrzałam do końca XD. To totalnie nie moje klimaty ;)

      Usuń
  4. Ja za to w dzieciństwie kochałam opowieści o Alicji, ale nie przeczytałam żadnej książki. :)

    OdpowiedzUsuń

Klimat gęsty jak żywica, czyli "Kwestia wiary" Łukasza Kucharskiego

Powieści oparte na motywach wierzeń i demonologii słowiańskiej pojawiają się na rynku jak grzyby po deszczu. Nie powiem, bardzo mnie to cies...