czwartek, 23 czerwca 2022

Popiół, mgła i moc metali. Brandon Sanderson "Z Mgły Zrodzony"

Cykl o Ostatnim Imperium już od dawna leżakował sobie na mojej liście "do przeczytania". Znam pióro autora z dwóch innych książek (konkretnie, z "Elantris" i "Rytmatysty"), więc mniej więcej wiedziałam, czego się spodziewać. A jeszcze ta okładka! - nie wiem czemu, ale przyciągała mnie do siebie bardzo mocno. Jest w niej coś magnetyzującego - jak wyczytałam, autorem tej ilustracji jest Dominik Broniek. Warto wyróżnić, skoro tak mi się ona podoba :)


W tym miejscu zazwyczaj opisuję fabułę, ale dzisiaj wtrącę jeszcze akapit o budowie tej serii. Mamy tu tak naprawdę dwie trylogie (ale z tego, co wyczytałam, trzeba najpierw przeczytać pierwszą, żeby wiedzieć, o co chodzi w drugiej - jak jest naprawdę, nie wiem). Do tej pory myślałam, że to zakończone trylogie, ale w tym roku wyjdzie kolejna powieść (nie jest jeszcze wydana, więc nie uwzględniam jej w spisie powieści na końcu wpisu). Jest za to wydana (nie po polsku) powieść-nowela "Mistborn. Secret History" i na "Lubimy czytać" jest ona oznaczona jako tom 3,5 (więc między trylogiami), ale w niektórych opiniach (będących co prawda w mniejszości) zaznaczone jest, że najlepiej czytać ją mimo wszystko po obu trylogiach, a nie tylko jednej. Jaka jest prawda, znów nie wiem, ale na wszelki wypadek wolę umieścić tę nowelę na końcu spisu.

Ostatnie Imperium to kraina władana przez (jakże oryginalnie) Ostatniego Imperatora, kraina, w której klasa niższa - skaa - uciskana jest przez arystokrację, słońce jest czerwone, z nieba sypie się popiół, a nocą świat opanowują mgły. To tu żyje niespełna siedemnastoletnia Vin, członkini złodziejskiej szajki skaa. Dziewczyna już pewnie dawno by nie żyła, gdyby nie Szczęście, coś tkwiącego głęboko w niej, co pozwala jej na delikatne uspokajanie emocji pozostałych członków ekipy. Życie Vin zmienia się, kiedy poznaje Kelsiera - mężczyznę pełnego energii i optymizmu - który postanawia nauczyć ją jeszcze sprawniejszego korzystania z jej Szczęścia (które okazuje się mocą znaną jako Allomancja) oraz proponuje dołączenie do grupy mającej za zadanie obalenie Ostatniego Imperatora...

Mamy tu znany i lubiany schemat "od zera do bohatera", w którym główny bohater (lub bohaterka) dowiaduje się, że jest kimś wyjątkowym, następnie zaś szkoli się w swoich magicznych umiejętnościach i walczy ze złem. Nie traktuję tego jako minus, bo bardzo lubię takie opowieści - czy naszym początkowym "zerem" jest Harry Potter, czy Alina Starkov, czy Vin, czy Luke Skywalker - zawsze z chęcią poznaję takie historie. A ta także jest na swój sposób wyjątkowa, choć może nie w taki sposób, jak się tego spodziewałam. Musicie bowiem wiedzieć, że ta powieść to niezła cegiełka i akcja toczy się - zwłaszcza do około połowy - raczej niespiesznie. "Raczej", bo ma szybsze, ciekawsze momenty, ale patrząc z perspektywy całego tomu, to jednak rozkręca się to wszystko ciut za wolno. Musiałam trochę zaczekać, aby załapać ten klimat, początkowo nie planowałam nawet lektury następnego tomu. Początek owszem, podobał mi się, ale byłam nieco rozczarowana wolnym przebiegiem akcji. Nie zżyłam się wtedy zbyt specjalnie z bohaterami, Vin pozostawała dla mnie nadal zagadką. Na szczęście wszystko zmieniło się wraz z upływem stron: bohaterowie stali się bardziej wyraziści, Vin zaczęła przechodzić powolną przemianę (co sprawiło, że polubiłam ją bardziej), stopniowo uczyła się nie tylko Allomancji, lecz również - a nawet przede wszystkim - zaufania.

Najlepsi kłamcy to ci, którzy kłamią rzadko.

Na mój zwiększony entuzjazm wpłynęło także pojawienie się wątku romantycznego. Musicie bowiem wiedzieć, że historie miłosne to coś, co uwielbiam i czego zawsze w książkach wyczekuję. W "Z Mgły Zrodzonym" akcja nie opiera się jednak na burzliwym romansie czy rozmyślaniach bohaterki o chłopaku, wręcz przeciwnie, wątek ten zajmuje stosunkowo mało miejsca. Jest jednak świetnie opisany, to taka wisienka na torcie, dopełnienie całej akcji. Wybranek Vin to postać, którą polubiłam od pierwszej chwili, a ich słowne przekomarzania bardzo często powodowały uśmiech na mojej twarzy.

Sanderson nie byłby sobą bez wymyślenia skomplikowanego i pełnego szczegółów systemu magicznego. Jak już wspominałam, mamy Allomancję - opartą na spalaniu metali (w skrócie: człowiek połyka jakiś metal i spala go od wewnątrz, otrzymując niezwykłe umiejętności, np. ostrzejsze zmysły czy dar uspokajania emocji). Jest to niewątpliwie ciekawy system, choć ja mam delikatne ciarki, jak tylko pomyślę o połknięciu jakiegoś metalu. Autor nie ograniczył się jednak tylko do tego rodzaju magii, wymyślił on bowiem także Feruchemię, także związaną z metalami, ale działającą na innych zasadach.

Początkowo nie byłam może bardzo zachwycona (nie mylić z "zaciekawiona", bo w wielu momentach byłam), ale wraz z upływem czasu wkręcałam się coraz bardziej. Koniec końców, chętnie sięgnę po następny tom, a kto wie, może jeszcze następny ;)


Tom I serii o Ostatnim Imperium
Tytuł oryginału: Mistborn
Data pierwszego wydania: 2006
Tłumaczenie: Aleksandra Jagiełowicz
Wydawnictwo MAG, Warszawa 2015
Liczba stron: 672
Moja ocena: 6,5/10


Z Mgły Zrodzony / Studnia Wstąpienia / Bohater Wieków / Stop prawa / Cienie tożsamości / Żałobne opaski / Mistborn. Secret History


Książkę przeczytałam w ramach dwóch maratonów: #rzućwszystkoiczytajsandersona u @zaczytany_introwertyk oraz #365dnifantastyki u @fantastyka_na_luzie (kategoria marcowa: Miecz i stal. Zawierające epickie sceny walk).

4 komentarze:

  1. Jeszcze nic nie czytałam tego autora, ale mam na niego ochotę - coś mnie dziwnie kusi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też tak kusił i kusił. I od tej pory raz na jakiś czas po niego sięgam :)

      Usuń
  2. Ooooo, mój wielki wstyd, że nadal od pana Sandersona czytałam tylko dwa tomy cyklu Skyward. "Z mgły zrodzony" to mój absolutny must read.
    Nie dziwi mnie, że nie od razu się "wkręciłaś" - te wielkie tomiszcza (tak samo miałam z Jordanem, Martinem czy nawet trylogią Licaniusa) za każdym razem serwują nam ostrożny rozwój fabuły, ale potem jak wpadamy to jak śliwki w kompot. ;) Będę wyglądać recenzji kolejnego tomu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Do gwiazd" mam także na swojej liście do przeczytania, ale nie mam pojęcia, kiedy się za to wezmę ;) Moja lista jest bardzo długa :D
      Tak to chyba właśnie jest z tymi powieściami-cegłami... No chyba że mowa o Harrym Potterze, on wciąga od samego początku nawet w tych najgrubszych tomach :)

      Usuń

Klimat gęsty jak żywica, czyli "Kwestia wiary" Łukasza Kucharskiego

Powieści oparte na motywach wierzeń i demonologii słowiańskiej pojawiają się na rynku jak grzyby po deszczu. Nie powiem, bardzo mnie to cies...