poniedziałek, 22 lutego 2021

Paulina Hendel "Żniwiarz. Pusta noc"

Pamiętacie moją recenzję pierwszego tomu "Wiedźmina"? Pisałam tam między innymi o tym, że w sumie to nie było źle, ale jakoś mnie nie wciągnęły losy bohaterów, chociaż jednocześnie podobał mi się sam pomysł powołania do życia osoby zajmującej się walką z potworami, w tym demonami słowiańskimi. A teraz znalazłam książkę, która opiera się właśnie na tym pomyśle, a główna bohaterka mnie do siebie bardzo przekonała, no i, co najważniejsze, jest bardzo słowiańsko!

Co byście powiedzieli, gdyby się okazało, że upiory ze słowiańskich wierzeń naprawdę żyją i polują na ludzi? Nie wszyscy jednak je widzą... po prostu niektórzy śmiertelnicy są na nich bardziej wyczuleni. No, chyba że któryś z demonów już Cię zaatakuje, wtedy trudno go nie zauważyć... Jedną z takich śmiertelniczek, które są wyczulone na obecność słowiańskich demonów, jest dwudziestoletnia Magda. Dziewczyna dobrze jednak wie, jak sobie z nimi radzić. Wszystkiego nauczył ją wujek będący żniwiarzem, czyli osobą, która trudni się odsyłaniem umarłych tam, skąd przybyli.

Pewnie powiecie teraz: "Ach, więc ten żniwiarz to po prostu taki Wiedźmin, ale w naszym świecie!". Trochę tak, a trochę nie ;) Oczywiście widać ogromną inspirację koncepcją Wiedźmina, w końcu mamy tu specjalistę od zabijania potworów, który obdarzony jest nadludzkimi umiejętnościami (a jakimi, nie będę Wam zdradzać). Jednocześnie jednak Paulina Hendel wykreowała tę postać w swój własny sposób, dała żniwiarzom specyficzne, ale bardzo ciekawe pochodzenie, no i dodatkowo akcja dzieje się w naszym świecie, w XXI wieku. Tak więc mimo że mamy tu podobny pomysł jak w Wiedźminie, to sposób realizacji jest całkowicie inny i nie do podrobienia. Myślę, że ciężką sztuką jest zainspirować się czymś tak, aby jednocześnie nie było to kopią, nie ma tu też szkolnej zasady "dam spisać, ale pozmieniaj trochę, żeby nikt się nie zorientował" ;) Paulina Hendel bardzo ładnie wybrnęła z tej sytuacji i za to daję jej olbrzymiego plusa.

Jeśli zaś chodzi o słowiańskość, to, tak jak mówiłam, mamy demony. Ale to nie jedyne, co mnie tak bardzo urzekło w tej powieści. Niedawno pisałam Wam o "Polskiej demonologii ludowej" Pełki i tamta lektura otworzyła mi oczy na to, jak często wiarę w istoty pozaziemskie łączono z chrześcijańskimi sposobami obrony. Dlatego też kiedy zobaczyłam, że zarówno Magda, jak i jej wujek-żniwiarz Feliks do walki z demonami słowiańskimi używają takiego połączenia - a więc i magii ziół, i soli, i egzorcyzmów - cóż, kompletnie podbiło to moje serce! Takie połączenie to moim zdaniem prawdziwy ukłon w stronę ludowości i polskiego folkloru, który, jak pisałam, uwielbiał łączyć demonologię z wiarą chrześcijańską.

Czytałam kilka opinii, w których wspominano, że nic się nie dzieje (na zasadzie Magda pracuje - Magda zabija potwora - Magda pracuje itd.), jednak ja nie do końca się z tym zgadzam. To, co dla innych było minusem, dla mnie okazało się olbrzymią zaletą. Ileż to mamy książek o osobach, które zostały wplątane w jakąś nieziemską akcję, mimo że wcześniej normalnie chodziły do szkoły, i następnie mamy same ich przygody? A co z tym "normalnym" życiem, co z obowiązkami, które przecież nie znikają tylko dlatego, że bohater nagle ma ciężki okres w życiu? Dla mnie to, że Magda łączy swoje przygody (często bardzo niebezpieczne) z pracą, sprawiło, że powieść stała się w tym aspekcie bardzo wiarygodna.

Jeśli zaś chodzi o zakończenie... o rety, co tam się wydarzyło!!! Uwierzcie mi, byłam taka zła na siebie, że nie wpadłam na rozwiązanie, mimo że cały czas zastanawiałam się, czy wszystko jest w porządku! Zwyczajnie nie udało mi się połączyć tych elementów układanki w jedną całość! Jestem pewna, że część z Was by się domyśliła, co będzie, ale mnie zamurowało (rozwiązanie miałam cały czas na skrawku umysłu, tylko właśnie nie złączyłam wszystkich elementów ze sobą).

Chyba nie muszę już nawet pisać, czy polecam, bo dobrze widać, że tak :D Jestem niemal pewna, że będzie to kolejna seria, którą pokocham, a oczami wyobraźni widzę już u siebie na półce wszystkie dziewięć książek Pauliny Hendel! Mam nadzieję, że kolejne tomy także mi się spodobają!


Tom I serii "Żniwiarz"
Data pierwszego wydania: 2017
Wydawnictwo Czwarta Strona, Poznań, 2017
Liczba stron: 431
Moja ocena: 7/10

Książkę przeczytałam w ramach maratonu "Mityczny grudzień" u @olacz_aleksandra (Instagram).

4 komentarze:

  1. Mam na półce już całą serię, ale jak na razie czytałam jedynie dwa pierwsze tomy. Reszta czeka na swój czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak Ci się podobały te dwa tomy? U mnie drugi tom już czeka na półce, ale jeszcze po niego nie sięgnęłam :)

      Usuń
  2. Słyszałam o tej serii ale nie mam jej w planach ;)

    OdpowiedzUsuń

Zapowiedzi książkowe na kwiecień

Lecimy z kolejnymi zapowiedziami ciekawych premier - na końcu znajdziecie też bonus muzyczny, na który bardzo mocno czekam! (kursywą moje pr...