poniedziałek, 3 października 2022

Zakończenie, które rozczarowuje. Paulina Hendel "Żniwiarz. Czarny świt"

UWAGA: spoilery do poprzednich tomów.

Gdybym miała przenieść ocenę każdego tomu "Żniwiarza" na wykres, wyszłaby mi prawdziwa sinusoida. Pierwszy tom podobał mi się, choć miał momenty bardziej monotonne - mimo wszystko, byłam skłonna go Wam polecić. Zresztą, po lekturze nawet zapomniałam o tych gorszych momentach, taka byłam zachwycona zakończeniem ;) Tom drugi podobał mi się jeszcze bardziej; autorka rozwinęła skrzydła, akcja nabrała rozpędu. Z ciekawością sięgnęłam więc także po tom trzeci i... doznałam sporego rozczarowania. Nie była to książka zła, ale popadała już w schematyczność. Właściwie to najbardziej ratowało ją zakończenie; autorka jest w nich po prostu dobra i umie w cliffhangery. Tom czwarty okazał się wyśmienity i nawet uzyskał u mnie maksymalną ocenę, co nie jest zbyt łatwe! Wreszcie, przeczytałam tom piąty i ostatni. I powiem Wam, że już dawno nic mnie tak nie rozczarowało...

Magda powraca do Wiatrołomu i obwieszcza, że czas demonów nadszedł. Mieszkańcy pomorskiego miasteczka nie są jednak wcale chętni do uwierzenia w te rewelacje, nawet pomimo faktu, że stwory pojawiają się niekiedy również w biały dzień. Zaczyna się akcja edukowania ludzi o sposobach ochrony przed demonami... a tak przy okazji, to zbliża się też ostateczna walka między żniwiarzami a Niją, w końcu to już ostatni tom.

- Chyba nie zamierzasz tak iść na miasto? - Zatrzymał ją Feliks.
- Dlaczego nie? - zdziwiła się, zarzucając na ramię kołczan.
- Z łukiem w garści i wiankiem na głowie?
- Na łuk nie trzeba mieć pozwolenia, a z wiankiem mi do twarzy. - Zerknęła na swoje odbicie w lustrze. - Jak ktoś mnie zaczepi, powiem, że to cosplay.

Tak jak już wspomniałam, autorka w każdym, nawet najsłabszym tomie udowadniała, że jest mistrzynią zakończeń. Prawda jest taka, że czytelnik, nawet jeśli zdarzyło mu się w trakcie lektury trochę ponarzekać, po otrzymaniu zakończenia z tak mocnym cliffhangerem po prostu musiał sięgnąć po następny tom. Wiem, że nie każdy lubi takie zawieszenia akcji; ja akurat nie mam nic przeciwko - lubię czuć się przez jakąś serię "wciągnięta" ;) Nic więc dziwnego, że za tom piąty zabrałam się z olbrzymią ciekawością - skoro zakończenia pojedynczych tomów były takie świetne, to na pewno zakończenie całej serii zrobi na mnie wrażenie jeszcze większe, prawda? A tymczasem było jak w tym oto cytacie, zupełnie jakby autorka sama wiedziała, że w sumie to nie dzieje się tu nic specjalnego:

- Żadnego rozpaczliwego wołania o pomoc? - odezwał się ponownie. - Żadnych krzyków? - Pokręcił głową. - Jestem trochę zawiedziony całą tą demoniczną apokalipsą.

Oczywiście, w następnym akapicie otrzymujemy stwierdzenie "Miała wrażenie, że to tylko cisza przed burzą", ale moim zdaniem zakończenie było po prostu słabe. Przez większość książki nie czuć w ogóle tej specyficznej atmosfery, jaka towarzyszy zazwyczaj ostatnim tomom; nawet sto stron przed końcem nie było zaczątków czegoś takiego, zupełnie, jakby to była jedna ze środkowych części. Oczywiście możecie się domyślić, jaki był skutek: zakończenie było szybkie i dosyć miałkie. Aż nie chciało mi się w to wierzyć: po tych wszystkich poprzednich świetnych zakończeniach naprawdę otrzymaliśmy coś takiego? Dodatkowo, decyzja Magdy była bardzo krótkowzroczna... No i jeszcze ten ostatni rozdział - szczerze mówiąc, był on trochę jak policzek dla czytelnika, który przez te wszystkie tomy wyobrażał sobie, jak to wszystko się skończy. Przeczytałam opis pierwszego tomu cyklu "Zapomniana księga" autorki i już wiem, że chciała ona po prostu połączyć ze sobą swoje dwie serie, ale przez to "Żniwiarz" naprawdę mocno ucierpiał.

Nie otrzymujemy też żadnych odpowiedzi na pytania, jakie mogły wykluć się w czasie lektury całej serii. Nie dowiadujemy się nic więcej ani na temat demonicznej natury Magdy i Pierwszego, ani motywacji tego bohatera na przestrzeni wszystkich tomów, ani na temat występowania żniwiarzy poza Pomorzem. Na pierwsze dwa pytania niby otrzymaliśmy odpowiedź w poprzednich tomach, ale były to odpowiedzi krótkie, takie typowo "do rozwinięcia". A tu nic...

Z ciekawości przeczytam także serię "Zapomniana księga", ale nie oczekuję czegoś specjalnie wciągającego. Bardziej właściwie jestem ciekawa tego, w jaki sposób połączone zostaną dalej te serie i czy bohaterowie "Żniwiarza" się jeszcze pojawią. Nie będę się z tym jednak za bardzo spieszyć, bo jednak na razie nadal czuję głównie rozczarowanie.


Tom V serii "Żniwiarz"
Data pierwszego wydania: 2020
Wydawnictwo Czwarta Strona, Poznań 2020
Liczba stron: 506
Moja ocena: 4,5/10

Pusta noc / Czerwone słońce / Trzynasty księżyc / Droga dusz / Czarny świt


Książkę przeczytałam w ramach maratonu #365dnifantastyki u @fantastyka.na.luzie (kategoria kwietniowa: Cudze chwalicie, swego nie znacie. Polski autor/autorka).

6 komentarzy:

  1. Ja porzuciłam tę serię już po II tomie, bo nie dostarczała mi tego czego bym oczekiwała i w sumie widzę, że nie bardzo mam czego żałować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się poprzednie tomy podobały, jedne były lepsze, drugie gorsze, ale trzymało to jakiś poziom. Ale ostatni tom mnie już mocno rozczarował niestety :(

      Usuń
  2. Chciałam zacząć, ale jakoś zawsze coś wypadało. Teraz to już w ogóle opadły mi skrzydełka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może akurat by Ci się spodobało? Teraz jak zaczęłam czytać recenzje innych czytelników, to widzę, że zakończenie albo się im bardzo podoba, albo bardzo nie podoba, ciekawe, w której grupie byś była :)

      Usuń
  3. Mimo wszystko chciałabym spróbować, chociaż po Twojej recenzji czuję, że mogę mieć podobne odczucia... Ale zobaczymy. ;) Nie mniej na razie próbuję kończyć porozpoczynane cykle, a nie zaczynać kolejne, bo nigdy się nie odkopię. :D Ugh, w sumie to nie mówię do końca prawdy, bo dla Ukrytego dziedzictwa zrobiłam wyjątek, ale... :D Nie no, w sumie najbliżej prawdy jest chyba - jeden zakończysz, to możesz jeden zacząć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to seria idealna, ale zapewnia całkiem sporo frajdy ;) Na początku myślałam, że ją pokocham i będę do niej wracać, ostatecznie okazało się, że aż takiej miłości tu nie ma. Też chcę skończyć pozaczynane cykle, ale jest ich za dużo i nowe cały czas domagają się mojej uwagi. Myślę, że je skończę, ale za jaki czas, to nie wiem.

      Usuń

Zapowiedzi książkowe na kwiecień

Lecimy z kolejnymi zapowiedziami ciekawych premier - na końcu znajdziecie też bonus muzyczny, na który bardzo mocno czekam! (kursywą moje pr...